niedziela, 16 lutego 2020

„Bibliotekarka z Auschwitz” Antonio G. Iturbe - [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]



Z okładki dowiadujemy się, że „Bibliotekarka z Auschwitz” to powieść oparta na prawdziwej historii więźniarki Dity Kraus. Tytuł przyciągnął mnie od razu. I nie chodziło o słowo Auschwitz, które jest aktualnie wszechobecne na rynku wydawniczym, tylko o połączenie go z wyrazem bibliotekarka. Przyznacie, że myśl o tym, iż w obozie koncentracyjnym istnieje biblioteka, wydaje się co najmniej szalona.

Kiedy Dita przyjechała do Auschwitz-Birkenau z czeskiego Terezina, miała czternaście lat. Trafiła tam wraz z innymi mieszkańcami getta i znalazła się w obozie rodzinnym dla Żydów deportowanych właśnie z Terezina.

W obozie Dita spotyka znanego jej z poprzedniego życia Alfreda Hirscha, który kiedyś organizował zajęcia sportowe dla dzieciaków, a teraz jest kapo bloku 31. A blok ten to coś niesamowitego w koszmarnej rzeczywistości obozu. To miejsce, w którym dzieci odzyskują odrobinę szacunku i są traktowane jak ludzie. To szkoła. A skoro jest szkoła, musi być i biblioteka, prawda? A rolę bibliotekarki Fredy Hirsch proponuje właśnie Dicie. Dziewczynka początkowo jest zaskoczona, zarówno propozycją, jak i tym, że w takim miejscu, jak obóz zagłady, może funkcjonować biblioteka. Ostatecznie dziewczyna zgadza się i Fredy w tajemnicy prezentuje jej skromny księgozbiór, składający się z kilku książek, uratowanych podczas segregowania rzeczy przybyłych do obozu Żydów. Jak działa biblioteka? Tego Wam nie zdradzę, bo o tym trzeba po prostu przeczytać.

Impulsem do napisania tej książki była dla autora informacja o maleńkiej bibliotece istniejącej w obozie koncentracyjnym. Ta wiadomość brzmi tak abstrakcyjnie, że trudno uwierzyć, by coś takiego było możliwe. W sytuacji częstych rewizji i ciągłego zagrożenia życia, wybrani przez Hirscha więźniowie dokonali cudu, a blok 31 stał się prawdziwą szkołą, z tajnymi lekcjami i ukrytą biblioteką. Dzięki swoim opiekunom maluchy miały namiastkę dzieciństwa i odrobinę lepsze warunki życia, starsze dzieci mogły się uczyć, a do tego mogły być ze swoimi rodzicami, którzy w ciągu dnia pracowali, ale wieczorem przebywali razem w barakach.     

Autor z wyczuciem opisał codzienność obozu rodzinnego, kontakty między więźniami, zachowanie kapo i hitlerowców, a przede wszystkim działanie szkoły w bloku 31. Powieść ta to połączenie wspomnień Dity i wyobraźni autora popartej researchem. Główną bohaterką jest Dita, ale nie brakuje również wątków związanych z innymi postaciami, jej rodzicami, przyjaciółmi, innymi nauczycielami z bloku czy wreszcie samym Hirschem. Nie jest to literatura faktu, tylko wersja beletrystyczna, o czym wspomina we wstępie sama Dita.

Możliwe, że dla kogoś książki nie stanowią takiego bezcennego skarbu, jaki widziała w nich Dita. Jednak myślę, że w obozie, gdzie ludzie zapomnieli już o człowieczeństwie, szacunku i godności, książki były namiastką normalności i powrotu do życia sprzed wojny.

Muszę przyznać, że dopóki nie przeczytałam tej historii, nie miałam pojęcia o istnieniu obozu rodzinnego dla Żydów z Terezina na terenie Auschwitz-Birkenau.
Co mi się bardzo spodobało, to zakończenie, w którym autor informuje czytelnika o dalszych losach najistotniejszych bohaterów, a także opowiada o swojej znajomości z Ditą. Wyjaśnia też największą zagadkę tej historii. Myślę, że warto przeczytać tę książkę, pamiętając o tym, że NIE JEST to literatura faktu.

Jeśli macie chęć bliżej poznać Ditę, zajrzyjcie na jej STRONĘ WWW.

Tytuł: „Bibliotekarka z Auschwitz”
Autor: Antonio G. Iturbe
Gatunek: literatura obozowa
Liczba stron: 509
Wydawnictwo: Literackie
Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)