czwartek, 31 sierpnia 2023
"Białe kłamstwa" Piotr Borlik - recenzja
środa, 30 sierpnia 2023
"Bibliotekarka" Jacek Ostrowski - recenzja
Lektor: Ewa Abart
Moja ocena: 4/6
Siódmy tom serii o Zuzannie Lewandowskiej nosi tytuł "Bibliotekarka". Z racji wykonywanego zawodu sięgam po książki traktujące o tej profesji, więc tutaj nie mogło być inaczej.
Pani mecenas rozpoczyna skomplikowane śledztwo dotyczące śmierci trzech bibliotekarek. Musi cofnąć się o dwadzieścia lat, co nie będzie wcale proste. Z czasem okazuje się, że zbrodnia na bibliotekarce w jakiś sposób wiąże się ze śmiercią pewnego filatelisty i najbardziej pożądanego znaczka pocztowego na świecie. W trakcie śledztwa robi się niebezpiecznie. Ktoś próbuje zabić Zuzę, a jej asystentka zostaje porwana.
Siódmy tom to już sporo książek. Zastanawiam się, czy gdybym czytała, też by mi się podobała, czy to raczej lektorka trzyma mnie jeszcze przy tym cyklu. Zuza wciąż pije na umór i kopci jak smok, a PRL jest pełen absurdów. Ewa Abart czyta świetnie, Zgaga przeklina jak stu marynarzy, a Borys nałogowo lata na panienki. Można posłuchać podczas gotowania lub sprzątania ;-)
środa, 23 sierpnia 2023
"Materiał ludzki" Piotr Borlik - recenzja
Moja ocena: 6/6
Drugi tom cyklu o Agacie Stec i Arturze Kamińskim nosi tytuł "Materiał ludzki". Jest to równocześnie środkowy tom nieźle pokręconej trylogii.
Po zakończeniu sprawy dotyczącej zbrodni dokonanej w Parku Oliwskim bez śladu znika główny świadek, Jacek, z którym Agata nawiązała dość bliską relację. Policjantka nie wie, co o tym wszystkim myśleć. Prowadzi poszukiwania mężczyzny, ale nawet przez myśl jej nie przejdzie, że Jacek znajduje się tak blisko. Powoli zaczyna również dostrzegać ciemną stronę własnego brata. W jej głowie rodzą się pewne podejrzenia, choć nie jest jej łatwo uwierzyć w to, że najbliższa osoba mogłaby być zła.
Artur w tym tomie wylądował jakby na drugim planie i może w sumie dobrze, bo zdecydowanie więcej działo się w niewielkiej wsi, w której tym razem toczy się akcja. Nie martwcie się jednak, on również nieźle tu namiesza. Agata przypadkowo natrafia na kolejną zbrodnię. Tym razem morderca wykorzystuje ludzi jako żywe (lub martwe) pergole. Dlaczego? Tego właśnie usiłuje dowiedzieć się pani komisarz, chociaż lokalna policja nie pomaga jej w śledztwie. Aspirant Paweł Wilk to dość śliski człowiek, któremu nie należy ufać. Coś z nim jest nie tak, tylko co? W co uwikłał się mężczyzna? Czy jego zachowanie jest powiązane z ciałami przymocowanymi do drewnianych pali ustawionych wśród pól?
Autor świetnie odmalował duszną atmosferę małej miejscowości, zmowę milczenia i manipulacje, którym poddawana jest Agata. Mamy kilku podejrzanych, a działania Stec bardzo wolno przybliżają ją do rozwiązania makabrycznej zagadki. Dzięki temu mamy szansę na samodzielne rozkminy, ale nie liczcie na to, że będzie łatwo. Lekko przerysowane postaci i trochę nieprawdopodobny pomysł na fabułę to według mnie plusy tej historii.
Myślę, że określiłabym tę powieść bardziej mianem thrillera niż kryminału. Może kryminalny thriller? Psychologiczny przy okazji, bo meandrów ludzkiej psychiki też jest tu sporo ;-) Nie mogę doczekać się dalszego ciągu, choć jednocześnie pojawia się smutek, że przede mną ostatni tom tego cyklu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
poniedziałek, 21 sierpnia 2023
"Krzyk za oknem" Małgorzata Rogala - recenzja
Moja ocena: 6/6
Naczekałam się na kolejny tom serii z Weroniką Nowacką, ale było warto, chociaż w tej części samej Weroniki było jak na lekarstwo.
Nastoletnia Ela zostaje zaproszona na imprezę do domu jednej z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Nawet nie chce słyszeć o tym, że mogłaby nie pójść, ponieważ do tej pory jej status towarzyski był raczej mizerny. Udaje jej się nawet uprosić rodziców, aby pozwolili jej zanocować u koleżanki. Szybko okazuje się, że zabawa nie jest tak wspaniała, jak dziewczyna to sobie wyobrażała. Alkohol, narkotyki, seks... to nie jest świat Eli, więc nastolatka postanawia wymiksować się z imprezy i wrócić do domu. Kiedy w środku nocy czeka na miejski autobus, na przystanku zatrzymuje się samochód i kierowca proponuje jej podwózkę. Dziewczyna zna chłopaka, więc w końcu zgadza się i wsiada do auta. Co wydarzyło się później, zanim Ela zaczęła rozpaczliwie wzywać pomocy i dzwonić domofonem do wszystkich mieszkańców swojego bloku? Dlaczego nikt nie zareagował i nie otworzył dziewczynie drzwi? Jakie były konsekwencje tej sytuacji?
Akcja rozgrywa się na warszawskim osiedlu, takim jak wiele innych w Polsce. Sąsiedzi Eli mogliby być naszymi sąsiadami. Autorka świetnie opisała relacje, jakie między nimi zachodzą. Przy pomocy popularnego i lubianego przez czytelników gatunku literackiego, jakim jest kryminał, poruszyła istotny temat. W psychologii takie zachowanie, jakie zaprezentowali bohaterowie powieści, określa się mianem "syndromu Genovese". Ludzie, którzy usłyszeli wołanie o pomoc, nie zdecydowali się zareagować, myśląc, że zrobi to ktoś inny lub nie chcieli się mieszać. W rezultacie ofierze pomógł jeden człowiek, który później słono zapłacił za ten czyn. Oprócz wątku głównego pojawił się między innymi motyw hejtu. Obserwujemy, jak szybko i łatwo można skrzywdzić niewinnego człowieka jednym złym słowem. Wystarczyło, że matka Eli opublikowała w sieci jeden post, by zniszczyć czyjeś życie... Przy okazji jednej z rodzin pojawia się również problem uzależnienia dzieci od gier komputerowych, chociaż wydaje mi się, że ten wątek został rozwiązany w zbyt prosty sposób. Tego typu uzależnienie chyba wymaga większego zaangażowania, chyba że chłopak nie wsiąkł jeszcze tak głęboko.
Seria z Weroniką Nowacką bardziej przypomina mi kryminalną obyczajówkę. Tło społeczne zazwyczaj jest bardziej rozbudowane niż sam wątek kryminalny. I mnie to właściwie odpowiada. Lubię czytać o ludzkich relacjach, emocjach, które nimi targają i obserwować konsekwencje ich decyzji. A jeśli przy okazji mogę sobie porozkminiać jakąś zagadkę kryminalną, tym lepiej.
Zdecydowanie polecam kolejny tom serii i mam nadzieję, że ten nie będzie ostatni.
sobota, 19 sierpnia 2023
"Boska proporcja" Piotr Borlik - recenzja
Moja ocena: 6/6
Pierwszy tom trylogii Piotra Borlika pt. "Boska proporcja" pochłonęłam w zawrotnym tempie. Pojawił się w nim znany mi już z prequela psycholog Artur oraz kilka innych bardzo ciekawych postaci. Ile się nakombinowałam podczas tej lektury, to świat nie widział :D
Matka to skarb, a miejsce skarbu jest głęboko pod ziemią. No czyż takie słowa nie wzbudzają w Was ciekawości, co wymyślił dla swoich czytelników autor?
W Parku Oliwskim zostają znalezione zwłoki kobiety. Morderca wydaje się mieć jakiś głębszy, wręcz artystyczny zamysł na swoje zbrodnie. Dziewczyna została bowiem przyczepiona do ogromnej palmy, a z jej ciała wyrastają... koniczyny. Jak okazało się w trakcie śledztwa, wszystkie czterolistne i zaimpregnowane. Czy ma to jednak znaczenie? Na to i wiele innych pytań postara się odpowiedzieć komisarz Agata Stec, która poprowadzi tę sprawę. Warstwę psychologiczną śledztwa i zachowanie mordercy policjantka omawiać będzie z bratem psychologiem, Arturem Kamińskim.
Nie jestem pasjonatką nauk ścisłych, więc niewiele wiem o tematach poruszonych w powieści, jednak zostały przedstawione w dość skrótowy sposób, dzięki czemu połapałam się w pomyśle pisarza. Jeśli zdecydujecie się na lekturę, czekają Was takie pojęcia jak ciąg Fibonacciego czy boska proporcja.
Nie polubiłam komisarz Agaty Stec. Irytowała mnie swoim impulsywnym zachowaniem, wulgarnym językiem, hektolitrami wypitego alkoholu i ogólnie struganiem twardzielki. Jednocześnie była tak ślepa na pewne sytuacje, że aż zgrzytałam zębami. Artur Kamiński za to, czyli brat pani komisarz, to jej totalne przeciwieństwo. Uporządkowany, kulinarny geniusz i znawca ludzkiej psychiki. Wydaje się być trochę zbyt idealny, ale do czasu...
Jeśli lubicie pokręcone fabuły i rollercoaster w powieści, ta trylogia powinna przypaść Wam do gustu. Agatę da się przeżyć, jak się człowiek skupi na roztrząsaniu toku myślenia autora i szukaniu rozwiązania zagadki. Zacznijcie czytać dopiero, kiedy zdobędziecie wszystkie tomy, bo zakończenie wymusza natychmiastowe sięgniecie po kolejną część.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
czwartek, 17 sierpnia 2023
"Baltica" Piotr Borlik - recenzja
Moja ocena: 6/6!
Powiem Wam, że ostatni raz taki rollercoaster czytelniczy to miałam chyba podczas lektury "Królika w lunaparku" Michała Biardy. Jeszcze ewentualnie "Domofon" Miłoszewskiego wchodzi w grę. Jednak po przeczytaniu, że autor jest laureatem trzeciego miejsca w mistrzostwach Czech w grach logicznych, zrozumiałam, jakim cudem napisał coś takiego. "Baltica" to prequel trylogii Agata Stec i Artur Kamiński autorstwa Piotra Borlika. Zaryzykowałam, ponieważ nie znałam wcześniej tego autora, ale NIE ŻAŁUJĘ, takie to było dobre!
MF Baltica to prom, na którym liczy się głównie dobra zabawa. Prom sobie płynie, a tymczasem pasażerowie świetnie się bawią, korzystając z licznych atrakcji. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Bar, kino, strefa dla dzieci, dyskoteka, po prostu oferta zawiera wszystko, czego dusza zapragnie. W pewnym jednak momencie zaczęłam się zastanawiać, czy wszyscy dotrą bezpiecznie do celu podróży, którym jest park rozrywki w Szwecji. Co ja piszę, zaczęłam się zastanawiać, czy JA przeżyję tę podróż! Do tej pory nie wiem, jak moja psychika to wszystko udźwignęła ;-) Najpierw pomyślałam, że ktoś tu się grubo pomylił, potem przyszło mi do głowy, że to jakaś zmyślna manipulacja, a ostatecznie wsiąkłam bez reszty w opisywane mechanizmy.
Na pierwszy plan wysuwają się trzy postaci: przykładny mąż i ojciec, studentka i starsza pani. Na pierwszy rzut oka nie łączy ich absolutnie nic, ale czy na pewno? Musicie pamiętać, że nic tutaj nie jest normalne. Nic nie jest takie, jak być powinno i pozostaje Wam po prostu trzymać rękę na pulsie. Chociaż to w sumie też nie na wiele się zda, sami zobaczycie, że fabuła tej powieści to czyste szaleństwo.
Nie mogę napisać nic więcej, żeby nie rzucić spojlerem. W każdym razie przygotujcie się na morderstwa. Lekko nie będzie, Wasza psychika może nie przyjąć tego pomysłu, ale uważam, że warto doczytać do końca, aby poznać naprawdę zaskakujący finał. Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem, wybrałam: PSYCHODELICZNA.
Prequel zaostrzył mi apetyt na trylogię. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów tej serii.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
wtorek, 15 sierpnia 2023
"Karty zła" Mariusz Kanios - recenzja
Moja ocena: 4/6
Jakiś czas temu sięgnęłam po debiutancką powieść Mariusza Kaniosa pt. "Uczynkiem i zaniedbaniem". Ponieważ książkę czytało mi się dobrze, postanowiłam kolejnych tomów posłuchać na Storytel. Drugi tom serii z komisarz Zuzanną Nowacką nosi tytuł "Karty zła".
Kiedy w domku letniskowym z dala od siedzib ludzkich zostają znalezione zwłoki kobiety, sprawa wydaje się być prosta. Morderca zostawił sporo śladów, które powinny pomóc policji. Zanim jednak śledztwo nabiera rozpędu, okazuje się, że z banku, w którym pracowała kobieta, zniknęła spora suma pieniędzy. Zuzanna ma przeczucie, że te dwie sprawy się łączą, jednak odkrywane powoli elementy nie chcą ułożyć się w obrazek.
Akcja powieści jest wartka, a pomysł dość ciekawy. Słuchało się zatem płynnie, ale moją uwagę utrzymywał głównie lektor swoim stylem czytania. Filip Kosior to mistrz klimatu i tego się będę trzymać.
Zuzanna jest tutaj taka jakaś zbyt idealna. W męskim świecie ma hiperpozytywny wpływ na kolegów, którzy robią się lepsi. Z jednej strony już mam trochę dość wulgarnych głównych bohaterów z problemami alkoholowymi i trudnymi doświadczeniami z przeszłości, ale tutaj znowu coś za mocno poszło w idealizm ;-)
Efektu wow nie zarejestrowałam, ale może to kwestia tego, że jednak słuchając człowiek się trochę mniej skupia, czasem rozprasza, więc może coś mi umknęło. Mimo wszystko polecam i zamierzam słuchać dalej.
poniedziałek, 14 sierpnia 2023
"Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie" antologia - recenzja
niedziela, 13 sierpnia 2023
"Żmijątko" Monika Maciewicz - recenzja
Moja ocena: 6/6
"Żmijątko" to trzeci i ostatni tom słowiańskiej serii Wiedma autorstwa Moniki Maciewicz. Z przyjemnością po raz trzeci wkroczyłam do świata wiedźmy Biwii i jej bliskich.
Biwia wrosła w swoje otoczenie. Pomaga ludziom, ratuje z opresji, leczy, doradza. Jednak pewnego dnia do jej spokojnego świata wkracza chaos i lęk. Oto Jaropełk, żmijątko, przybywa zrozpaczony z błaganiem o pomoc. Okazuje się, że uprowadził ukochaną, która miała być ofiarą dla Welesa. Przeciwstawienie się bogom nie wróży nic dobrego. Żertwa dla bogów jest święta i nie wolno ot tak sobie jej zabierać. Tymczasem Jaropełk wyrusza wykonać pewne zadanie, a Wiedmę prosi o opiekę nad jego ukochaną. Biwia nie spodziewa się jednak, ile zamętu do jej życia wprowadzi dziewczyna uratowana przez chłopca-żmija.
Dodatkowym problemem jest ogarniająca świat susza. Nie skutkują żadne błagania, modlitwy ani składane bogom ofiary. Wiedma czuje, że zbliżają się kłopoty. Niemoc innych wiedźm, spadające gwiazdy czy przewrócona kamienna baba wywołują niepokój i niepewność o przyszłość.
Niespodziewanie w domu Biwii pojawia się niezwykle bezpośrednia dziewczyna z czerwonymi włosami, która okazuje się być Żywią, wybranką Jaropełka. Niedoszła ofiara Welesa z jednej strony okazuje swoje przywiązanie i miłość do chłopca-żmija, a z drugiej w irytujący sposób uwodzi wszystkich mężczyzn, którzy staną na jej drodze. Biwia od początku nie pała sympatią do dziewczyny i szybko okazuje się, że miała rację.
Akcja powieści jest wartka i pełna interesujących wydarzeń. Dopracowany pomysł i płynny język pozwalają z przyjemnością zanurzyć się w świat słowiańskich bogów, żmijów, a nawet smoków. Aż żal, że to już ostatni tom serii, ale będę ją bardzo mile wspominać.
Poza głównymi wątkami znajdziecie w powieści również sporo wątków pobocznych, obyczajowych, smakowicie słowiańskich, pełnych wierzeń, rytuałów i mentalności ówczesnych ludzi. Bardzo lubię te "wypełniacze" fabuły, stanowiące fantastyczne tło całej opowieści. Dodatkowym plusem jest ogromna plastyczność opisów, dzięki której łatwo wyobrazić sobie rozgrywające się wydarzenia.
Jeśli zapragniecie bliżej poznać Biwię, najpierw sięgnijcie po "Wiedmę" i "Kruki", aby zachować ciągłość i chronologię tej historii. Pasjonaci slavic booków z pewnością będą zachwyceni stworzonym przez autorkę klimatem.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
czwartek, 10 sierpnia 2023
"Porwanie" Jacek Ostrowski - recenzja
Moja ocena: 5/6
"Porwanie" to szósty tom przygód prokurator Zuzy Lewandowskiej. Wciąż słucham kolejnych tomów, a nie czytam, ponieważ bardzo podoba mi się sposób czytania lektorki, Ewy Abart.
Tytułowe porwanie dotyczy Zgagi, papugi Zuzy. Ptaszysko zostało uprowadzone w końcówce poprzedniego tomu, więc nie pozostało mi nic innego, jak odpalić kolejny tom serii i dowiedzieć się kto i po co tego dokonał.
Zuza bardzo przeżywa zniknięcie ptaka. Koledzy martwią się o nią i starają się zapobiec jej popadnięciu w depresję, a co za tym idzie - utopieniu się w pochłanianym w ogromnych ilościach alkoholu. Na co wpadną, by ratować koleżankę?
Jest również drugi wątek kryminalny, dotyczący porwania syna płockiego piekarza. Porywacze żądają dużego okupu za chłopaka. Kiedy kapitan Mariański sam sobie blokuje dostęp do prowadzonej sprawy, tylko Lewandowska może jeszcze uratować sytuację i spróbować rozwikłać zagadkę porwania.
Skoro w książce mamy tak barwną postać, jak kapitan Mariański, spodziewajcie się niespodziewanego :D Myślę, że się uśmiejecie. Chociaż w sumie przy szóstym tomie Zgaga mogłaby mieć trochę mniej niewyparzony jęzor. Momentami tych wulgaryzmów już mi było trochę za dużo. Ale to w końcu Zgaga, nie ma co narzekać :D
Na pewno sięgnę po kolejny audiobook, na poprawę humoru.
środa, 9 sierpnia 2023
"Wiedźma z Bronaczowa" Agata Kasiak - recenzja
Moja ocena: 5/6
"Wiedźmę z Bronaczowa" miałam okazję poznać dzięki book tour u Czytam dla przyjemności. Muszę przyznać, że kiedy wyjęłam książkę z pudełka, trochę zszokowała mnie jej objętość. 570 stron swoje waży, więc czytanie połączone było w pewnym sensie również z ćwiczeniami fizycznymi mięśni rąk ;-)
Tytułowa wiedźma ma na imię Janka i trójkę małych dzieci oraz fatalną opinię w okolicy. Mieszkańcy małej wsi Radziszów od lat z ust do ust przekazywali sobie niechlubne plotki dotyczące Janki i jej życia, jednak kiedy ledwie żywa stanęła u wrót plebanii, ksiądz nie zawahał się przyjąć kobietę z dziećmi pod swój dach. Choć chwilami dopadały go wątpliwości, czy dobrze postępuje, starał się racjonalnie podejść do sytuacji i nie patrzeć na kobietę przez pryzmat pielęgnowanych przez parafian zabobonów.
Rzepka, córka kata, uczestniczy w Krakowie w przyjmowaniu na świat dziecka Magdy, wiejskiej ladacznicy, której postępowanie sprawiło, że wylądowała w katowskim zamtuzie, gdzie odpracowywała swoje występki. Los sprawił, że dziewczynę stratowały konie, a dziecko cudem uratowano, wyjmując je z jej łona. Maleństwo pod swe skrzydła wzięli jako rodzice chrzestni Rzepka i... król Kazimierz Wielki. Kto jednak jest ojcem pogrobowca? Ta niecodzienna para (bo jakże to: król z córką kata?) wyrusza w drogę do miejsca, skąd podobno pochodzi Magda, a więc i mieszka tam pewnie jej rodzina. Może ktoś zechce przygarnąć sierotkę? Co napotkają na miejscu?
Dwa wspomniane wątki i występujący w nich bohaterowie łączą się w pewnym momencie i możemy obserwować dość misterną, wielowątkową historię. Momentami miałam wrażenie, że stworzony przez autorkę świat jest zbyt idealny i gładki, bo gdzieżby król przebywał z poddanymi i bratał się z wieśniakami tak, jak robi to Kazimierz? Ale w powieści przecież wszystko jest możliwe, skoro nie jest to powieść historyczna czy naukowa. Mamy tu do czynienia z wieloma ciekawymi motywami. Przede wszystkim obserwujemy życie i wierzenia średniowiecznych ludzi, a także ich próby wytłumaczenia sobie nieznanych zjawisk i zdarzeń. Niesamowite jest to, jak jedno wypowiedziane nie w porę słowo potrafi zniszczyć czyjeś życie, a podejmowane decyzje mogą wywołać niespodziewane konsekwencje.
Możliwe, że opowiedzianą przez autorkę historię dałoby się zmieścić i na dwustu stronach, ale dzięki trochę baśniowej konwencji mogłam spędzić w świecie Janki, Rzepki, Kuby i Jemiołki więcej czasu. I spędziłam go bardzo miło. Nie znalazłam tu żadnej grozy, chociaż pojawiło się trochę słowiańskich demonów. Ścierały się tutaj wciąż stara i nowa religia. Słowiańskie bogi i chrześcijański Jezus. Była i zagadka, iście kryminalna, więc podążałam z ciekawością za bohaterami, próbującymi rozwiązać tajemnicę znikania dzieci. Mnie ta książka usatysfakcjonowała.
Czcionka jest dość duża, a papier przyjazny dla oka, więc czyta się szybko i płynnie. Jeśli lubicie średniowieczne historie doprawione odrobiną słowiańskości, trochę fantasy, ciut kryminału i całe mnóstwo ludzkich spraw i emocji, to "Wiedźma z Bronaczowa" przypadnie Wam do gustu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Czytam dla przyjemności.
poniedziałek, 7 sierpnia 2023
"Między światami" Wojciech Kulawski
Moja ocena: 5/6
Powieść "Między światami" określana jest jako połączenie thrillera, fantasy i horroru. Opis mnie zainteresował, chociaż obawiałam się trochę tego, że znajdę w tekście nadmiar informacji, przez które nie uda mi się przebić, ponieważ nie interesowałam się wcześniej takimi tematami jak M-teoria czy psychotronika. Na szczęście autor umieścił tu tylko tyle typowo naukowych wiadomości, ile było konieczne do zrozumienia fabuły.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. W pierwszym wątku poznajemy Leona Kowala, byłego policjanta, który właśnie rozkręca własny interes - biuro detektywistyczne. W sumie określenie "rozkręca" zostało użyte przeze mnie trochę na wyrost, ponieważ Leona nie odwiedził jeszcze żaden klient. Nie wpływa to zbyt dobrze na jego relacje z żoną, która uważa, że mężczyzna powinien znaleźć sobie pracę w ochronie i zacząć przynosić do domu zarobione pieniądze. Kiedy jednak pewnego dnia do biura Leona przychodzi młody mężczyzna, Kamil Rozner, i zleca mu pierwsze śledztwo, detektyw nawet nie spodziewa się, jakie konsekwencje będzie miała jego decyzja o przyjęciu sprawy. Zadanie, które zlecił mu Kamil, wydaje się w miarę proste. Mężczyzna ma odnaleźć przyjaciółkę chłopaka, która zaginęła w Tatrach. Policja utknęła w martwym punkcie, zatem jedyna nadzieja w Leonie i jego doświadczeniu. Wraz z nim sprawę prowadzić będzie asystentka Monika, a w końcu również żona Olga, zazdrosna o młodą stażystkę męża. Co wyniknie z tych działań? Czy to nietypowe trio zdoła trafić na ślad zaginionej dziewczyny?
W drugim wątku obserwujemy rozwój pewnego projektu badawczego. Grupa studentów pod przewodnictwem dwóch doktorantek zamierza dowieść, że zjawiska paranormalne istnieją naprawdę, a nasz świat ma znacznie więcej wymiarów niż te, które jest w stanie dostrzec człowiek. Spośród wielu możliwości naukowcy wybrali jasnowidzenie, telepatię i psychokinezę. Nikt nie spodziewał się jednak, że badania te będą miały naprawdę fatalne skutki.
Przeskakujemy z jednego tematu do drugiego, co bardzo lubię. Nie sposób się nudzić, skoro co chwilę przenosimy się między motywami. Nie muszę dodawać, że wspomniane wątki się łączą, tylko jak? Spodziewajcie się ciekawego pomysłu i przyspieszenia akcji, kiedy poznacie powiązania między dwoma wspomnianymi wyżej torami fabularnymi.
Wracając do pomieszania trzech gatunków. Fantasy tak, thriller, no może, ale nie bałam się, więc horroru tu nie znalazłam. Ja się w ogóle rzadko boję podczas lektury, więc nie ma co brać mojej oceny w tym temacie na serio. Do tej pory wystraszyły mnie dwie powieści, nie zdradzę czyje ;-)
Moja upierdliwość językowa potknęła się tutaj nie raz na błędach, więc uzbrójcie się w cierpliwość ci, którzy zwracacie uwagę na warstwę językową powieści. Tak się kończy oszczędzanie wydawnictwa na redakcji i zostawianie jednego człowieka od wszystkiego. To jest nierealne, aby jedna osoba ogarnęła wszystko, choćby się bardzo starała. Za dużo tekstu, za mało oczu.
Jeśli interesują Was tematy związane z parapsychologią, myślę, że znajdziecie tutaj coś dla siebie. Będą emocje i na pewno poczujecie się zaskoczeni rozwojem wydarzeń.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi.
niedziela, 6 sierpnia 2023
"Łowca" Piotr Kościelny - recenzja
Moja ocena: 4/6
"Łowca" to pierwszy tom cyklu Komisarz Sikora autorstwa Piotra Kościelnego. Mam za sobą kilka innych powieści autora, więc uznałam, że mniej więcej wiem, czego się mogę spodziewać. Okazało się, że opisana tym razem historia nie do końca zmieściła się w moich wyobrażeniach...
Dziesięciolatek zostaje zgwałcony przez wychowawcę kolonijnego. Chłopiec w środku nocy ukradkiem wymyka się z ośrodka i wpada pod ciężarówkę. Rodzice dowiadują się o śmierci syna przypadkiem, kiedy przyjeżdżają do Karpacza, by odwiedzić dziecko. To zdarzenie napędza koszmar kompletnego rozpadu ich rodziny.
Rozpoczyna się śledztwo, które prowadzi komisarz Sikora. Sprawa szybko nabiera tempa, a na jaw wychodzą mroczne tajemnice. Od początku wiemy, kto jest tym złym i możemy przyglądać się zarówno działaniom pedofila, jak i policji. Akcja nabiera tempa, kiedy ojciec zgwałconego chłopca wychodzi z więzienia i rozpoczyna swoją wendetę.
Za dużo tu było dla mnie wszystkiego. Każdy kolejny rozdział przynosił nowe postacie, nowe okoliczności, nowe wydarzenia. Czytałam i najpierw zastanawiałam się, czy brnąć dalej, ponieważ temat pedofilii nie należy do mojego top 10. Potem pogubiłam się w tych wszystkich ludziach. Zastanawiałam się, jaki to ma cel. Nie da się również ukryć tego, że książka jest wulgarna, momentami nawet obrzydliwa. Ostatecznie zdecydowałam się doczytać do końca, licząc na jakiś superfinał.
Na razie komisarz Sikora nie wybija się na pierwszy plan. Po prostu prowadzi sprawę, natomiast więcej mamy tu wychowawcy-pedofila i tytułowego łowcy. Możliwe, że w kolejnych tomach serii policjant będzie pojawiał się częściej. Nie wiem jednak, czy chcę przeczytać kolejną część cyklu, jeszcze się nad tym zastanowię.
Powieść nie do końca kryminalna dla ludzi o mocnych nerwach.