piątek, 10 lipca 2020

„Czarny Wygon. Słoneczna Dolina” Stefan Darda - recenzja



Od dłuższego czasu kusiła mnie seria Czarny Wygon Stefana Dardy. Cztery powieści grozy zostały niedawno wydane w pakiecie, co zmobilizowało mnie do zakupu. I oto pierwszy tom, „Słoneczna Dolina”, już za mną. Czy pojawił się dreszcz przerażenia?

Witold Uchmann, dziennikarz zajmujący się tematami z pogranicza zjawisk paranormalnych, otrzymuje pewnego dnia dziwny e-mail. Wiadomość przychodzi do niego w momencie, kiedy już właściwie podjął decyzję o tym, że rezygnuje z pracy w redakcji. Awantura z szefem była kroplą, która przelała kielich goryczy. Jednak list, którego nadawcą jest młody mężczyzna, zaciekawia Uchmanna na tyle, że chwilowo odwiesza swoją decyzję na kołek i postanawia wybrać się na Roztocze, gdzie według informatora znajduje się pewne przeklęte miejsce. Kiedy dziennikarz dociera do niewielkiej wioski niedaleko Zwierzyńca, na spotkanie z nim przychodzi niejaki Krzysztof Piasecki. Zostawia Witoldowi brulion z notatkami swojego przyjaciela i prosi o ich przeczytanie…

Z zapisków, których początkowo Uchmann nie ma zamiaru czytać, dowiadujemy się, że we wspomnianym już przeklętym miejscu znajduje się wioska Starzyzna, w której mieszkają ludzie uwikłani w klątwę, będącą karą za tragiczne wydarzenie sprzed lat, o którym nikt nie chce mówić. Autor notatek, Rafał Gielmuda, w tajemniczy sposób przenosi się do tego zatrzymanego w czasie świata i nie może wrócić do współczesności. Uczy się więc żyć w tym dziwnym miejscu, gdzie nie wolno wychodzić z domu w nocy, bo można spotkać upiora i marnie skończyć na Czarnym Wygonie.   

Autor prowadzi narrację z perspektywy dziennikarza, a także właściciela brulionu, Rafała Gielmudy. Akcja nie jest wartka, ale w powieściach tego typu to duża zaleta. Czytelnik ma czas poczuć na karku oddech upiora, przyjrzeć się białkom oczu dziewczynki bez tęczówek czy dokładnie poznać sposoby upiorów na nakłanianie ludzi do samobójstwa. Rewelacyjnym pomysłem było wyróżnienie w powieści rozdziałów zawierających wspomnienia Gielmudy poprzez dodanie na górze każdej strony rysunku w postaci zachmurzonego nieba. Jest to zarówno świetny zabieg porządkujący wydarzenia z obu perspektyw, jak i element wywołujący u czytającego niepokój i dodający opisom mroku.

Finał powieści jest genialny. Przez całą tę historię przebierałam nogami, żeby szybciej poznać zakończenie, tymczasem było jak zwykle w dobrej opowieści – otworzyła się furtka do tajemniczego ogrodu, w którym czeka na mnie drugi tom. Może dreszcz grozy nie nawiedził mnie w takim stopniu, jak to miało miejsce przy lekturze „Zabij mnie, tato”, ale i tak jest moc. I z niecierpliwością czekam na moment, w którym poznam dalszy ciąg tej historii.

Tytuł: „Czarny Wygon. Słoneczna Dolina”
Autor: Stefan Darda
Gatunek: powieść grozy
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Videograf
Cykl: Czarny Wygon, tom 1

Moja ocena: 6/6




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)