środa, 26 czerwca 2024

"Mała draka w fińskiej dzielnicy" Marta Kisiel - recenzja


Tytuł: "Mała draka w fińskiej dzielnicy"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Mięta

Moja ocena: 6/6

Jeśli ktoś zna pióro Marty Kisiel, to wie, że powieści tej autorki są niebanalne i zazwyczaj zawierają nieoczywiste i nierealne wątki. Nie inaczej było i tym razem, o czym byłam przekonana, kiedy sięgałam po "Małą drakę w fińskiej dzielnicy". Zazwyczaj nie czytam opisów z okładki, dlatego bardzo ciekawiło mnie, jak ta Finlandia znalazła się w fabule. Nie zawiodłam się, w powieści jest mnóstwo humoru, ale znajdziecie też odrobinę powagi, a co ciekawe, jest wspomniana Finlandia oraz nie całkiem żywe babcie. No inaczej być nie chce, jest moc.

Sława Żmijan po latach wraca do miasteczka, z którego pochodzi, aby zamieszkać z babcią Gienią, która ją wychowała po śmierci rodziców. Młoda kobieta czuje się fatalnie, ponieważ ma wrażenie, że kompletnie nie radzi sobie z życiem. Liczy na to, że w Starym Dreszcznie jej świat wróci na właściwe tory. Następują spotkania z dawnymi przyjaciółmi i nadrabianie straconych lat. Można by rzec, że przyjaźń kwitnie i to jest takie miłe i puchate. Każdy chciałby mieć w zasięgu ręki takich przyjaciół jak Bambi i Kristal. Sława ma ogromne szczęście, że ich ma. Szczególnie w sytuacji, kiedy całkiem niespodziewanie i nagle zza węgła wyskoczyła... draka. Czy mała? No nie wiem, polemizowałabym. Ale na pewno w fińskiej dzielnicy. A dlaczego fińskiej? Nie powiem :D Pewne jest to, że trójka przyjaciół musi szybko odkręcić wspomnianą drakę. Jak tego dokonają? Zdradzę tylko tyle, że mają swoje sposoby... Nastawcie się na gadające chodniki, napadające ludzi kiwi, nietypowe powroty i tajemnice wymagające rozwiązania.  

Każdy element tej historii został przemyślany i ma znaczenie. Jak wzór wełnianego sweterka, każde oczko musi się zgadzać i do siebie pasować (chociaż może nie w przypadku swetrów Bambiego, ale to osobna historia). Bohaterowie z pokolenia młodszego, bohaterki z pokolenia ciut starszego, nietypowe imiona (nie macie pojęcia, jak BARDZO nietypowe), fantastyczne stwory, które znienacka atakują Bogu ducha winnych przyjaciół... oj, dzieje się. Stare Deszczno tylko z pozoru jest sennym miasteczkiem, w którym wieje nudą.

Jeśli lubicie lekko zwariowane powieści z domieszką fantastycznych zdarzeń i dużą dawką humoru, to "Mała draka w fińskiej dzielnicy" będzie dla Was idealna. Relaks i dobry humor gwarantowane! 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Mięta


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)