niedziela, 30 maja 2021

"Wieczory na Miodowej 3" Joanna Szarańska - recenzja

"Wieczory na Miodowej 3" to trzecie spotkanie z bohaterami słodko-gorzkiej miodowej serii Joanny Szarańskiej. Słodko-gorzkiej, bo choć nazwa uliczki przywodzi na myśl rozpływającą się w ustach słodycz, to dylematy jej mieszkańców czasami dalekie są od cukierkowych przysmaków. 

W tym tomie naszą uwagę zwróci właścicielka kwiaciarni, Justyna Kotowicz. Kobieta od niedawna mieszka w domu przy Miodowej 3 i powoli zaprzyjaźnia się z otoczeniem. Zbliża się do Małgosi, prowadzącej księgarnię po ciotce, a także do Barbary, właścicielki piekarni, oraz jej synowej, Klary. Czuje się w ich towarzystwie akceptowana i lubiana, co jest dla niej czymś nietypowym. Jej własna rodzina nie potrafiła dać jej miłości i ciepła, dlatego tak trudno jej teraz zaufać i otworzyć się przed kimś. Tej niepewności z jej strony doświadcza Tobiasz, ukochany Justyny, który nie znając jej przeszłości, nie rozumie muru, który kwiaciarka buduje między nimi. Jest jednak cierpliwym facetem, więc postanawia zaczekać, aż ukochana wyjawi mu skrywane tajemnice. Czy jednak Justyna odważy się to zrobić?

Powieść podzielona jest na dwa tory fabularne. Jeden to wydarzenia współczesne, rozgrywające się tu i teraz, a drugi to wspomnienia Justyny z rodzinnego, a później dorosłego życia. Bardzo lubię ten zabieg w powieściach, pod warunkiem, że obydwa wątki są wciągające. Tutaj się udało, poczynania Justyny teraz i przed laty są równie interesujące. 

Mała Justynka najbardziej ukochała wieś i babkę, z jej chałupą, w pobliżu której dziewczynka miała do dyspozycji pola, łąki i las. Kiedy rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce do Nowej Huty, dziewczynka próbowała przekonać ich, by pozwolili jej zostać i pomagać w gospodarstwie, ale nie było o tym mowy. Musiała pojechać z resztą rodziny do blokowiska, w którym się dusiła, a wszyscy członkowie rodziny gnieździli się w dwóch pokojach z kuchnią. Uciekała wtedy w miejsca, które przypominały jej choć trochę ukochane zakątki na wsi. Traktowana jak dziwadło, nie potrafiła nawiązywać przyjaźni, nie była duszą towarzystwa, usiłowała po prostu przetrwać. Wszystko zmieniło się, kiedy pewnego dnia poznała Sławka, również zakochanego w polach i łąkach. Wreszcie znalazła kogoś, kto ją rozumiał. Nawiązała się między nimi piękna przyjaźń, a dla Justyny życie odzyskało kolory.

Współczesny wątek pełen jest codziennych spraw i problemów, z którymi muszą zmagać się bohaterki. Mimo uśmiechów i żartów, każda z nich nosi swój bagaż doświadczeń. Barbara opiekuje się chorym mężem, Klara samotnie wychowuje autystyczną córeczkę, a Małgosia prowadzi księgarnię, w której wciąż unosi się duch ciotki Wandy, poprzedniej właścicielki, od której kiedyś uciekła. Chociaż każda żyje swoim życiem i podejmuje własne decyzje, mogą na siebie liczyć i wspierają się wzajemnie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Pewnego dnia okazuje się, że przeszłość nie zapomniała tego, co wydarzyło się w poprzednim życiu kwiaciarki, i upomniała się o panią Kotowicz, dając jej się ostro we znaki... Trzy kobiety postanawiają pomóc Justynie przekroczyć jej życiowy Rubikon. Jak tego dokonają, skoro uparta przyjaciółka nie chce przyjąć pomocy? Czy jej życie zawsze już będzie naznaczone lękiem i niepewnością?

Piękna okładka przyciąga wzrok. Pasujące do niej kwiatowe elementy dekorujące tekst przywołują uśmiech i pozwalają wyobrazić sobie ulubione łąki Justyny. Delikatny rysunek dzieli tekst na wygodne do czytania fragmenty. Wspomnienia zapisane są kursywą, więc nie trzeba się zastanawiać, w którym wątku jesteśmy. Wszystko jest przemyślane i dopracowane, dzięki czemu lektura jest czystą przyjemnością. Polecam gorąco wszystkie trzy tomy serii. Ciekawe, czy Autorka nie szykuje już kolejnego...

Tytuł: "Wieczory na Miodowej 3"
Autor: Joanna Szarańska
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Na Miodowej, tom 3

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


"Na końcu schodów" Aleksandra Kowalska - recenzja

Gabriel budzi się po dwóch miesiącach przebywania w śpiączce. Dowiaduje się, że miał wypadek, w wyniku którego został poszkodowany on oraz jego żona Nell. Problem polega na tym, że mężczyzna kompletnie nie pamięta wspomnianej żony. Ani niczego innego ze swojego życia. Nell natomiast dostrzega od razu, że ze śpiączki wybudził się zupełnie inny człowiek niż Gabriel, którego znała przed wypadkiem. Nie tylko zachowuje się inaczej, ale wyraźnie nie życzy sobie jej obecności, rozmów, prób przywrócenia mu pamięci. Nell jest zszokowana, nie rozumie dlaczego ukochany mąż tak źle ją traktuje. Złości się, irytuje każdym drobiazgiem, oznajmia, że ma na imię Ben, a nie Gabriel. Nell na przekór wszystkiemu próbuje przywrócić mężczyźnie pamięć, pielęgnuje go i dogląda, co jeszcze bardziej wyprowadza go z równowagi. W końcu mężczyzna znika. W kobiecie budzi się dziennikarka śledcza. Postanawia zgłębić przyczynę nietypowych relacji męża z rodzicami, przez co natrafia na mroczną tajemnicę z ich przeszłości. Szybko orientuje się, że w gruncie rzeczy niewiele wie o Gabrielu - Benie. Co odkryje Nell? Jak Ben odnajdzie się w nowej dla niego sytuacji? 

Akcja w powieści jest mało dynamiczna i prawie nie ma tu napięcia. Dopiero w finale historii pojawił się dreszczyk emocji, jak to zazwyczaj bywa w punkcie kulminacyjnym głównego wątku. Przyznaję, że zanim dotarłam do rozwiązania zagadki z przeszłości Gabriela - Bena, przeskakiwałam akapity, które z mojej perspektywy niewiele wnosiły do fabuły. Chyba że ktoś lubi w powieści analizy i nostalgiczne rozmyślania. Tych tutaj nie brakuje, szczególnie, że narratorką tej historii jest Nell.    

Ciekawym pomysłem wydaje się być umiejscowienie w fabule schodów. Tajemniczych i mrocznych schodów, których poszukuje Gabriel - Ben. Styl autorki jest podobny do powieści zagranicznych pisarzy. Kilka razy miałam wrażenie, że to tłumaczenie jakiejś książki. Nie potrafię jednak zaklasyfikować tej powieści do konkretnego gatunku. Było tu trochę psychologii i emocji, trochę thrillera, ale chyba najbardziej podchodzi pod powieść obyczajową.

Tytuł: "Na końcu schodów"
Autor: Aleksandra Kowalska
Gatunek: literatura polska
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

niedziela, 23 maja 2021

"Zbrodnia w błękicie" Katarzyna Kwiatkowska - recenzja

"Zbrodnia w błękicie" to pierwszy tom serii kryminalnej o podróżniku i detektywie amatorze, Janie Morawskim. Od pierwszych stron atmosfera przypominała mi luźne połączenie "Pana Tadeusza" i "Nad Niemnem". Miejscem akcji jest dworek w Tarnowicach, znajdujący się na ziemiach zaboru pruskiego. Wydarzenia, które obserwujemy, rozgrywają się w ciągu kilku zimowych dni pod koniec XIX wieku. 

Do Tarnowic przyjeżdża Jan Morawski, przyjaciel gospodarza, Tadeusza Tarnowskiego, i detektyw amator. Wraz z nim przybywa jego kamerdyner, Mateusz. Na miejscu oprócz stałych mieszkańców przebywają w gościnie dwa rodzeństwa, Rusieccy i Bonikowscy. Karol i Zofia Rusieccy to dzieci przyjaciół Tadeusza, którymi postanowił zaopiekować się po śmierci rodziców, natomiast Paulina i Wacław Bonikowscy to rodzeństwo, które ma w planach wżenienie się w rodzinę Tarnowskich. Oprócz nich do dworku zjeżdża również hrabina Kareńska. 

Zadymka i typowa polska zima ze śniegiem do pasa więzi mieszkańców w dworku. Również do nich nikt nie może się dostać. Wszystkie drogi są zasypane. Na szczęście ochmistrzyni, pani Maria, czuwa nad wszystkim. Zapasy są, więc nikt nie odczuwa dyskomfortu z powodu tego niespodziewanego uwięzienia. Jan i Mateusz już na początku pobytu są świadkami niezbyt miłych rozmów prowadzonych przez niektórych mieszkańców. Wychodzi na to, że nie wszyscy w tym gronie się lubią, chociaż na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku. Kiedy rano służba znajduje martwą Zosię, wydarzenia nabierają tempa. Tadeusz prosi Jana o przeprowadzenie śledztwa, zanim dotrą do nich policjanci. Ciśnienie mieszkańcom dworku podnosi fakt, iż z uwagi na pogodę nikt nie mógł się wydostać z dworku, zatem mordercą musi być ktoś z nich. Kto nim jest? Jaki miał motyw, skoro Zosia była lubiana? Jan i Mateusz, niczym Sherlock Holmes i Doktor Watson, odkrywają kolejne elementy układanki.     

Spośród wszystkich bohaterów najbardziej urzekła mnie hrabina. Jest wyrazistą postacią, dzięki której powieść bardzo zyskała na kolorach. Jeśli zdecydujecie się na lekturę, z pewnością przyznacie mi rację :D Z irytujących bohaterów mogę wymienić podrywającą wszystkich mężczyzn Paulinę i jej brata Wacława, Pana Wszystkowiedzącego i największego żarłoka w tym towarzystwie. To głównie te postacie prowadzą humorystyczne dialogi, a także są bohaterami zabawnych sytuacji.   

Język powieści oraz prowadzenie intrygi jest zbliżone do książek Agaty Christie. Jest to taki typ literatury detektywistycznej, który określany jest jako "cozy mystery". W skrócie chodzi o to, że te książki, chociaż ich fabuła dotyczy zbrodni, nie zawierają realistycznych opisów zbrodni, nie jest krwiście i soczyście, nie ma też psychopatów ani seryjnych morderców. Jest za to zagadka, a śledztwo często prowadzi jakiś genialny detektyw amator.    

Podczas czytania co jakiś czas uzmysławiałam sobie wciąż na nowo, że autorka to Polka, a nie krajanka Agaty Christie, a Jan Morawski to nie Hercules Poirot ;-) Z pewnością sięgnę po kolejne tomy tej serii. Jestem bardzo ciekawa, jakie jeszcze zagadki będzie musiał rozwiązać przystojny detektyw amator. 

Tytuł: "Zbrodnia w błękicie"
Autor: Katarzyna Kwiatkowska
Gatunek: kryminał retro
Liczba stron: 380
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Jan Morawski, tom 1

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Upolujebooka 

          


wtorek, 18 maja 2021

"Ciało poniekąd ponętne" Agnieszka Pruska - recenzja


"Ciało poniekąd ponętne" Agnieszki Pruskiej to czwarty tom serii o przygodach dwóch nauczycielek, Alicji i Julii. Kobiety mają nietypową umiejętność, mianowicie przyciągają ciała, najczęściej martwe. Gdzie się nie pojawią, by odpocząć po wyczerpującym roku szkolnym, tam trafiają na zwłoki. Zaprawione w bojach, nie panikują, tylko przeprowadzają własne śledztwo.

Tym razem przyjaciółki wyruszają do Władysławowa, aby tam poleniuchować u znajomych rodziców Alicji. Wraz ze swoimi połówkami spędzają kilka sympatycznych dni w wynajętej kwaterze, gdzie mogą również korzystać z ogromnego ogrodu. Kiedy panowie wracają do Gdańska, Ala i Jula chronią się przed wszechobecnym wirusem i pandemią właśnie w ogrodzie. Kiedy Julka wpada do źle zabezpieczonej ziemianki, w której natrafia na - nie inaczej - zwłoki, tradycji staje się zadość. Żadna z pań w sumie nie jest zdziwiona, to była tylko kwestia czasu. Policja rozpoczyna śledztwo, to jednak nie koniec atrakcji…

Narratorką w powieści jest Alicja i to z jej perspektywy obserwujemy rozgrywające się wydarzenia. Tempo akcji nie jest zawrotne. Miałam wrażenie, że ciągłe dyskusje głównych bohaterek nawet je trochę spowalniają, ponieważ samozwańcze śledcze po kilka razy wałkowały te same wątki. Ostatecznie na dłuższą metę długie rozmowy były trochę męczące. Jak nie przepadam za dłużącymi się opisami w powieściach, tak tutaj w końcu zaczęło mi ich brakować. W samych dialogach zaś trochę irytowało mnie dosłowne traktowanie niektórych wypowiedzi. Kobiety wyjaśniały każdą grę słów lub dwuznaczność. To nie pozwoliło mi do końca cieszyć się humorystycznymi akcentami.

Miłośnicy obserwowania działań policji nie znajdą tutaj typowego śledztwa, ponieważ policja prowadzi je, owszem, ale nie zdradza bohaterkom zbyt wiele. Kobiety jednak nie zostają w tyle, rozmawiają z mieszkańcami miasteczka, prowadzą obserwację podejrzanych osób, dokładnie oglądają miejsce znalezienia ciała, a także próbują uzyskać jakieś informacje od policjanta, prowadzącego sprawę, aż w końcu, na podstawie niekończących się domysłów, budują swoją teorię kryminalną.

Jeśli szukacie komedii kryminalnej, przy której nie trzeba roztrząsać zawiłości kryminalnych, a głównie się relaksować, to myślę, że "Ciało poniekąd ponętne" spełnia te warunki.

Tytuł: "Ciało poniekąd ponętne"
Autor: Agnieszka Pruska
Gatunek: komedia kryminalna
Seria: Alicja i Julia, tom 4
Wydawnictwo: Oficynka
PREMIERA: 12 maja 2021

Moja ocena: 4/6


Ta recenzja bierze udział w akcji promującej "Ciało poniekąd ponętne" Agnieszki Pruskiej. 
Zachęcam do zaglądania na strony pozostałych uczestników: https://strefabooki.blogspot.com/?m=1 https://www.facebook.com/zezaczytanaewelka 

Pod tą opinią możecie zadawać pytania do autorki, na które odpowie po zakończeniu akcji. Na jej stronie trwa konkurs!

piątek, 14 maja 2021

"Kukły" Maciej Siembieda - recenzja

"Kukły" to czwarty tom serii o prokuratorze Jakubie Kani. Tym razem jednak cofamy się trochę w czasie. Mamy rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty siódmy, a Kuba dopiero zaczyna swoją karierę prokuratora. 

U komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku zjawia się Joachim Richter z Prokuratury Generalnej Hamburga z nietypową propozycją. Jego ojciec zbierał przez długi czas policyjne naszywki, odznaki i medale, które stworzyły pokaźną kolekcję. Teraz Richter chciałby przekazać ją oficjalnie Gdańskowi, w którym jego ojciec pracował jako szef policji w czasach Wolnego Miasta. Jego pomysł spotkał się z zaskoczeniem polskich władz, jednak aby nie psuć relacji przyjęli spis kolekcji, który otrzymał do przeanalizowania asesor Jakub Kania. Prokurator i wojewoda nie spodziewali się, że to posunięcie sprawi, iż na jaw wyjdą niewygodne tajemnice z czasów wojny. Punktem zapalnym stał się jeden z elementów kolekcji, dzięki któremu Kuba odkrył, że niemiecki policjant był powiązany z atakiem na Pocztę Polską pierwszego września tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku i bezpośrednio uczestniczył w wymordowaniu bohaterskich pocztowców. 

Równocześnie obserwujemy wydarzenia rozgrywające się w posiadłości rodziny von Trauwitz w Oderstein kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej oraz współcześnie. W wątku tym pojawiają się wiedźmy, podejrzana krypta w pewnym kościele i kilka innych atrakcji, o których nie wspomnę, aby nie psuć Wam przyjemności z lektury. Faktem jest, że dzieje się sporo, a wszystkie tematy łączą się ze sobą jak sznurki w pięknie wykonanej makramie.   

Tempo akcji jest wyważone i idealnie dopasowane do rozgrywających się wydarzeń. Wątki współczesne i te sprzed lat przeplatają się i uzupełniają, tworząc powoli coraz bardziej intrygującą układankę. Każdy kolejny rozdział dostarcza czytelnikowi wskazówek, które pozwalają na snucie domysłów. A snują się jak szalone! Ileż ja miałam wizji na finał tej historii!

Ponieważ przeczytałam trzy wcześniejsze powieści Pana Macieja, mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie obawiałam się, że ta powieść może być słabsza, bo to jest po prostu niemożliwe w przypadku tego autora. Maciej Siembieda przed rozpoczęciem pisania przeprowadza dokładny research, więc mając tak solidne przygotowanie, po prostu tworzy świetną fabułę, od której trudno się oderwać. Autor posiada umiejętność łączenia fikcji z prawdziwymi wydarzeniami w taki sposób, że wszystkie opisywane zdarzenia są prawdopodobne i bardzo realistyczne. 

Świetnie stworzone postacie są jak mili sercu towarzysze podróży. Można ich, rzecz jasna, nie lubić, jeśli są irytujący czy odgrywają czarny charakter, ale wszyscy są bardzo wyraziści. Największe wrażenie wywarli na mnie ojciec Jakuba i jego babcia, a właściwie starka. Sami się przekonacie, napotykając podczas lektury subtelne smaczki charakterologiczne. 

Podsumowując, myślę sobie, że gdybym miała określić jednym słowem styl pisarski Macieja Siembiedy, to użyłabym właśnie słowa "subtelny". I bynajmniej nie chodzi mi o to, że historie te są delikatne czy lekkie, bo zdecydowanie nie są. Mam na myśli subtelność kojarzącą się z misternie splecionymi wątkami i wysublimowanym humorem (uwielbiam!).

Czytajcie koniecznie!

Tytuł: "Kukły"
Autor: Maciej Siembieda
Gatunek: kryminał, sensacja
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Agora
Cykl: Jakub Kania, tom 4
Moja ocena: 6/6
 

sobota, 1 maja 2021

"Efekt pominięcia" Agnieszka Sudomir - recenzja

Z przyjemnością wróciłam po raz kolejny do świata komisarza Blattnera, aby wraz z nim rozwiązać nową sprawę. Trochę obawiałam się, czy trzeci tom serii będzie równie dobry jak dwa poprzednie, ale już po kilku stronach spokojnie oddałam się lekturze.

Akcja powieści przenosi czytelnika z Łodzi do małego miasteczka o nazwie Wólka Szlachecka. Zanim jednak do tego dojdzie, komisariat, gdzie pracuje Blattner, odwiedza tajemniczy mężczyzna. Wygląda jak duch i szybko zyskuje sobie taką ksywkę. Przedstawia się nazwiskiem Dąbrowski i informuje, że natrafił na trupa. Zgłoszenie przyjmuje funkcjonariuszka Zofia Lenczewska, młoda i narwana, ale również bystra i uparta. Wszystko zdaje się być jak zwykle, typowe zgłoszenie o zwłokach w lesie. Problem pojawia się jednak w chwili, kiedy mężczyzna wyjawia czas, w którym widział wspomnianego trupa. Okazuje się bowiem, że sprawa jest sprzed prawie trzydziestu lat i właściwie za chwilę się przedawni. Zojka nie odpuszcza, traktując zgłoszenie jako swoją pierwszą potencjalną sprawę. Nikt nie spodziewa się jednak, jak bardzo wizyta niepozornego mężczyzny namiesza w życiu prywatnym i zawodowym dwójki policjantów.

Autorka świetnie przedstawiła atmosferę małego miasteczka, w którym wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, a jednocześnie nie sposób dowiedzieć się czegokolwiek. Zmowa milczenia jest wręcz namacalna, co potęguje niepokój i ciekawość. Do tego okazuje się, że chociaż miasteczko wygląda sielsko, wcale nie jest tam bezpiecznie, o czym przekonała się zarówno Zojka, jak i sam Dąbrowski. 

Świetnie skonstruowane postacie nadają klimat powieści. Każdy bohater ma swój charakter, inne zachowania, przyzwyczajenia. Były momenty w powieści, że chciałam udusić Zojkę za tę jej niewyparzoną gębę :D Nie raz zachowała się jak nabuzowana hormonami nastolatka, ale dzięki temu postać ta jest wyrazista i zdecydowanie budzi emocje. Świetnym pomysłem według mnie było wprowadzenie w prywatne otoczenia Blattnera nowej sąsiadki. Irytująca smarkula, ale z ciekawością obserwowałam jak komisarz sobie z nią poradzi. Grupa bohaterów bardzo wyważona, w sam raz ich tam jest, żeby się nie pogubić, ale równocześnie, żeby nie było nudno.   

Jest to kryminał z warstwą obyczajową. Nie każdy takie połączenie lubi. Jak nie ma flaków, to często książka zbiera negatywne opinie. Jednak myślę, że autorka płynnie połączyła ciekawy wątek kryminalny z tematami z życia bohaterów. Ja lubię wiedzieć, co się dzieje u konkretnych postaci poza działaniami, które wykonują w pracy przy śledztwie. 

Zdecydowanie polecam wszystkie trzy tomy i mam nadzieję, że komisarz Blattner jeszcze wiele razy pozwoli mi uczestniczyć w prowadzonym śledztwie.

Tytuł: Efekt pominięcia
Autor: Agnieszka Sudomir
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Literate
Cykl: Miasto obiecane, tom 3
PREMIERA: 30 października 2020

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literate