piątek, 28 lutego 2025

"Nienarodzona" Ewa Przydryga - recenzja


Tytuł: "Nienarodzona"
Autor: Ewa Przydryga
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: MUZA

Moja ocena: 5/6

Po przeczytaniu "Pomornicy" Ewy Przydrygi zdecydowałam, że chcę poznać inne książki tej autorki. Na pierwszy ogień poszła "Nienarodzona". 

Do czego posunęlibyście się, żeby ratować bliską osobę? Ile bylibyście w stanie dla niej poświęcić? Czy cel uświęca środki?

Akcja powieści rozgrywa się w niewielkim Sowińcu. Miasteczko jak wiele innych w Polsce, nieduże, dość hermetyczne i wypełnione plotkami po brzegi. Wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, więc niewiele można ukryć. Prolog wprowadza czytelnika w wydarzenia rozgrywające się w lipcu dwa tysiące piątego roku. Wydarza się tragiczny w skutkach wypadek, którego skutkiem jest śmierć, a co za tym idzie poróżnienie dwóch rodzin. Od razu pojawia się myśl, że dalsze rozdziały kryją zdarzenia związane z tym, co zawiera początek tej historii. I nie jest inaczej, ponieważ po chwili przenosimy się z bohaterami w czasie i lądujemy szesnaście lat później. 

Pewnego dnia niespodziewanie znika Laura Wagner. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży, a teraz nie można się z nią w żaden sposób skontaktować. Na nagraniach z monitoringu widać, jak wypożycza kajak i tutaj ślad się urywa. Policja jest bezradna, nie ma tropów, a żadna z przesłuchiwanych osób nie jest w stanie pomóc w poszukiwaniach. Do Sowińca wraca Nina, młodsza siostra Laury, która rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Czyni sobie wyrzuty, że w ostatnim czasie oddaliły się z siostrą od siebie i niewiele wie o jej obecnym życiu, jednak nie poddaje się. Przy okazji prowadzonych poszukiwań na jaw wychodzą tajemnice, na które Nina nie do końca jest gotowa, jednak odnalezienie siostry to dla niej priorytet, zatem nie cofa się przed niczym. Policja uważa, że kobieta popełniła samobójstwo, na co wskazują według nich poszlaki, jednak Nina jest innego zdania. Czy matka mogłaby tak po prostu zostawić małą córeczkę? 

Szybko okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki są właśnie wydarzenia z dwa tysiące piątego roku. Nina nie waha się i wygrzebuje niewygodne fakty na światło dzienne. Usilnie poszukuje powiązań z ówczesnymi przyjaciółmi, rozgryza powoli kolejne zagwozdki i zdecydowanie lepiej niż policja rozumie pojawiające się wskazówki. Czy Laura wciąż żyje? Do czego może doprowadzić wieloletnie ukrywanie niewygodnych sekretów? Czy ludzie mogą się zmieniać, balansując między dobrem i złem?

Chociaż autorka wplotła w fabułę naprawdę sporo wątków, które trochę tę powieść rozmydliły, to jednak czytało mi się dobrze. Możliwe, że celem było takie pogmatwanie tropów, aby czytelnik nie był w stanie za wcześnie wpaść na rozwiązanie zagadki zaginięcia Laury? W każdym razie zakończenie ciekawe, chociaż według mnie trochę naciągane.

Jeśli lubicie thrillery psychologiczne, to polecam. Zamierzam sięgnąć po kolejne powieści autorki.    

wtorek, 25 lutego 2025

"Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer" Anna Sakowicz - recenzja


Tytuł: "Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer"
Autor: Anna Sakowicz
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 159
Wydawnictwo: Poradnia K

Moja ocena: 6/6

"Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer" to druga powieść Anny Sakowicz, po którą sięgnęłam i znów wpadłam jak śliwka w kompot, ponieważ od pierwszych stron przepadłam w świecie stworzonym przez autorkę.

Tytułowe listy do A. pisze Anielka. Dziewczynka, w której bezpieczny do tej pory świat wkradło się zło w czystej postaci, a ona kompletnie tego nie rozumie. Nadszedł dzień, w którym jej ukochana i najmądrzejsza na świecie babcia zmieniła się nie do poznania. Starsza pani wprowadziła się do córki i jej rodziny, ponieważ przestała rozpoznawać najbliższych i swoje otoczenie, a także zaczęła coraz więcej zapominać. Nagle buty wylądowały w lodówce, a parkiet namókł od podlewania, natomiast babcia zaczęła mylić i przekręcać słowa. Jej życie jakby odwróciło swój bieg i z dorosłej osoby stała się dzieckiem, które wymaga nieustannej pomocy. 

Anielka próbuje na swój dziecięcy sposób zrozumieć nową sytuację i znaleźć rozwiązanie problemu, jakim jest nagła utrata babci. Chociaż starsza pani wciąż jest w życiu wnuczki, to jakby jej nie było. Wszystko psuje pan A., do którego Anielka zaczyna pisać listy. Początkowo są one pełne żalu i złości, dziewczynka wygania tajemniczego A. z ich domu i życia. Pragnie, aby babcia wróciła do zdrowia i znów była aktywną uczestniczką życia rodziny. Niestety wszyscy muszą zmierzyć się z tym, że ta choroba jest nieuleczalna i nie ma tu kompletnie znaczenia to, czy ktoś jest dorosłym człowiekiem, czy dzieckiem.  

Ponieważ Anielka potrzebuje sporo analiz związanych z nową sytuacją, kolejni członkowie rodziny próbują jej wyjaśnić, co się dzieje z babcią. Dzięki temu czytelnik również otrzymuje sporo informacji na temat tej choroby. Rodzice, starsza siostra, a w końcu dziadek Anielki rozmawiają z dziewczynką i, odpowiadając na jej dociekliwe pytania, starają się oswoić pojawiający się strach i bunt przeciwko nieubłaganej chorobie. 

Sposób, w jaki autorka opisała dramat rodziny dotkniętej chorobą Alzheimera, jest pełen delikatności i wyczucia. Ogromny takt, z jakim zmierzyła się z tym trudnym tematem, robi wrażenie i niesamowicie porusza. Niepozorna książeczka wywołuje cały wachlarz emocji, czarując zarówno tekstem, jak i pięknymi ilustracjami.

Polecam, chociaż uprzedzam, że to nie jest łatwa lektura.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Poradni K


niedziela, 23 lutego 2025

"Skrzydlate książki" Anna Sakowicz - recenzja


Tytuł: "Skrzydlatego książki"
Autor: Anna Sakowicz
Gatunek: literatura dziecięca z wątkiem wojennym
Liczba stron: 250
Wydawnictwo: Poradnia K

Moja ocena: 6/6

Z racji wykonywanego zawodu ciekawią mnie książki, których fabuła związana jest z biblioteką, księgarnią lub książkami. Dlatego właśnie postanowiłam sięgnąć po powieść dla dzieci i młodzieży "Skrzydlate książki". Z opisu dowiedziałam się, że opowieść ta związana jest również z II wojną światową, więc tym bardziej mnie to zainteresowało.

Klara, Janek i Dawid mieszkają w tej samej kamienicy w Wolnym Mieście Gdańsk, chociaż każde z nich jest innej narodowości. Pochodzą z różnych światów, jednak ich przyjaźń jest bardzo trwała. Nic sobie nie robią z politycznych zawirowań i uprzedzeń panujących w świecie dorosłych. Akcja powieści rozgrywa się w przededniu wojny, a nasi mali bohaterowie, chociaż są dziećmi, dostrzegają zło, które panoszy się wokół nich, ich rodzin i sąsiadów. 

Pewnego dnia dzieciaki dostrzegają na mieście coś dziwnego. Mają wrażenie, że przed ich oczami przelatują... książki. Ciekawe jest to, że nikt z dorosłych ich nie widzi. Trójka przyjaciół trafia do pracowni introligatora Samuela, gdzie poznają siedmioletnią wnuczkę mężczyzny, Judytę. Wszystko, co tam widzą, wydaje im się dziwne i tajemnicze, a przez to niezwykle intrygujące. 

Przygoda dzieci rozpoczyna się w momencie, kiedy Judyta znika w tajemniczym pokoju obok pracowni Samuela, który wciąga również Jaśka. Kiedy Klara i Dawid za sprawą Samuela również tam trafiają, cała czwórka wyrusza do niesamowitej Krainy Nienapisanych Książek. Autorka stworzyła bardzo bogaty alternatywny świat pełen magicznych stworzeń, rządzący się swoimi regułami. Poznajemy go, wędrując wraz z dziećmi, które odwiedzają wszystkie jego zakamarki, nie zawsze zgodnie z obowiązującymi tam zasadami. Bywa niebezpiecznie, kiedy ciekawość małych bohaterów jest silniejsza niż subordynacja.  

Autorka w niezwykle delikatny sposób wplotła w rozgrywające się wydarzenia również trudne emocje, takie jak niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa czy lęk o najbliższych i poczucie straty. Tematyka wojenna w literaturze dla dzieci to ciężki orzech do zgryzienia, ale Anna Sakowicz odnalazła się w tej literackiej sytuacji bardzo dobrze. 

"Skrzydlate książki" to niezwykła opowieść o sile przyjaźni, która wygrywa z wszystkimi podziałami, tolerancji i wojennej zawierusze. Autorka zabierze Was w tak niesamowitą podróż, że nawet sobie tego nie wyobrażacie. Na kartach powieści czeka na czytelnika mnóstwo poruszających zdarzeń, które zostały przepięknie i z wielkim smakiem zilustrowane przez Ewę Beniak-Haremską.

Koniecznie sięgnijcie!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K

          

sobota, 22 lutego 2025

"Starucha. Gołoborze" Aleksandra Seliga - recenzja


Tytuł: "Starucha. Gołoborze"
Autor: Aleksandra Seliga
Gatunek: powieść historyczna z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 288 
Wydawnictwo: Kobiece
Cykl: Gołoborze, tom 3

Moja ocena: 6/6

"Starucha. Gołoborze" to trzeci tom trylogii autorstwa Aleksandry Seligi. Świetny cykl słowiański zasłużył na naprawdę dobry finał.

Nikt z mieszkańców miejscowości Łazy u podnóża Łysej Góry nie podejrzewa nawet, że starsza pani Dobromiła, przewodnicząca katolickiej grupy modlitewnej, to wiedźma znająca się na czarach. Tylko kilku jej przyjaciół zdaje sobie sprawę z tego, co potrafi Arcykapłanka na emeryturze. I chociaż sama zdecydowała, że w tym wcieleniu nie będzie się mieszała w sprawy bogów, czas pokaże, że nie dotrzyma tej obietnicy.

Czasy współczesne są dla Dobromiły nostalgiczne i pełne wspomnień z wydarzeń, w których uczestniczyła na przestrzeni wieków w poprzednich wcieleniach. Teraz starość coraz bardziej jej doskwiera, więc ma nadzieję, że obecne wcielenie będzie tym ostatnim, aby mogła wreszcie wyruszyć do Nawi. Zanim to jednak nastąpi, Dobrusia trafia w sam środek kryminalnej intrygi. 

Fabuła tego tomu oparta jest po części na wątku kryminalnym. Kiedy zostają znalezione zwłoki mężczyzny, które ktoś powiesił na znaku Welesa, podejrzenia zostają skierowane natychmiast w stronę rodzimowierców, grupy ludzi, którzy wyznają wiarę w Starych Bogów. Równocześnie pojawiają się pogłoski, że całe zło wychodzi z klasztoru Świętego Krzyża. Zarówno stara wiara, jak i chrześcijaństwo stają się podejrzane. Plotki rodzą niepewność, lęk i agresję wśród ludzi, którzy nie czują się bezpieczni. Nie wiadomo, komu ufać. Dobromiła nie ma wyboru. Dzieje się tyle złego, że musi sięgnąć po swoje wiedźmie umiejętności. Jak poradzi sobie z mocami w obecnym wieku? Kto dołączy do kobiety, aby zażegnać zło? Kim był mężczyzna, który zginął i dlaczego tak się stało? Kto jest mordercą?  

Narracja prowadzona z perspektywy głównej bohaterki sprawia, że czytelnik ląduje w samym środku wydarzeń. Jest obserwatorem, ale równocześnie jakby uczestnikiem wszelkich działań podejmowanych przez Dobromiłę i jej przyjaciół. 

Ten tom jest chyba najsmutniejszy, pełen nostalgii i problemów starszych ludzi. Dobromiła wręcz czeka na ostatnie chwile i możliwość odejścia do Nawi, gdzie będzie mogła odpocząć. Równoważy ten klimat morderstwo i śledztwo, więc jak najbardziej polecam, depresja Wam nie grozi ;-)


wtorek, 18 lutego 2025

"Kroniki Francine R." Boris Golzio - recenzja


Tytuł: "Kroniki Francine R."
Autor: Boris Golzio
Gatunek: komiks wojenny
Liczba stron: 138 
Wydawnictwo: Marginesy

Moja ocena: 5/6

"Kroniki Francine R." to powieść graficzna stworzona na podstawie nagrania, zawierającego wspomnienia wojenne tytułowej Francine, działaczki francuskiego ruchu oporu. 

Francine i jej siostrę Gestapo aresztuje w kwietniu tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku i od tego czasu zaczyna się jej wojenna tułaczka. O swoich przeżyciach kobieta opowiedziała autorowi książki, Borisowi Golzio, który stworzył rysunkową wersję tej historii. 

Znajdziemy tu często opisywane w publikacjach wojennych pobyty w obozach, eksperymenty medyczne, choroby, głód, koszmarne warunki czy wykańczające prace, które kobieta musiała wykonywać. Wspomnienia Francine kończą się na wyzwoleniu i początkach powrotu do życia. Opowieść jest dość chaotyczna i trochę lakoniczna, ale może to wina formy przekazu, jaką jest komiks? Trudno powiedzieć.

Kolorystyka w sepii z elementami o innej barwie podkreśla trudny charakter wspomnień i ciężar całej tej historii. 


      

czwartek, 13 lutego 2025

"Wilki" Grzegorz Wielgus - recenzja


Tytuł: "Wilki"
Autor: Grzegorz Wielgus
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

Miejscem akcji "Wilków" jest Ziemia Kłodzka, gdzie mieszka i pracuje komisarz Emil Orłowiec. Niewielka wioska o tej nietypowej nazwie stanie się wkrótce sceną dla wyjątkowo brutalnych zdarzeń. Kiedy komisarz rozpoczyna śledztwo w sprawie znalezionego we własnym domu myśliwego, który zginął nadziany na jelenie rogi, nie ma pojęcia, że to dopiero początek trudnej drogi. Przy zwłokach śledczy znajdują namalowany krwią krzyż. Czy ma on coś wspólnego ze śmiercią mężczyzny?

Kolejnym punktem na liście komisarza okazuje się być znaleziona ręka. Wyraźnie widać, że została odgryziona od ciała. Wkrótce ratownicy górscy natrafiają na jej właściciela, który nie żyje. Śledztwo nabiera rumieńców, a Orłowiec ma coraz większy mętlik w głowie. Co jeszcze się wydarzy? I czy kolejne znajdowane ofiary coś łączy? Dlaczego w pobliżu zawsze pojawia się ekipa ratowników górskich?

Fabuła osnuta na legendzie o Bestii to całkiem fajny pomysł, chociaż podczas lektury miałam wrażenie, że potencjał tej historii nie został do końca wykorzystany. Nie mam jednak porównania, jeśli chodzi o warsztat pisarski autora, ponieważ to pierwsza jego powieść, po którą sięgnęłam. 

Ogólnie dobrze mi się czytało, jednak finał mnie trochę rozczarował. Rozumiem, że autor miał taki właśnie koncept na zakończenie tej historii, jednak pozostał niedosyt.


poniedziałek, 10 lutego 2025

"Schronisko, które spowijał mrok" Sławomir Gortych - recenzja

Tytuł: "Schronisko, które spowijał mrok"
Autor: Sławomir Gortych
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Cykl: Karkonoska seria kryminalna, tom 3

Moja ocena: 6/6

Kurczę, ale to był sztos! Trzeci tom karkonoskiej serii kryminalnej rozłożył mnie na łopatki. Po dwóch poprzednich nie sądziłam, że można wykombinować coś jeszcze mocniejszego. Otóż - MOŻNA. 

Jest rok tysiąc dziewięćset czterdziesty siódmy. Na dworzec kolejowy Cieplice Śląskie - Zdrój wjeżdża pociąg z radzieckimi dygnitarzami. Nikt nie wie, kto podróżuje pociągiem, ponieważ impreza, na którą zmierzają Rosjanie, jest wielką dyplomatyczną tajemnicą. Licealista z Cieplic zaczyna rzucać w pociąg węglem, skandując hasło "burżuje", a za nim do zabawy przyłączają się pozostali uczniowie. Konsekwencje dla chłopaka są opłakane, musi uciekać, ponieważ NKWD bierze go na celownik. jak wybrnie z trudnej sytuacji? Kto mu pomoże zniknąć? Gdzie się ukryje? 

W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym roku do schroniska Strzecha Akademicka w Karkonoszach przyjeżdża Andrzej Czerwiński. Mężczyzna ma w planie odkrycie zagadki sprzed lat, mianowicie poszukuje odpowiedzi na pytanie, gdzie zniknęli jego ojciec i wujek, po których ślad zaginął w czterdziestym siódmym. Tubylcy nie są zadowoleni z gościa, a jeszcze bardziej wyprowadza ich z równowagi jego prywatne śledztwo. Wciąż żyją ci, którzy mogą coś wiedzieć na temat tego zaginięcia, jednak Andrzej zostaje znaleziony martwy pod śniegiem. Dlaczego Czerwińscy zniknęli? Kto przyłożył do tego rękę? I czemu Andrzej musiał zginąć? 

Pisarz Tomasz Wilczur odbywa żałobę po śmierci ukochanej. Mężczyzna kompletnie wycofał się z życia i popadł w marazm. Nie pisze, nie kontaktuje się z przyjaciółmi. Znany nam już z poprzednich tomów Maksymilian namawia kolegę do wyjazdu w Karkonosze, gdzie obiecuje mu rewelacyjną zagadkę kryminalną, idealną do napisania nowej książki. Tomek nie cierpi gór, ale decyduje się na wyjazd. Zima w Karkonoszach przeraża go, jednak pisarz zaczyna szperać w przeszłości i odkrywać przeróżne fakty, które powoli układają się w konkretny obraz, odkrywający powiązania między mieszkańcami schroniska Strzecha Akademicka i jego okolic. Bardzo to jego śledztwo jest niewygodne dla niektórych, przez co Tomek szybko staje się persona non grata. Jak lokalsi dadzą do zrozumienia mężczyźnie, że wtrąca się w nie swoje sprawy? Jakie niebezpieczeństwa na niego czekają? Czy zdoła dojść do prawdy? 

Te trzy tory czasowe przeplatają się, odsłaniając kolejne informacje. Autor rewelacyjnie wyczuwał moment, w którym należało przenieść się do kolejnego wątku, aby móc łączyć wydarzenia i ich konsekwencje. Co łączy wszystkie trzy tory? Niesamowicie wciągająca lektura! 

Najwięcej emocji wzbudziła we mnie chyba dramatyczna walka o życie jednego z bohaterów, nie zdradzę Wam jednak szczegółów, żeby nie psuć przyjemności z lektury. W każdym razie czytałam na bezdechu, czekając na rozwój wypadków.   

Mam wrażenie, że w tym tomie znalazło się znacznie więcej informacji o samych Karkonoszach i ich kaprysach. Autor opisał między innymi pogodowe anomalie i niebezpieczne miejsca, w których można nawet zginąć, jeśli się nie zachowa ostrożności i nie podejdzie z pokorą do potęgi gór. Cały wątek dotyczący pracy GOPR-u jest świetny. Z jego pomocą pisarz apeluje do ludzi z całą powagą, aby włączali myślenie, wychodząc na szlaki, szczególnie zimą. I ja się z nim w całej rozciągłości zgadzam.       

Dodatkowa radość z lektury jest taka, że na okładce znalazłam zapowiedź czwartego tomu. Czekam! 

środa, 5 lutego 2025

"Pusty grobowiec" Jonathan Stroud - recenzja

Tytuł: "Pusty grobowiec"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: literatura młodzieżowa z wątkiem paranormalnym
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Co., tom 5

Moja ocena: 6/6

Wyczekany piąty tom cyklu Lockwood & Co. już za mną. Niestety znów za szybko się skończył, bo czytało się rewelacyjnie. Nie zdradzę Wam za wiele, żeby nie psuć przyjemności z lektury, ale wspomnę, że ten tytułowy grobowiec nie był tak do końca... pusty ;-)

Lockwood, Holly, George, Kipps i Lucy zdecydowanie nie potrafią odpoczywać w tradycyjnym stylu. Tym razem również znaleźli ciekawszy sposób na relaks, jak to oni, i wylądowali w Mauzoleum Fittes, gdzie podobno została pochowana Marissa Fittes. Problem w tym, że Czaszka ma odmienne zdanie na ten temat, więc ekipie Lockwooda nie pozostało nic innego, jak sprawdzić ten trop i być może zaradzić Problemowi, który od wielu lat dręczy londyńczyków. Prowadzą prywatne śledztwo, które ma na celu odkrycie tajemnic rodu Fittes, będącego centrum walki z duchami. Oprócz wątku głównego, którym jest odkrycie źródła Problemu, grupa Lockwooda przyjmuje zlecenie od niejakiego pana Tufnella, właściciela teatru, w którym straszy. Kim jest La Belle Dame Sans Merci? Co sprawiło, że młodzi mężczyźni nie są bezpieczni w jej towarzystwie? Jak agenci unieszkodliwią niebezpieczną damę? 

Fabuła tego tomu mieści w sobie niesamowitą ilość wydarzeń, walk, duchów, różnego rodzaju niebezpieczeństw i gwałtownych zwrotów akcji. Dzieje się dużo i szybko, jak to u Lockwooda i spółki. Nie ma czasu, żeby się znudzić, bo tam wciąż coś wybucha albo straszy, ewentualnie ktoś kogoś goni lub tłucze na kwaśne jabłko. Nie obędzie się bez ciężkich obrażeń, a nawet ktoś zginie. Bądźcie zatem czujni. 

Szkoda, że to już ostatnie spotkanie z bohaterami cyklu, ale z drugiej strony, trzeba wiedzieć, kiedy skończyć, aby nie zostawić po sobie rozczarowania. 

Czaszka mnie nie zawiodła, jej humorystyczne wypowiedzi stanowią sporą część najlepszych dialogów tej części.

Oprócz rewelacyjnego finału cyklu na fanów Lockwooda & Co. czeka opowiadanie "Sztylet w biurku". Chociaż krótkie, jest wciągające, a dla mnie dodatkowym atutem jest miejsce akcji, którym jest szkoła. Ostatnim elementem książki jest Galeria Duchów.     

Zdecydowanie polecam całą tę genialną serię o parapsychicznych agentach, a na deser serial nakręcony na jej podstawie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K

sobota, 1 lutego 2025

"Biuro skradzionych wspomnień" Gaelle Nohant - recenzja

Tytuł: "Biuro skradzionych wspomnień"
Autor: Gaelle Nohant
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Albatros

Moja ocena: 6/6

Kojarzycie takie malowanki, które wypełnia się kolorami według podanego wzoru barw? Początkowo widzimy tylko kontury, ale nie da się wyobrazić sobie, jak obrazek będzie wyglądał, kiedy wszystkie barwy znajdą się już na swoim miejscu. Z taką malowanką skojarzyła mi się praca Irene Martin, Francuzki, która pewnego dnia zupełnie przypadkiem dołączyła do ekipy MSP, Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej w niemieckim miasteczku Bad Arolsen. A może to wcale nie był przypadek?

Irene zgłosiła się do MSP pod wpływem impulsu, kiedy poszukiwała pracy. Zaważyło to, że poszukiwano osoby znającej biegle francuski. Nie spodziewała się wtedy, jak bardzo ta posada namiesza w jej życiu i jak wiele w nim zmieni. Nowa praca szybko stała się misją i praktycznie całym jej życiem. Podejmowane działania wywoływały w niej wiele emocji i rodziły mnóstwo dylematów głównie natury etycznej i moralnej, jednak nigdy się nie poddawała i nie ustawała w prowadzonych poszukiwaniach.

W Bad Arolsen, siedzibie MSP, znajduje się mnóstwo przedmiotów, z których każdy ma swoją wciąż nieodkrytą historię. Najczęściej były one własnością ludzi, którzy już nie żyją, jednak pracownicy tej organizacji odkrywają kolejne fakty i skrupulatnie podążają śladem odkrytych informacji o danym człowieku lub jego rodzinie. Czy został wywieziony do obozu? Gdzie się ukrywał? Czy mieszkał w gettcie? Kim był? Czy przeżył wojnę? Czy żyje ktoś, z jego rodziny, kto mógłby chcieć przyjąć przedmiot jako cenną pamiątkę? Oto pytania, na które musiała odpowiadać Irene, szukając śladów.

Szmaciana laleczka, chusteczka do nosa z wyjątkowym haftem, medalion z Matką Boską i rysunek ślicznego chłopczyka to właśnie te przedmioty, które trafiły do rąk Irene, dzięki czemu zyskały szansę na powrót do prawowitych właścicieli albo chociaż do ich potomków. Splecione misternie wątki opisujące te tajemnicze przedmioty są pełne emocji i wywołują drżenie serca. Irene poświęca cały swój czas nieznanym ludziom, którzy powoli pojawiają się na malowanej przez nią historii ich życia, nabierają barw i ożywają pod wpływem rozmów, które przeprowadza, i dokumentów, które niejednokrotnie wykopuje prawie spod ziemi. Niesamowite było to, że czasami wystarczyło nawet jedno słowo, by Irene mogła ruszyć dalej w swojej wędrówce do celu. Wyobraźnia podczas lektury pracuje na pełnych obrotach i właśnie tutaj pojawia się wspomniana na początku malowanka po kolorach.

Przez cały czas czytania książki i uczestniczenia w poszukiwaniach prowadzonych przez Irene, zastanawiałam się, czy opisywani bohaterowie żyli naprawdę. I czy żyła Irene. Autorka napisała w podziękowaniach, że stworzyła te postaci, jednak posiłkowała się dokumentacją historyczną, dlatego ich losy są realistyczne, a towarzyszenie Irene w jej śledztwach pozwoliło mi odwiedzić wiele miejsc związanych z wojną i poznać mnóstwo szczegółów z życia prawdziwych wojennych ofiar. Chociaż jest to stworzona w wyobraźni autorki powieść, jej fabuła na długo zostanie w moich myślach. 

I na koniec jeszcze jedno. To jest debiut tej pisarki i dla mnie to prawdziwa perełka literatury wojennej, chociaż akcja rozgrywa się współcześnie. Te bezcenne przedmioty zabierają czytelnika w przeszłość.

  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros