niedziela, 16 czerwca 2024

"W drogę, Trzykrotki" Katarzyna Kielecka - recenzja [PREMIEROWA]


Tytuł: "W drogę, Trzykrotki!"
Autor: Katarzyna Kielecka
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Szara Godzina
Cykl: Trzykrotki, tom 2

Moja ocena: 6/6

Szalone Trzykrotki powracają! Drugi tom przygód zwariowanych przyjaciółek, Aleksandry, Kamilli i Katarzyny, jest jeszcze bardziej naszpikowany niesamowitymi zdarzeniami, które przytrafiają się kobietom właściwie codziennie. Jakim cudem jeszcze się nie pozabijały? Otóż... śmiem twierdzić, że to dzięki absolutnie najprawdziwszej przyjaźni w czystej postaci, która je łączy.

Akcja drugiej części rozgrywa się trzy lata po pierwszej. Trzykrotki nabrały ochoty na kolejny wyjazd kamperem, ale tym razem z połówkami. Panowie nie są szczęśliwi z tego powodu, ale ostatecznie pomysł zostaje przyjęty i rozpoczynają się przygotowania do wycieczki życia. Kiedy wszystko układa się za dobrze, wiadomo, że coś za chwilę strzeli. Tym razem strzeliło z hukiem, a w poświacie fajerwerków na scenę wkroczył... mały demon Odorek i zamordował piękny plan wycieczkowy dziadków Paliwodów oraz ich przyjaciół. Męska część wyprawy nie zmartwiła się nagłymi zmianami, albowiem na horyzoncie pojawiła się taka opcja, która zarówno Mateusza, jak i Iwa wprowadziła w stan euforii, natomiast ich połowice zmontowały całkiem nowy skład i mimo wszystko wyruszyły w drogę. Co wyniknęło z wycieczki trzech emerytek, jednej młódki i niespełna trzylatka? Mogłabym stwierdzić, że tego nie da się opisać słowami, jednak Autorce zdecydowanie się udało. 

Jest w tej opowieści moc i energia, bohaterki zaliczają przeróżne wtopy, z których wychodzą zazwyczaj obronną ręką, ewentualnie biorą na klatę to, co przynosi los. Można im pozazdrościć optymizmu i umiejętności trzymania się razem mimo chwilowych zawirowań i fochów różnego formatu.  

Przy okazji wędrówki z żeńsko-dziecięcą ekipą zwiedzamy piękne miejsca na ich trasie, a w przypadku wątku męskiego - poznajemy losy historycznych postaci, o których raczej nie usłyszy się w szkole na lekcji. Styl opowieści przypominał mi bardzo ten preferowany przez Wojtka Drewniaka w serii "Historia bez Cenzury". Z przyjemnością uczyłabym się historii opowiadanej w takim luźnym klimacie.          

Zdecydowanie polecam Wam tę powieść, choć jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to radzę zacząć od niego. Uśmiejecie się, może podniesie Wam się momentami ciśnienie, gwarantuję również odrobinę sensacji, a jakże. Dowiecie się, kim jest mały demon i jakim cudem znalazł się w ekipie kampera, a także jaką rolę odegrała w tej historii Elżunia Bośniaczka. Naprawdę warto sięgnąć!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)