poniedziałek, 31 grudnia 2018

"Gdzie śpiewają diabły" Magdalena Kubasiewicz - recenzja


Nie jestem pewna, czy powinnam oceniać książki z tego gatunku, ponieważ bardzo rzadko je czytam, więc mam niewielkie porównanie. Ale spróbuję i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie :-)



Piotr to twardo stąpający po ziemi racjonalista, który od dziewięciu lat poszukuje zaginionej siostry bliźniaczki, Ewy. Policja zamknęła sprawę, rodzina również pogodziła się z sytuacją, jednak Piotr nie potrafi odpuścić i przyznać w końcu, że jej nie ma. Nie odnaleziono ciała, więc mężczyzna wierzy w to, że jego siostra wciąż żyje. Kiedy natrafia na nowy trop, postanawia ruszyć jego śladem. Zdjęcie znalezione wśród rzeczy zamordowanej Patrycji, mieszkającej w niewielkim miasteczku o nazwie Azyl, na nowo wzbudza w sercu Piotra nadzieję na odnalezienie siostry. Przedstawia ono nieżyjącą już Patrycję i Ewę. Kiedy jednak mężczyzna przybywa do Azylu, mieszkańcy nie są do niego przychylnie nastawieni. Nie mają również ochoty na rozmowy ani na odpowiadanie na zadawane pytania. Piotr jest jednak tak zdeterminowany, że próbuje odkryć prawdę pomimo niechęci poznanych w mieście ludzi. Kim są mieszkańcy Azylu? Dokąd prowadzi most tonący we mgle? O co chodzi z opowieściami o sercu diabła zatopionym w jeziorze? Czy Piotrowi uda się odnaleźć Ewę? Czy podczas poszukiwań zginie ktoś jeszcze? I czy mężczyzna wyjedzie cały i zdrowy z upiornego miasteczka?  


Stworzeni przez Magdalenę Kubasiewicz bohaterowie są niepokojący, podobnie jak i całe miasteczko Azyl. Osobliwi mieszkańcy tego niezwykłego miejsca to między innymi milcząca Katarzyna, Iwanowa o nieokreślonym wieku, tajemnicza Maria, mała lecz trochę straszna i nad wiek poważna dziewczynka o imieniu Dorota, słusznej postury Tobiasz oraz pojawiający się i znikający Dmitrij... 
Czytając kolejne rozdziały wciąż zastanawiałam się, co z tymi mieszkańcami jest nie tak. Lubię takie klimaty w powieściach, kiedy automatycznie zaczyna się analizować, czy osoby, o których czytamy, to na pewno ludzie i pojawia się jakaś tajemnica, którą tropi się do ostatniej strony. 

Fabuła i panująca w powieści atmosfera niejasności skojarzyła mi się z serialem z lat dziewięćdziesiątych pt. "Miasteczko Twin Peaks", który oglądałam swego czasu z zapartym tchem. Powołując do życia malutkie i spokojne miasteczko z tajemniczym jeziorem, autorka uzyskała świetny efekt, po części baśniowy, ale i trochę upiorny. Piotr gubił się w domysłach, o co chodzi z opowiadanymi przez mieszkańców mrocznymi historiami o diable i czarownicy. Jego problem polegał chyba na tym, że usiłował dopasować te mroczne azylowe klimaty do obrazu zwykłego świata, który znał i rozumiał o wiele lepiej. 

5/6 dlatego, że wersje opowieści o diable i czarownicy trochę spowalniały akcję. Prawie każdy z bohaterów opowiedział  Piotrowi swój wariant. Wiem, że tak miało być, w końcu chodziło o mroczny klimat i zagmatwanie fabuły, żeby było o czym myśleć i analizować, ale jednak trochę mnie te opowiadania wytrącały z rytmu.  

Historia Piotra zainteresowała mnie od pierwszych stron, a autorka świetnie opisała niewielkie miasteczko pełne ciężkiej i nie do końca baśniowej magii (ewentualnie baśniowej w sensie upiornych baśni Braci Grimm). Podczas lektury w mojej wyobraźni pojawiały się kolejne uliczki z pomieszanymi numerami, niewielki sklepik Kseni czy zdradliwy brzeg jeziora o czarnych jak atrament wodach. Sięgnijcie po tę historię i pozwólcie na to, by Was wciągnęła :-)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros.


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)