piątek, 15 maja 2020

"Linia krwi" James Rollins - recenzja



Dawno nie sięgałam po moją ukochaną serię Sigma autorstwa Jamesa Rollinsa, bo wciąż było coś innego do czytania. Konieczność siedzenia w domu i ograniczona ilość książek napływających sprawiły, że wreszcie mogłam uzupełnić lekturę.

Biblia mówi, że człowiek może żyć maksymalnie 120 lat. Czy w takim razie możliwe jest znalezienie sposobu na nieśmiertelność? Jak wyglądałyby takie badania? Kto i na kim by je przeprowadzał? I co z etyką i moralnością? A może to już temat realizowany, tylko my o tym nie wiemy?

Kiedy Gray Pierce otrzymuje propozycję wzięcia udziału w misji ratunkowej mającej na celu odbicie somalijskim piratom pewnej ważnej amerykańskiej osobistości, czuje się zdziwiony, że Sigmę angażuje się do zwykłego porwania. W końcu Sigma to tajny oddział DARPA, złożony z wysoko wykwalifikowanych żołnierzy sił specjalnych, których przeszkolono w różnych dziedzinach nauki. Sytuacja ulega jednak zmianie, kiedy okazuje się, że to nie jest zwykłe porwanie, a ofiarami są córka prezydenta Stanów Zjednoczonych i jej mąż. Członkowie Sigmy muszą się spieszyć, ponieważ kobieta jest w zaawansowanej ciąży. Komandor Gray szybko orientuje się, że za tym porwaniem wcale nie stoi chęć otrzymania okupu. Sprawa jest znacznie poważniejsza, a Amanda jest w ogromnym niebezpieczeństwie, a nawet nie wiadomo, czy w ogóle jeszcze żyje. Czego zatem chcą porywacze? Dlaczego to właśnie Sigma musi ruszyć na ratunek? Co tym razem wydarzy się podczas misji?

Przy założeniu, że Sigma ma nieograniczone możliwości finansowania wszelkich swoich działań, a także że posiada najnowszy sprzęt, bez problemu można przyjąć, że wszystkie wydarzenia, które zostały opisane w tej książce, miałyby prawo się wydarzyć. Dlatego tak dobrze się to czyta. Wszystko w tych akcjach jest przemyślane, zaplanowane, jedno wynika z drugiego i nic nie ginie w chaosie, bo chaosu po prostu nie ma. Jest za to niesamowity pęd fabularny, który można chwilami porównać do tornada, a w innych miejscach chyba najbardziej do pendolino z podwójną mocą.    

Bardzo lubię styl Jamesa Rollinsa. Autor potrafi tak zamieszać prawdą i fikcją, że nie sposób odgadnąć, co jest realne, a co powstało w jego wyobraźni. Wszystkie opisywane sytuacje czy miejsca mają jakiś swój pierwowzór w realnym świecie. Pisarz decydował, w jakim stopniu wykorzysta fakty naukowe. W posłowiu zaś ujawnia, ile wymyślił, a ile wyszukał podczas researchu.   

Jeśli lubicie czytać powieści będące połączeniem przygód Indiany Jonesa i Kodu Leonarda da Vinci, to cała ta seria jest dla Was! Ja biegnę czytać kolejny tom.


Tytuł: „Linia krwi”
Autor: James Rollins
Gatunek: archeologiczna przygodówka z turboakcją
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Sigma, tom 8

Moja ocena: 6/6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)