poniedziałek, 16 września 2024

"Samotnia" Anna Kańtoch - recenzja


Tytuł: "Samotnia"
Autor: Anna Kańtoch
Gatunek: thriller
Czas trwania: 9 h 11 minut
Lektor: Jan Marczewski
Wydawnictwo: Marginesy

Moja ocena: 5/6

Mam za sobą już kilka powieści Anny Kańtoch i wszystkie były świetne. Tym razem zdecydowałam się wysłuchać thrillera "Samotnia".

Życie Leona Cichego, w czepku urodzonego pisarza kryminałów, pewnego dnia zmienia się diametralnie. W wyniku wypadku mężczyzna traci wzrok i z dnia na dzień staje się uzależniony od pomocy innych osób. W dodatku ma wrażenie, że kobieta, z którą mieszka i która się nim opiekuje, to nie jego żona... Próbuje samodzielnie analizować to, co jest w stanie, jednak bez wzroku nie ma szans na rozwiązanie tej zagadki. Powoli zaczyna nawiązywać kontakt ze znajomymi i członkami rodziny, którym próbuje opowiedzieć o swoich podejrzeniach. Nie jest łatwo, bo początkowo uważają, że oprócz wzroku, pisarz stracił rozum. Z czasem jednak wciągają się w śledztwo, które ujawnia coraz więcej ciekawych elementów układanki. Czy kobieta, z którą mieszka Leon, jest jego żoną? Gdzie się podziała, kiedy zniknęła pewnego dnia? Kto uwierzy w dziwne teorie Cichego i pomoże mu odkryć prawdę? I jak się do tego wszystkiego ma krawat w różowe słonie?

Autorka zastosowała ciekawy rodzaj narracji. Kolejne rozdziały zostały zapisane w formie nagrania na dyktafon, w pierwszej osobie liczby pojedynczej.

Rozwiązanie intrygi jest ciekawe, chociaż muszę przyznać, że musiałam słuchać na delikatnym przyspieszeniu, bo trochę mi się ta historia dłużyła.


sobota, 14 września 2024

"Gustloff. Tajemnica bursztynowej komnaty" Krzysztof Piersa - recenzja


Tytuł: "Gustloff. Tajemnica bursztynowej komnaty"
Autor: Krzysztof Piersa
Gatunek: sensacja z wątkiem historycznym
Liczba stron: 364
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

Bardzo lubię czytać powieści z historią w tle, w których fabuła opiera się na prawdziwych wydarzeniach, a jak dodatkowo jest jakaś tajemnica czy sekret sprzed lat, to już w ogóle jest super i nie przejdę obok takiej książki obojętnie. Jasne, że nie zawsze trafia się perełka, ale warto próbować. Tym razem zdecydowałam się na lekturę powieści Krzysztofa Piersa "Gustloff. Tajemnica bursztynowej komnaty". Nie znam szczegółowo tajemnicy zniknięcia tego arcydzieła sztuki jubilerskiej, ale jakieś tam podstawy są. W związku z tym z zaciekawieniem sięgnęłam po historię wymyśloną przez wspomnianego pisarza. 

Tytułowy Gustloff to niemiecki statek pasażerski z czasów drugiej wojny światowej, którym w chwili katastrofy płynęło kilkanaście tysięcy osób, w tym kobiety i dzieci. Na kanwie tego wydarzenia, czyli storpedowania i w konsekwencji zatopienia statku w rejonie Ławicy Słupskiej, autor zbudował interesującą historię związaną z zaginioną bursztynową komnatą. Chociaż jest to opowieść fikcyjna, wciąga bez reszty.    

Weteran wojenny Ryszard Ginlet zostaje znaleziony martwy w swoim mieszkaniu, które zostało splądrowane. Staruszek zostawił testament, jednak nie jest to zwykły tekst. Odczytać go może jedynie osoba posiadająca... Enigmę. Na szczęście Tomasz, wnuk starszego pana, ma przyjaciela, który nie dość, że posiada wspomniane urządzenie, to jeszcze potrafi z niego korzystać i ma szmergla na punkcie tajemnic i sekretów. Tomasz wraz z aspirantką Kornelią Jędrzejczyk wyrusza w intrygującą podróż, której celem jest odszyfrowanie testamentu dziadka i odnalezienie miejsca ukrycia bursztynowej komnaty. Emocje sięgają zenitu, kiedy do Tomka dociera, że jego dziadek mógł być odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi podróżujących Gustloffem. Czy to może być prawda? Gdzie nasi bohaterowie będą szukać wskazówek do odczytania testamentu? Kto będzie im bruździł po drodze? Co Ryszard zawarł w swoim ostatnim dokumencie? I gdzie znajduje się komnata? Pytań jest naprawdę wiele, więc czytać trzeba naprawdę intensywnie. 

Trójka głównych bohaterów: historyk, policjantka i informatyk, skradła moje myśli, jednak wątek romansowy kompletnie nie przypadł mi do gustu i mam wrażenie, że nawet był zbędny. Powieść nic by nie straciła, gdyby go nie było. Jednak rozumiem potrzeby rynku, więc jakoś przetrwałam sceny, które mi trochę zaburzały śledzenie głównej akcji, czyli poszukiwania tytułowego skarbu, określanego ósmym cudem świata.

Nie znałam wcześniej historii statku Gustloff, więc z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po lekturze do informacji historycznych. Okazuje się, że to Gustloff zdecydowanie wysuwa się na pierwsze miejsce katastrof morskich. 

Bardzo polecam Wam tę historię w klimacie Dana Browna ;-)


środa, 11 września 2024

"Gniazdo sierot" Ewelina Miśkiewicz - recenzja [PREMIEROWA]

Tytuł: "Gniazdo sierot"
Autor: Ewelina Miśkiewicz
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkiem historycznym
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Szara Godzina

Moja ocena: 6/6

"Gniazdo sierot" to wyjątkowa powieść, traktująca o prawdziwym miejscu. Tytułowe Gniazdo Sierot znajdowało się w Turkowicach i nosiło oficjalną nazwę Zakładu Wychowawczego dla Dzieci Wojennych. Tam siostry ze zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej opiekowały się osieroconymi dziećmi. Zakład powstał niedługo po zakończeniu I wojny  światowej, ale wybuch II wojny znacznie pogorszył sytuację tego miejsca i jego mieszkańców. Siostry robiły jednak co w ich mocy, aby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo, dach nad głową i pełne brzuszki.

Jedną z bohaterek tej historii jest Małgorzata, która zastępuje siostrę Tamarę w opiece nad ich babcią. Tamara ma do załatwienia trudną sprawę, która wymaga od niej wyjazdu poza granice kraju. Gosia postanawia zająć się przez ten czas babcią, ale nie wie, ile emocji wyzwoli w niej ta decyzja i czego dowie się od starszej pani o jej przeszłości. Wspomnienia, które popłyną z ust babci, sięgają lat II wojny światowej i odkrywają rodzinne tajemnice. Gosia od dawna nie czuła się pewnie w swojej rodzinie, nie czuła się kochana. Co stanie się, kiedy pozna rodzinne sekrety? Czy traumy przodków mogą mieć wpływ na ich dzieci i wnuki?

Fabuła podzielona została na dwa tory czasowe. Ten współczesny to historia Małgosi i jej rodziny, natomiast drugi to czas wojny, Wołyń, gdzie śledzimy losy chłopca z polsko-ukraińskiej rodziny, Jaśka, którego rodzice decydują się wysłać z wioski ogarniętej pożogą do domu dla sierot w Turkowicach. Czy chłopak dotrze na miejsce bezpiecznie? Co będzie się z nim działo w nowym miejscu zamieszkania w tych trudnych czasach? I w jaki sposób łączą się te dwa tory czasowe?    

"Gniazdo sierot" to powieść, która udowadnia, że nawet w strasznych czasach wojny istniały takie emocje, jak miłość, nadzieja, bliskość czy przebaczenie. Duże wrażenie wywarła na mnie postać siostry Longiny. Była to niesamowicie odważna kobieta, której zadanie polegało między innymi na zapewnieniu pożywienia wychowankom. Wbrew pozorom tak prozaiczna czynność mogła skończyć się w czasie wojny nawet śmiercią.      

Ewelina Miśkiewicz napisała już dziewięć książek. Pisarka lubi bawić się gatunkami literackimi, dzięki czemu czytelnicy mogą poznać jej pióro z różnych perspektyw. Po lekturze thrillera psychologicznego "Tam, gdzie pada cień", liczyłam na dobrą lekturę i nie zawiodłam się. 

Jeśli interesują Was wojenne klimaty i historie na podstawie prawdziwych wydarzeń, ta książka będzie dla Was idealna. Zdecydowanie polecam!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina



niedziela, 8 września 2024

"Czy to ty?" Jan Szczurek, "Rozmowy u św. Patryka" Piotr Goszczycki, Agnieszka Goszczycka - recenzja


Tytuł: "Rozmowy u św. Patryka"
Autor: Piotr Goszczycki, Agnieszka Goszczycka
Gatunek: reportaż, wywiady
Liczba stron: 204
Wydawnictwo: Komograf

Moja ocena: 5/6

"Rozmowy u św. Patryka" to zbiór rozmów autorów publikacji z osobami związanymi na różne sposoby z Rzymskokatolicką Parafią św. Patryka w Warszawie. Wśród rozmówców znalazło się dziesięć osób świeckich oraz dziesięciu duchownych. Wszyscy opowiadają nie tylko o całej społeczności i wydarzeniach z nią związanych, ale również o swoich odczuciach, drodze do wiary czy zmianach, które zaszły w ich życiu pod wpływem uczestniczenia w życiu parafii. Na osoby, które sięgną po tę publikację, czekają wywiady z ministrantem, ogrodnikiem, organistą, dyrektorką szkoły i parafianami oraz księżmi.   

Ciekawie było poznać perspektywę różnych osób dotyczącą miejsca, które ich wszystkich łączy. 

Poezja nie jest moją mocną stroną, ale myślę, że warto sięgać po publikacje z tego gatunku. Dzięki emocjom zaklętym w słowa, można dostrzec więcej. Codzienność staje się pełniejsza, zawiera więcej barw. 

Wstęp, w którym czytamy takie słowa: "Poeta jest strażnikiem pamięci" czy "Jesteś prawdą - kamieniem na rozstaju dróg", napisał Jan Stasiewicz.

Rozważania na podstawie wierszy autora czytelnicy mogą snuć, zagłębiając się w trzy kolejne części tomiku: Jesteś winnicą, Jesteś człowiekiem i Jesteś prawdą. Wybrane teksty uzupełniają fotografie wykonane przez pisarza i Piotra Goszczyckiego.     

Za możliwość przeczytania książek dziękuję Literacka PKP-Jazda

wtorek, 3 września 2024

"Trzej Maszkaronowie, czyli legendarna komedia" Franciszek Piątkowski - recenzja


Tytuł: "Trzej Maszkaronowie, czyli legendarna komedia"
Autor: Franciszek Piątkowski
Gatunek: słowiańskie fantasy
Cykl: Marek Lichocki, tom 4.5
Czas trwania: 5 h 32 minuty
Lektor: Wojciech Żołądkowicz

Moja ocena: 5/6

"Trzej Maszkaronowie, czyli legendarna komedia" to tom numer 4.5 serii słowiańskiej o przygodach adwokata Marka Lichockiego. Jest to pierwszy z wszystkich siedmiu tomów tej serii, który wysłuchałam, zamiast przeczytać. I był to bardzo dobry wybór, bo lektor zinterpretował tekst bardzo humorystycznie. Swoją drogą, słuchając kolejnych rozdziałów byłam ciekawa, ile razy lektor się ugotował, czytając ten tekst :D  

Adwokat Lichocki wraz z rodziną śmiga na urlop, a w tym czasie znane nam już z poprzednich tomów słowiańskie stwory: wegewąpierz Radosław, strzygoń Bezmir i domowik Witek niechcący sprowadzają z Nawii legendarne potwory. To właśnie ta trójka wraz z wodnikami i topielicą Bogną będą grać pierwsze skrzypce w tej części. Jaki jest cel wszystkich ich działań? Muszą odesłać sprowadzone potwory do Nawii zanim wróci Lichocki i zrobi im awanturę. Czy im się to uda? Oczywiście, że tak, jednak co przeżyją w drodze do realizacji tego celu, to juz zupełnie inna historia.  

Świetnie przeczytane przez lektora dialogi iskrzyły się dowcipem i wywoływały uśmiech na twarzy. W ogóle przygody stworów są ciekawe i ich perypetie wynikają jedne z drugich.

Zdecydowanie polecam Wam całą serię. Czy w wersji czytanej, czy słuchanej, gwarantuję Wam dobrą zabawę.

poniedziałek, 2 września 2024

"Najważniejsze to przeżyć" Ałbena Grabowska - recenzja


Tytuł: "Najważniejsze to przeżyć"
Autor: Ałbena Grabowska
Gatunek: powieść historyczna
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Rebis

Moja ocena: 6/6

Ałbena Grabowska do tej pory kojarzyła mi się wyłącznie z fantastyczną sagą Stulecie Winnych. Ponieważ z zapartym tchem śledziłam losy tytułowej rodziny, bez zastanowienia sięgnęłam po kolejną powieść pisarki i nie zawiodłam się.

Skończyła się II wojna światowa, a do zrujnowanej do cna Warszawy wracają ocalali mieszkańcy. Z jednej strony cieszą się, że żyją, jednak z drugiej to ich życie nigdy już nie będzie takie, jak wcześniej. Próby powrotu do normalności okupione są ogromnym wysiłkiem i nie zawsze odnoszą skutek. 

Wśród ocalałych i wracających znalazła się rodzina Pataczków. Okazało się, że ich kamienica przy ulicy Marszałkowskiej przetrwała zawieruchę wojenną i mogą zamieszkać w swoim dawnym mieszkaniu. Ojciec rodziny, świetny lekarz, podejmuje pracę w szpitalu, a matka, z zawodu polonistka, decyduje się zatrudnić w gazecie, gdzie pisze artykuły o powrotach i nadziei na lepsze jutro. Państwo Pataczkowie mają dwie córki, Tereskę i Mirkę. Pierwsza skupia się na sobie i swojej przedwojennej miłości, Alku, który wrócił po wojnie z... żoną, a druga mimo zaledwie dwunastu lat, świetnie radzi sobie w nowej rzeczywistości i swoimi działaniami pokazuje wszystkim wokoło, że trzeba żyć dalej, mimo przeżytego koszmaru.

Oprócz rodziny Pataczków, w której każdy ma swoje życie i swoje problemy, poznajemy kilka innych osób, ściśle powiązanych z Tereską, Mirką i ich rodzicami. Wśród nich znajdują się przyjaciele dziewczynek, pewna Babcia Hrabina, przesympatyczny psiak, handlarki z targu, na który biega Mirka, i jeszcze kilka innych osób. Każda z tych postaci jest ważna dla fabuły i wspaniale ją uzupełnia swoim charakterem i działaniami.

Ałbena Grabowska pisze tak pięknym językiem, że nawet nie wiem, kiedy totalnie wsiąkłam w życie stworzonych przez nią bohaterów. I chociaż postacie te są fikcyjne, to z pewnością zostały utkane na kanwie prawdziwych wydarzeń powojennych. Takich Alków, Stefków, Mirek i Teresek, którym przyszło żyć wśród ruin, było całe mnóstwo. 

Bierzcie i czytajcie!