środa, 22 maja 2024

"Tam gdzie pada cień" Ewelina Miśkiewicz - recenzja [PREMIEROWA]

Tytuł: "Tam gdzie pada cień"
Autor: Ewelina Miśkiewicz
Gatunek: thriller psychologiczny, domestic noir
Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

"Tam gdzie pada cień" to dziesiąta powieść Eweliny Miśkiewicz. Nie znałam wcześniej pióra autorki, ale cieszę się, że jej najnowsza książka trafiła w moje ręce. Kiedy przeczytałam w opisie, że jest to thriller w klimacie domestic noir, wiedziałam, że muszę poznać tę historię.

Czym jest domestic noir? W skrócie to rodzaj powieści kryminalnej lub thrillera psychologicznego, w którym muszą zostać spełnione pewne warunki. Ich akcja jest kameralna, rozgrywa się głównie za zamkniętymi drzwiami mieszkania lub miejsca pracy bohaterów, a traktują między innymi o przemocy, obsesjach, manipulacjach czy toksycznych relacjach. Ciśnienie podnoszą skrajne uczucia, narastający niepokój i duszna atmosfera.   

Główna bohaterka i równocześnie narratorka tej opowieści od zawsze pragnęła mieć prawdziwą, idealną rodzinę. Kiedy na horyzoncie pojawiła się taka możliwość, nie wahała się ani chwili. Zamieszkała z mężem Wojtkiem i rodzicami. Wkrótce na świecie pojawił się syn Paweł, a następnie córka Karolinka. Idylla, ale czym okupiona? Czy warto spełniać marzenia za wszelką cenę? Jak bardzo kłamstwa i tajemnice sprzed lat wpłyną na teraźniejszość tych ludzi? 

W dniu, w którym seniorka zostaje zabrana do szpitala, a zamiast niej rodzinie zostaje zwrócony worek z jej rzeczami, wszystko zaczyna się sypać. Nagle okazuje się, że każdy w tej rodzinie coś ukrywa i mija się z prawdą. Czy na śmierć matki miało wpływ wcześniejsze zniknięcie kogoś jeszcze? Jakie nierozwiązane konflikty wyjdą na jaw? Gdzie zniknęło budowane przez te lata rodzinne szczęście?

Duszna atmosfera była na medal. Z każdą stroną robiło się coraz dziwniej i dziwniej. Zza winkla wyglądały kolejne podejrzane sytuacje i dwuznaczne rozmowy.   

Kojarzycie moment, kiedy układacie puzzle i chociaż układanka zaczyna odkrywać tajemnicę obrazka, to co jakiś czas jakiś element nie pasuje i nie chce wejść w miejsce, które dla niego przeznaczyliście, a jak próbujecie go wyjąć, to rozwala kilka innych? Tak właśnie było z tą fabułą. Kiedy już-już miałam pomysł na rozwiązanie, autorka zakręciła młynka i puf! wszystko mi się rozsypało :D Uwielbiam takie nokauty! 

Podsumowując, jeśli lubicie ten gatunek i pogmatwaną fabułę, a w niej mnożące się niejasności i powolne odkrywanie prawdy, to zdecydowanie musicie sięgnąć po tę powieść.     


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)