środa, 11 kwietnia 2018

"Naśladowca" Erica Spindler - recenzja


Po raz kolejny muszę pokajać się za tak długie stronienie od czytnika. Dzięki mojemu przyjacielowi te niecałe 500 stron połknęłam naprawdę szybko i bez bólu oczu. A muszę przyznać, że u pani Spindler zawsze dużo się dzieje i "Naśladowca" nie jest wyjątkiem od tej reguły. Fabuła porwała mnie już po kilku pierwszych rozdziałach. Są krótkie i treściwe, więc mogę powiedzieć, że książka wciąga od pierwszych stron. 


Kitt Lundgren jest detektywem po przejściach. Właśnie mija pięć lat od chwili, kiedy straciła córeczkę, męża i zawaliła prowadzoną wtedy sprawę mordercy dziesięcioletnich dziewczynek. Córka Kit chorowała na raka i przegrała tę walkę. Kobieta zasklepiła się w cierpieniu, przez co rzuciła się w wir pracy i, niestety, sięgnęła po alkohol. W efekcie mąż poczuł się odtrącony i zdecydował się od niej odejść. Policjantka próbuje jednak wrócić na prostą. Pewnego dnia przypadkowo dowiaduje się o popełnionym własnie morderstwie. Znaleziono dziesięcioletnią dziewczynkę uśmierconą w identyczny sposób, jak trzy inne, nad sprawą których pracowała pięć lat temu. Natychmiast kojarzy Mordercę Śpiących Aniołków, jak nazwano zbrodniarza, którego nie udało jej się wtedy ująć. Czy to ten sam człowiek czy może ktoś się pod niego podszywa? Kitt postanawia naprawić popełnione kilka lat temu błędy i schwytać mordercę. Sprawę prowadzi bardzo ambitna Włoszka, porucznik Riggio. Nie w smak jej dążenia Kitt do przejęcia sprawy. Czy można zaufać wciąż niepozbieranej alkoholiczce? Decyzja o byciu partnerkami może kosztować Riggio życie. Kobiety rozpoczynają trudną i pełną spięć współpracę. Szukają powiązań, różnic, przesłuchują kolejnych świadków, podejrzanych i uczą się wzajemnego zaufania. 

Autorka nie poprzestaje na wątku kryminalnym, co bardzo lubię. Wplata sporo informacji o życiu prywatnym bohaterów. Dzięki temu stają nam się oni bliżsi, trójwymiarowi. Z polskich autorów do tego stylu porównałabym Kasię Puzyńską. Jeśli ktoś lubi jej Lipowo, tutaj też się nie zawiedzie. Towarzyszymy Kitt w jej rozterkach i problemach, w walce z chorobą alkoholową, obserwujemy życie samotnej wciąż Riggio we włoskiej rodzinie, oczekującej, iż przyprowadzi w końcu do domu mężczyznę i do tego koniecznie Włocha. Analizując zbierane wciąż przez policjantki dowody, równocześnie patrzymy na to, jak uczą się pracować razem, jak się na siebie wściekają, jak się godzą i dochodzą do wspólnych wniosków. 

Czy kobiety w końcu zaakceptują się i będą potrafiły stworzyć zgrany zespół? Czy Kitt po ponad roku abstynencji ulegnie złudnemu urokowi alkoholu? Czy morderca i jego naśladowca to jedna i ta sama osoba? Ile niewinnych dzieci będzie musiało zginąć, zanim policjantki trafia na właściwy trop? 

Odpowiada mi sposób, w jaki Erica Spindler prowadzi narrację. Potrafi stopniować napięcie, wytrzymać z ujawnieniem jakiegoś istotnego szczegółu do odpowiedniej chwili i tak zagmatwać fabułę, że żadne analizy nie pomogą za wcześnie odkryć, kto jest winny. Polecam!

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię kryminały, co można zauważyć na moim blogu. "Naśladowca" zachęca fabułą, ale osobiście nie lubię zbytnio rozwiniętych wątków obyczajowych w kryminale. Wspomniałaś Kasię Puzyńską.Bardzo spodobał mi się jej styl. Dobrze mi się czytało, ale, właśnie ale, trochę mnie zmęczyły wątki obyczajowe rozbudowane wokół prawie każdej z postaci. Obiecałam sobie, jeszcze raz spróbować poczytać coś autorstwa Kasi Puzyńskiej, żeby się upewnić, czy mi taka forma pasuje, czy nie. W przypadku "Naśladowcy" zachęca mnie, to że Erica Spindler stopniuje napięcie. Nie mówię nie, tylko - zastanowię się.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała ocenić w punktach 1 - 6 stopień zaawansowania wątku obyczajowego u Kasi i u Eriki, to w przypadku, gdy 6 punktów dałabym Kasi, u Eriki byłyby tylko 4. Spróbuj :)

      Usuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale myślę, że mogłaby mi przypaść do gustu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię książki Erici Spindler, chyba przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)