środa, 3 lipca 2019

"Oszukana" Magda Stachula - recenzja


Po "Oszukaną" sięgnęłam po lekturze "Trzeciej", było to zatem moje drugie spotkanie z autorką. Czy było warto? Po mojej ocenie widać, że tak :-)

Ufasz ludziom? W którym momencie poznany człowiek przestaje być obcym, a zaczyna być znajomym? Jaką masz pewność, że to, co Ci o sobie opowiada, to prawda? 

Główna bohaterka powieści, Milena Lenczuk, to dwudziestotrzylatka z niewielkiej Włodawy. Dziewczyna nie do końca wie, co chce robić w życiu, więc za namową matki ląduje na studiach pedagogicznych. Jednak z czasem dociera do niej, że to był zły wybór. Jej pasją jest fotografia, a od niedawna najważniejszym elementem jej życia jest chłopak, Hubert. Chociaż znają się zaledwie kilka miesięcy, Lena kocha go bardzo i nie może doczekać się chwili, w której razem zamieszkają w Krakowie, gdzie dziewczyna zamierza studiować fotografikę. Mają mnóstwo wspólnych planów, jednak na drodze do szczęścia staje pewne zdarzenie, które burzy wszystko. Wywraca całe życie Leny do góry nogami i sprawia, że dziewczyna musi się ukrywać. Jak poradzi sobie w nowej sytuacji? 

Magda Stachula potrafi stworzyć w swoich powieściach niesamowity, trochę mroczny i niepokojący klimat. Fabuła zdaje się być zagmatwana i niejasna, przez co początkowo mocno kombinowałam nad tym, kto tu jest winny i jaki będzie finał. Nie udało mi się przewidzieć zakończenia, ale przyznaję się, że w pewnym momencie przestałam go szukać. Dałam się porwać akcji i w napięciu obserwowałam poczynania bohaterów, co było o tyle interesujące, że autorka opisała wydarzenia z kilku punktów widzenia. Lubię taką narrację. Niby dowiadujemy się, co się wydarzyło, już przy relacji pierwszej z postaci, ale kiedy przechodzimy do kolejnych opowieści, chociaż czytamy teoretycznie o tym samym, wciąż pojawiają się nowe fakty i szczegóły, które  razem tworzą spójną całość. Lubię takie puzzle. Do tego jeszcze dochodzą świetnie ukazane emocje, targające bohaterami. Pierwsze miejsce w konkursie na największą paranoję w tej powieści zdobyła według mnie Lena, chociaż jest też inny bohater, który również ma nieźle namieszane pod sufitem. 
Zastosowanie zdań prostych sprawiło, że akcja jest naprawdę wartka, bez niepotrzebnych przedłużeń. Trudno mi było oderwać się od tej historii. Autorka fantastycznie stopniuje napięcie i umiejętnie podrzuca czytelnikowi kolejne elementy układanki. Żeby nie było zbyt prosto, większość to mylące tropy, zasłony dymne lub fakty przedstawione w taki sposób, by zamiast coś wyjaśnić, jeszcze bardziej zakręciły całą sytuację. Jak dla mnie, rewelacja!  

Mój językowy konik znów wierzga, więc nie mogę nie dopuścić go do głosu ;) W końcu stratował kopytami jeden punkt z mojej oceny. Początek tekstu pod względem technicznym był świetny, jednak z czasem pojawia się w nim coraz więcej literówek, "zjedzonych" literek i trochę zdań o zaskakującym szyku wyrazów. 

Jeśli lubisz zagłębiać się w pokręconą psychikę bohaterów i pasuje Ci dreszczyk pojawiający się podczas lektury, to ta książka będzie dla Ciebie idealna.

   
I muszę dodać jeszcze jedno sprostowanie.

"Mama przekonywała mnie, że bycie nauczycielką to najbardziej stabilna jak na dzisiejsze czasy praca, którą mogę wykonywać w małym miasteczku.

- A poza tym gdzie będziesz miała tyle wolnego? - zapytała, gdy pewnego wieczoru siedziałyśmy przy stole w kuchni nad kubkami gorącego kakao. - Pomyśl, kochanie, wakacje, ferie, a i w zwykły tydzień pracy to nie czterdzieści bitych godzin przed komputerem".

Ja rozumiem, że to jest po prostu zdanie bohaterki, która je wypowiada, ale podkreślić to muszę, bo inaczej się uduszę. To NIE jest prawda, tylko fikcja literacka. Amen.





Książkę dostałam w prezencie od Hani z Nie oceniam po okładkach <3 Haneczko, takie lekturki to Ty mi możesz, Kochana, podrzucać regularnie <3 Wszystkim im będzie u mnie bardzo dobrze :D    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)