niedziela, 23 grudnia 2018

"Paranoja" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja




Pierwszy tom serii W lekarskim fartuchu, czyli "Obsesję", przeczytałam dokładnie rok temu. W związku z tym martwiłam się, że nie połapię się w bohaterach, bo sporo już zapomniałam z fabuły. Jednak nie było tak źle, dość szybko przypomniałam sobie najważniejsze informacje. Warto znać poprzedni tom cyklu, ponieważ wydarzenia obyczajowe rozgrywające się w "Paranoi" to dalszy ciąg perypetii tych samych bohaterów. Jedynie zagadka kryminalna jest nowa. 

Tym razem w wątku kryminalnym na pierwszy plan wysuwają się lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny oraz komisarz Sebastian Pol. Świetny duet przyjaciół, który w dużej mierze ratuje powieść. W Warszawie, gdzie toczy się akcja tej części, dochodzi do kilku zgonów. Policja początkowo uważa je za samobójstwa, jednak Marek zauważa pewną cechę wspólną. Wszystkie znalezione osoby mają przy sobie czerwoną nitkę. Według Zadrożnego ma to znaczenie i natychmiast kojarzy mu się to z kabałą. Policja jednak usiłuje jak najszybciej zamknąć sprawy, które traktuje jak niepowiązane ze sobą samobójstwa, a pomysł Zadrożnego lekceważy. Do czasu, aż morderca sam da śledczym do zrozumienia, że są w błędzie. Podrzucając kolejne wskazówki wodzi ich za nos, licząc na upublicznienie sprawy, a co za tym idzie - na sławę. Kto znajduje się wśród podejrzanych? Czy wskazówki mordercy zaprowadzą policjantów do celu? Ile osób będzie musiało zginąć, zanim sprawa zostanie rozwiązana? I który z naszych bohaterów powinien bać się najbardziej?

Akcja w tym tomie nie jest dynamiczna. Jeśli ktoś liczy na dreszczyk emocji, to raczej się zawiedzie. Już "Obsesja" była bardziej podszyta nutką niepokoju niż trzymającą w napięciu intrygą, a tutaj z klimatem jeszcze słabiej, więc... nie nastawiajcie się na thrillerowy efekt WOW. Do tego przeplatający się ze sprawą kryminalną wątek miłosny... taki jakiś mdły i dość irytujący momentami. Joanna Skoczek i jej niestabilność emocjonalna nie pomaga. Wciąż się rumieniła, a pozostali bohaterowie byli jej zachowaniem rozbawieni. Ona się rumieniła, a oni byli rozbawieni, więc ona znów się rumieniła, a oni byli jeszcze bardziej rozbawieni, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi ;-) 
Na szczęście wśród bohaterów tego tomu trafili się również ci bardziej wyraziści. Najbardziej przypadli mi do gustu pani prokurator Natalia Świetlik, komisarz Pol i mała rezolutna Marta, bratanica Zadrożnego. Mam nadzieję, że w kolejnej części te właśnie postacie wysuną się na pierwszy plan. Bardzo interesuje mnie na przykład, jak potoczą się losy prokurator Świetlik, czyli postrachu komisariatu. 

Lekki styl autorki zdecydowanie nie pasuje do ciężkich kryminalnych klimatów, ale przynajmniej dialogi są zabawne. Można się chociaż od czasu do czasu pośmiać, bo jeśli chodzi o intrygę kryminalną, to nie jest bardzo skomplikowana. 

Czy będę przewidywalna, jeśli napiszę, że... korekta zaspała? :D No cóż, sąsiadka Zadrożnego na pewno się ze mną zgodzi, bo w tekście raz jest panią Kowalską, by za chwilę stać się panią Kowalik, a na następnej stronie powrócić do nazwiska Kowalska... O błędach innej maści już nie wspomnę. 

Powieść może nie wywołuje ciarek na plecach, ale czyta się dobrze. Nada się w sam raz na spokojny wieczór po męczącym dniu. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)