czwartek, 1 listopada 2018

"Tylko oddech" Magdalena Knedler - recenzja




Mam grono takich autorów, których książki kupuję w ciemno, jak tylko pojawia się w ich dorobku jakaś nowość. Nie zawsze dobrze na tym wychodzę, ale na to już nie mam wpływu. Ryzyk - fizyk. W końcu autor też człowiek i może mieć gorsze chwile, a w tym wypadku może się to przełożyć na słabsze powieści. Ewentualnie może się okazać, że dany autor pisze według jednego schematu, co po pewnym czasie sprawia, że jego książki stają się przewidywalne i nudne. Na takie sytuacje mam jednak sposób - przeplatam książki tego autora innymi powieściami. Wtedy jego schematyczność nie jest już tak doskwierająca. 

Pewnie zastanawiacie się, jak do tego wstępu ma się nowa powieść Magdaleny Knedler? Czy wspomniana autorka jest schematyczna? Nudna? Mogę się odnieść do tego pytania, ponieważ nie jest to pierwsza powieść z dorobku Autorki, którą przeczytałam. Mam więc porównanie i mogę śmiało stwierdzić, że Magda Knedler za każdym razem zaskakuje mnie czymś innym. Czym tym razem? Postaram się o tym pokrótce opowiedzieć poniżej. 

W najnowszej powieści Magdaleny Knedler poznajemy dwie siostry, Ninę i - młodszą od niej o 10 lat - Izę. Łączy je nie tylko pokrewieństwo, ale także tragedia sprzed dwóch lat, kiedy w wypadku samochodowym zginął mąż Izy, Szymon. Auto prowadził wtedy mąż Niny, Ernest, który obwinia się o to, co się wydarzyło. Nina zaś zastanawia się, czy Ernest przypadkiem nie szarpnął kierownicą w konkretnym celu... Czy miałby ku temu powody? Wprawdzie w ich rodzinie nie układa się najlepiej, ale czy dzieje się aż tak źle, by Ernest postanowił zakończyć problemy rodzinne w tak drastyczny sposób?...

Iza, młoda kobieta, której w tamtej chwili zawalił się cały świat, zamieszkała z matką w małym domku w lesie, z dala od ludzi i reszty świata. Dziewczyna ogranicza się do pomagania matce i nie wygląda na to, by zamierzała wrócić kiedyś do pracy i dawnego życia. Cała czwórka nie może poradzić sobie z tym, co się wydarzyło. Nie potrafią sobie wybaczyć, nie umieją oderwać wzroku od przeszłości. Sieć niejasności coraz bardziej ich oplata i przeszkadza w wyjściu na prostą. 

Pewnego dnia Nina pakuje torbę i wyrusza do domu matki. Za kilka dni wypadają jej czterdzieste urodziny, które postanawia spędzić z matką i siostrą. Sama nie wie, czy wróci do domu, do męża, ma bowiem wrażenie, że zbyt wiele jest między nimi niedopowiedzeń. Jej córka zdobywa właśnie szczyty w Tatrach. Kobieta ma więc czas na to, by zastanowić się nad wieloma sprawami, które ją dręczą. Niespodziewanie Iza prosi Ninę, by pojechała z nią na Hel, do domu, w którym jako dziecko mieszkał Szymon. Nina nie jest przekonana do tego pomysłu, bo wie o Szymonie coś, o czym nie ma pojęcia Iza... 

Czy wyprawa, którą podejmą siostry, przyniesie im odpowiedzi na pojawiające się wciąż pytania? Czy Iza dowie się, dlaczego Szymon nie podzielił się z nią szczegółami ze swojego dzieciństwa? Czy młodsza z kobiet podzieli się ze starszą siostrą informacją o tym, że Szymon ją zdradził? Jak siostry odnajdą się w obliczu prawdy, która nagle wkroczy między nie i wszystko zmieni? Odpowiedzi znajdziecie w najnowszej powieści Magdaleny Knedler, która znów uraczyła mnie świetnym wyczuciem tematu i wciągającą fabułą. 

Obiecałam napisać, co mnie w powieści zaskoczyło. Otóż, do tej pory powieści Magdaleny Knedler, które czytałam, były w dużym stopniu hiperpoprawne i ułożone. Tymczasem tutaj obie siostry momentami nie przebierają w słowach! I chociaż nie przepadam za wulgaryzmami, uważam, że tu wpasowały się w dialogi wprost idealnie. Ożywiły postacie i dodały rumieńców rozgrywającym się sytuacjom. Ileż iskier posypało się między kobietami podczas tej podróży! Naprawdę, jestem pod wrażeniem tego, jak narastało napięcie, w miarę, gdy kolejne tajemnice wychodziły na światło dzienne... A co jak co, ale tajemnice to jest to, co w powieściach lubię najbardziej. 

Ciekawym pomysłem było przekazanie narracji powieści w ręce Niny. To z jej perspektywy obserwujemy wszystko, co się dzieje w życiu sióstr. Również ona przekazuje Izie wszystko, co wie o Szymonie. Dlaczego Szymon nie podzielił się swoimi wspomnieniami z własną żoną? Co strasznego spotkało go, gdyby był małym chłopcem? Jak to na niego wpłynęło?   

Magdalena Knedler znów poruszyła tematy trudne i skomplikowane. Wplotła w tę historię problem przemocy domowej, tragedię rodzinną, wypadek ze skutkiem śmiertelnym i jego następstwa dla uczestników dramatu, a także relacje międzyludzkie i to, jak odnajdują się członkowie tej rodziny w obliczu trudności, które na nich spadają. Napotkacie tu cały wachlarz emocji i ciężkich decyzji. Ta powieść to naprawdę mocny kaliber...

Ocena książki pod względem technicznym
Ponieważ moja ocena samej powieści i jej fabuły oraz technicznej strony książki różnią się, muszę i o tym wspomnieć. Podczas lektury irytowały mnie pojawiające się w tekście dość często literówki czy "zjedzone" literki. Może ktoś uzna, że to drobiazg, ale wychodzę z założenia, że skoro książka przechodzi korektę, to takie rzeczy powinny zostać wyłapane. Dlatego tutaj moja ocena to 4/6.
Na osłodę dostałam jednak przepiękną, klimatyczną okładkę. Będzie to zatem kolejna świetna powieść Magdaleny Knedler w pięknej oprawie, która zajmie miejsce w mojej domowej biblioteczce.  


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)