niedziela, 25 sierpnia 2019

"Moja ostatnia księżna" Daisy Goodwin - recenzja


Powieść "Moja ostatnia księżna" to książka stworzona przez autorkę scenariusza do serialu "Wiktoria". Ponieważ wspomniany film podobał mi się, pomyślałam, że również ta powieść będzie ciekawa. 

Akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Główna bohaterka, Cora Cash, to rozkapryszona młoda dziedziczka ogromnej fortuny. Nie dość, że jest niezwykle bogata, to jeszcze zjawiskowo piękna. Wychowano ją w przeświadczeniu, że należy jej się wszystko, co najlepsze. Kiedy dziewczyna ma za sobą swój debiutancki bal, na który zaproszono aż ośmiuset gości, matka zabiera ją do Anglii, aby znaleźć swojej ukochanej córeczce odpowiedniego kandydata na męża. Inna sprawa, że Cora nie jest zachwycona takim obrotem spraw i denerwuje ją ciągłe kontrolowanie przez matkę.    
Gdy podczas polowania, na które wybrała się podczas pobytu w Anglii, Cora spada z konia i traci przytomność, znajduje ją Ivo, który okazuje się być księciem. Bajkowa wręcz sytuacja wprawia matkę dziewczyny w błogostan, bo Ivo dość szybko oświadcza się i zostaje przyjęty. 

Życie młodej żony angielskiego księcia okazuje się być jednak trudniejsze, niż wydawało się Corze. Kobieta przekonuje się, że w porównaniu z Ameryką, w której się wychowała, Anglia to kraj pełen obłudy i fałszu. Dotkliwie odczuwa to szczególnie w tych chwilach, gdy decyduje się zaufać niewłaściwym osobom... 

Początkowo akcja toczyła się dość wolno, ale z czasem nabrała tempa i wciągnęła mnie w świat angielskich zwyczajów. Z zainteresowaniem śledziłam poczynania teściowej Cory i niejakiej Charlotte, które wciągały główną bohaterkę w różne intrygi.  
Czy Ivo ożenił się z Corą z miłości, czy raczej dla jej pokaźnego konta? Czy pieniądze dają szczęście? Jak Cora poradzi sobie w zupełnie nowej dla niej rzeczywistości? Kim tak naprawdę okaże się Charlotte? Czy miłość Cory do Ivo przetrwa wszystkie zawirowania, jakie zsyła jej los? 

Porównanie z serialem "Wiktoria" wypadło tak sobie. Film miał swój urok, był momentami zabawny i humorystyczny. Książka tymczasem okazała się być poważną powieścią obyczajową, pełną tajemnic i mroku. 

Jest to lektura idealna dla osób, które lubią śledzić życie ludzi z wyższych sfer. Zakończenie, wbrew pozorom, nie jest takie oczywiste i przewidywalne, więc warto przetrwać wolniejszą akcję, by cieszyć się interesującym finałem tej historii.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy

piątek, 23 sierpnia 2019

"Dziewczyna od trawnika" Dorota Pasek - recenzja


Kolejny BT u Michaliny z bloga Papierowy bluszcz uważam za udany. Druga powieść Doroty Pasek okazała się lekka i przyjemna, mimo trudnych tematów, które porusza. Tym razem autorka umieściła w fabule wątki związane z żałobą przeżywaną po śmierci bliskich, depresją czy przemocą, czyli mocny kaliber. Jednak nie jest to powieść smutna czy przytłaczająca, bo te trudniejsze tematy są świetnie uzupełnione humorem i ironią, a także uczuciem rodzącym się między głównymi bohaterami. 

Marysia, czyli tytułowa dziewczyna od trawnika, zajmuje się ogrodem w swojej miejscowości. Pewnego dnia dom, do którego należy ów ogród, kupuje facet w garniturze, czyli Adam, jak sam o sobie mówi: "poważny człowiek na poważnym stanowisku". Wykorzystuje nową hacjendę głównie do organizowania imprez dla przyjaciół. Dość szybko zauważa zajmującą się jego roślinami dziewczynę i z czasem zaczyna mu na niej coraz bardziej zależeć. Ona zaś, owszem, również zwraca na niego uwagę, jednak jest zdystansowana i patrzy na mężczyznę przez pryzmat swoich wcześniejszych doświadczeń. Marysia musi poradzić sobie z traumami, przez które przeszła. W powrocie do normalności pomaga jej brat, Arek, i przyjaciółka, Zuza. Co takiego przeżyła Marysia, że odechciało jej się żyć? Jak poradziła sobie z udźwignięciem spadających na nią problemów? Dlaczego uparcie odtrąca uczucie, które chce jej ofiarować Adam? I czy mężczyzna będzie miał na tyle cierpliwości, by czekać w nieskończoność na jej decyzję?

Bardzo polubiłam Arka, wspaniałego, troskliwego brata, który z jednej strony dałby się pokroić za Marysię, ale z drugiej potrafi zadbać również o siebie i swoje życie. Podobały mi się również dynamiczne dialogi między Marysią a Adamem oraz SMS-y, które wymieniali. 

Autorka umiejętnie prowadzi narrację i zaciekawia czytelnika. Dawkuje informacje, z których wyłania się najpierw psychologiczny portret Marysi, a później również Adama, bo z czasem okazuje się, że on też musi dźwigać pokaźny bagaż doświadczeń, którymi obdarowało go życie.

Polecam tę powieść, a także debiut Doroty Pasek, czyli "Czas gniazdowania". Obie historie, choć może trochę przewidywalne, to jednak czytają się miło i szybko. 

Książkę mogłam przeczytać dzięki Michalinie z bloga Papierowy bluszcz 
i jej Book Tourowi, za co serdecznie dziękuję.   

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

"Pilny na tropie. Skarb getta" Adam Michejda - recenzja


Podczas wycieczki do Cieszyna nie mogłam obojętnie przejść obok księgarni. Skończyło się, rzecz jasna, na zakupach, ale byłam dzielna i wybrałam tylko jedną książkę. Jedną, ale za to jaką! W moim posiadaniu znalazł się debiut książkowy dziennikarza, Adama Michejdy. 

"Pilny na tropie. Skarb getta" to, jak sugeruje tytuł, opowieść w dużej mierze wojenna. Współcześni bohaterowie, mieszkający w Ameryce: David, Max i jego tata Rafał, przylatują do Warszawy, by w czasie wakacji poznać losy Dawida, którego wnukiem jest nastoletni David. Chłopiec otrzymał w spadku pamiętnik z czasów wojny, którego autorem był jego dziadek. Poznawszy losy starszego pana, David zapragnął odnaleźć wspomniany w pamiętniku skarb. Okazało się jednak, że nie będzie to takie proste...
Dawid podczas wojny cudem uniknął losu swoich przyjaciół, mieszkańców Domu Sierot doktora Korczaka, którzy nie wrócili z ostatniej drogi do obozu zagłady w Treblince. 

Podczas śledztwa naszych bohaterów spotka wiele niespodzianek, niekoniecznie miłych. Do grupy poszukiwawczej dołączą też dwie dziewczynki, Natalia i Weronika. W czym pomoże im pewien sympatyczny zegarmistrz? Co mały Dawid z przyjacielem ukryli w manierce? Dlaczego po piętach depcze im wciąż "Gorylowaty"? I czy uda im się po tylu latach odnaleźć skarb opisany w pamiętniku?

"Skarb getta" to niecodzienna lekcja historii, którą zafundował czytelnikom autor. Fakty historyczne, których źródłem są pisma Starego Doktora, przeplatają się z ciekawymi opisami miejsc, w których rozgrywają się kolejne sceny. Żałowałam podczas lektury, że tak mało znam Warszawę. O ile przyjemniej czytałoby się, gdyby w wyobraźni pojawiały mi się tak szczegółowo opisywane przez pisarza trasy.

Jedynym minusem podczas lektury była dla mnie czcionka użyta do wyróżnienia fragmentów będących pamiętnikiem Dawida. Była dla mnie momentami mało czytelna. 

Pierwszy człon tytułu zapowiada cykl powieści detektywistyczno-przygodowych na miarę serii o przygodach Pana Samochodzika, więc czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Polecam nie tylko młodzieży, ale również starszym czytelnikom, którzy interesują się literaturą o tematyce wojennej.


sobota, 17 sierpnia 2019

"Złość piękności szkodzi" Joanna Szarańska - recenzja


"Chochołek pokręcił głową.
- Mimo to uważam, że warto mieć oczy szeroko otwarte. Tak na wszelki wypadek.
- Naprawdę? - zdziwiła się Zojka. - Pan nie sądzi, że ja... podświadomie szukam kłopotów?
- Ty? - Babunia zaniosła się śmiechem. - Ty wcale nie musisz szukać kłopotów! One same cię znajdują!"
["Złość piękności szkodzi" J. Szarańska, s.151]

Czwarty tom przygód młodej dziennikarki Zojki Tuszyńskiej to jednocześnie ostatnia (chyba) część serii Kronika pechowych wypadków autorstwa Joanny Szarańskiej. 

Tym razem Zojka, przez nieszczęśliwy wypadek swojej szefowej (lub też dzięki niemu), ląduje w luksusowym hotelu, który lada dzień otworzy swoje podwoje dla kochających komfort i zbytki gości. Najpierw jednak właściciel, Fabian Morawa, pragnie zaprezentować swoje dzieło dziennikarzom, aby mogli oni rozsławić jego fantastyczne spa w bliższej i dalszej okolicy. W końcu promocja dźwignią handlu i należy to wykorzystać, nieprawdaż? 
Zaproszenia na weekend w hotelu otrzymali również inni dziennikarze, w tym także naczelny "Kroniki Wadowickiej", redaktor Kordecki. Zojka liczyła, że to właśnie ją zabierze ze sobą jako osobę towarzyszącą. Czy tak się stało? Niestety, nie... U boku Marcina, ku rozpaczy Tuszyńskiej, do spa wyruszyła jego podwładna, Arleta Kulik. Z uwagi na wzajemną nienawiść, którą żywią do siebie pracownica Kordeckiego i Zojka, w hotelu wydarzy się wiele zabawnych sytuacji. 

Wraz ze wspomnianymi bohaterami, w luksusach pławić się będzie również Babunia Łyczakowa! Czy spodoba jej się w hotelu o wdzięcznej nazwie "Pod Pawim Piórkiem"? Co babunia przywiozła ze sobą w ciężkiej jak słoń walizie? Jakie atrakcje zaplanował dla dziennikarzy właściciel? Co nie pozwoli gościom spokojnie spędzić weekendu? Gdzie zniknęła żona Morawy? I jakimi sposobami Arleta będzie próbowała zjednać sobie redaktora Kordeckiego? Pytania mnożą się z każdą kolejną stroną. Akcja jest wartka, więc nie ma czasu na nudę.  

Moja ulubiona scena w powieści to fragment, w którym Marta Markowska, szefowa Zojki, postanawia wziąć długą, gorącą kąpiel z pianką. Nie mogę przybliżyć Wam tej sytuacji, bo spalę dowcip, ale gwarantuję, że sposób, w jaki autorka opisała próby kobiety, zmierzające do zaznania odrobiny prywatności i odpoczynku, jest mistrzowski! 

"Złość piękności szkodzi" to lekka i przyjemna lektura, pełna zabawnych dialogów i śmiesznych sytuacji, która będzie idealnym dopełnieniem zarówno wakacyjnego wyjazdu, jak i miłego popołudnia spędzanego w domu. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu Czwarta Strona

wtorek, 6 sierpnia 2019

"Lista obecności" Agata Kołakowska - recenzja


Pierwszą powieścią Agaty Kołakowskiej, jaką przeczytałam, były "Pokrewne dusze" [recenzja]. Pisarka rewelacyjnie opisała tam ludzką psychikę i jej zawirowania. Ta lektura zachęciła mnie do sięgnięcia po "Listę obecności", która swoją premierę miała w czerwcu 2019r. Czy Agata Kołakowska opowiedziała w niej kolejną świetną historię z dreszczykiem? Moja ocena sugeruje, że TAK.

Iga Stelmach to rzeźbiarka znana z cyklu "Oblicza". Kobieta ma czterdzieści lat, ale jest samotna. Dlaczego? Ponieważ wszyscy jej bliscy odeszli. Ich śmierć nierozerwalnie łączy się z najbardziej znanym cyklem artystki. Iga żyje z poczuciem winy, że swoją twórczością zabiła ukochane osoby. Kiedy orientuje się, że kolejność strat idealnie odzwierciedla powstawanie poszczególnych rzeźb, przeżywa szok. Boi się tworzyć, szczególnie dzieła w fatalnym cyklu z obliczami. 
Kiedy kobieta przyjmuje zaproszenie na spotkanie autorskie w niewielkiej wsi Kunice, nie podejrzewa nawet, jak ogromne zmiany zajdą w jej życiu. Sołtys nie traci czasu i już przy pierwszej okazji namawia rzeźbiarkę, by zamieszkała w jego wsi. Kusi obietnicą wspaniałej atmosfery i rodzinnych wręcz relacji, jakie panują między mieszkańcami. Iga, zachęcona poczynionymi obserwacjami, decyduje się na zakup domu i przenosi się do Kunic, by spróbować zacząć wszystko od nowa. Jak potoczą się jej losy w nowym miejscu? Czy klimat jak ze znanej pieśni Kochanowskiego o Sobótce jej tożsamy z tym, który napotka w nowym miejscu zamieszkania? Jakie tajemnice kryje hermetyczna kunicka społeczność?   

Agata Kołakowska umiejętnie wprowadza w powieści emocjonalne napięcie, które towarzyszy czytelnikowi podczas lektury, motywując do czytania. Z każdym rozdziałem chciałoby się coraz szybciej pochłaniać kolejne strony, by wreszcie poznać rozwiązanie zagadki. A jest co analizować! Bohaterowie są sympatyczni i otwarci. Początkowo. Z czasem jednak w kunickiej społeczności pojawia się coraz więcej rys, wątpliwości i niejasnych sytuacji. Efekt jest taki, że nie wiedzieć kiedy, zaczynamy wraz z Igą drążyć niepokojące ją tematy. Czytelnikowi momentami udziela się jej niepewność i lęk. Do tego dochodzą jeszcze dylematy moralne artystki z poprzedniego życia, z którymi  rzeźbiarka zmaga się od kilku lat. Trudno przemówić komuś do rozsądku, kiedy jego serce i dusza czują inaczej. Dlatego tłumaczenia przyjaciółki z Zielonej Góry, Anity, a także nowej znajomej z Kunic, Miry, kompletnie nie trafiają do udręczonej nadmiarem emocji i wyrzutów sumienia Igi. Kobieta zmaga się więc sama z własnymi demonami i nie zawsze wygrywa w tych starciach.  

Wymyślona przez autorkę intryga jest świetna i mało przewidywalna. Agata Kołakowska tak zakręciła bohaterami, że długo gubiłam się w domysłach. Wątki nie przytłaczają, są spójne i interesujące. Opisy pomagają poznać społeczność Kunic z różnych, nie zawsze pozytywnych, stron.

Bardzo podobał mi się wątek artystyczny, czyli wszystkie opisy dotyczące tworzenia przez Igę rzeźb. Chociaż w ogóle się na tym nie znam, z przyjemnością poznawałam tajniki rzeźbienia w glinie. Informacji było w sam raz, żeby zrozumieć, o co chodzi, a nie zanudzić czytelnika.   

Kiedy na światło dziennie wychodzą mroczne tajemnice, nigdy nie wiadomo, jak zachowają się ludzie. I czy osoby, które wydaje nam się, że dobrze znamy, na pewno są tymi, za które się podają. 
Polecam gorąco, trudno się oderwać!


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

   

sobota, 3 sierpnia 2019

"Riese" Robert J. Szmidt - recenzja


Ta książka ma prawie 450 stron? Serio? Nie zauważyłam... ;)

Nie było takiej możliwości, żebym NIE przeczytała kolejnego tomu z cyklu Nowa Polska. Z ogromną przyjemnością wróciłam więc do świata bohaterów, których poznałam jakiś czas temu podczas lektury "Otchłani" i "Wieży"


Świat po wojnie nuklearnej nie jest dobrym miejscem do życia. Faktem jest, że przetrwało niewielu, ale ci, którym się to udało, nie mogą już mieszkać na powierzchni ze względu na silne promieniowanie. Przystosowali się zatem do mieszkania pod ziemią, w kanałach, w grupach zwanych enklawami. Powierzchnię zaś zaanektowały zmutowane rośliny i zwierzęta. W takim właśnie świecie żyje Nauczyciel, jeden z ostatnich Pamiętających. Pamiętających życie i świat sprzed wojny. Mężczyzna ma niepełnosprawnego syna, którego chce chronić przed niebezpieczeństwami. Poznajemy ich w pierwszym tomie cyklu, "Otchłani". 

W drugiej części Nowej Polski do Nauczyciela dołącza większa grupa bohaterów. Jest też, znana z "Otchłani", energiczna Iskra, dziewczyna z niewyparzonym językiem. Świat po zagładzie nie zmienił się za bardzo. Ludzie wciąż żyją pod ziemią, jednak atmosfera zaczyna gęstnieć. Coraz trudniej im bowiem funkcjonować w takich warunkach, bez możliwości bezpiecznego wyjścia na powierzchnię. Tymczasem Nauczyciel otrzymuje zadanie do wykonania. Ma zażegnać kryzys w Nowym Watykanie, do czego nakłonili go Czyści. Nie jest to jednak jego jedyny cel. Wraz z drużyną wyrusza do tytułowej Wieży, by zrobić porządek z kanibalami.

I wreszcie trzeci tom cyklu - "Riese". Pasjonaci historii, a szczególnie czasów II wojny światowej, będą mieli zapewne natychmiastowe - i prawidłowe - skojarzenie z kompleksem, który powstawał w latach 1943 - 1945 na terenie Gór Sowich i pod zamkiem Książ. Projekt ten, będący dziełem nazistowskich Niemiec, nie został ukończony. Miał stanowić jedną z głównych kwater Hitlera. I właśnie tam rozgrywa się akcja powieści. 

Wśród bohaterów prym znów wiodą Nauczyciel, Paweł Remer, i Iskra, którzy pancernym pociągiem, wraz z wieloma mieszkańcami innych enklaw, zostają przewiezieni do kompleksu Riese. Okazuje się, iż jest to kolejne miejsce, gdzie po kataklizmie żyją Czyści. A sam kompleks wcale nie jest nieukończonym tworem, lecz świetnie przygotowanym do zamieszkania miejscem, którym rządzi niejaki Pułkownik. Obecny wygląd miejsce to zawdzięcza katorżniczej pracy przywożonych do Riese ludzi, oślepionych i pozbawionych dzieci. Pracują z pełnym oddaniem za... no właśnie, za co? Codziennym motywatorem i potwierdzeniem składanych im obietnic są wspaniałe warunki, w jakich pracownicy mieszkają w kompleksie. Smaczne posiłki, wygodne łóżka i możliwość regularnych kąpieli w czystej, ciepłej wodzie. Nauczyciel zamierza wypowiedzieć wojnę Pułkownikowi. Jego plany ulegają jednak zmianie w chwili, kiedy okazuje się, że istnienie i funkcjonowanie Riese to zaledwie czubek góry lodowej sekretów Czystych...

"Riese" to kolejna świetna historia z gatunku postapo, którą miałam okazję przeczytać. Wartka akcja nie pozwalała oderwać się od lektury. Autor stworzył barwne, wielowymiarowe postaci, spośród których na prowadzenie wychodziła Iskra. Jej dowcip i złośliwe wtręty może czasami były trochę przesadzone, ale widocznie taka już ona jest. Nadmiar energii ją rozpiera, jednak kiedy trzeba, potrafi zadziałać bezbłędnie. Wiele było sytuacji, w których wzajemnie mogli na siebie liczyć, weteran z ogromnym doświadczeniem życiowym i dziewczyna z równie wielką, niewyparzoną gębą. Duet idealny.  

Teoretycznie można czytać powieści z serii Nowa Polska osobno. Polecam jednak całą trylogię, najlepiej we właściwej kolejności. Jestem przekonana, że podczas lektury zastanowicie się, co jest bardziej niebezpieczne w tym świecie po wojnie nuklearnej: powierzchnia, pełna niebezpieczeństw ze strony mutantów i hulającego promieniowania, czy raczej ludzie, którym przyszło nauczyć się żyć pod ziemią, skąd nie ma ucieczki nie tylko od innych mieszkańców, ale przede wszystkim od samego siebie. 


Książkę mogłam przeczytać dzięki współpracy z serwisem Jakkupowac.pl

czwartek, 1 sierpnia 2019

"Szkarłatna głębia" Krzysztof Bochus - recenzja



Trzeci tom przygód komisarza Christiana Abella przeniósł mnie w lata trzydzieste XX wieku. Mamy mroźną zimę 1934 roku, a w Elblągu, w domu modlitwy mennonitów, zostają znalezione zwłoki starszego gminy, Wima Oxelrode. Śmierć ta nie jest naturalna, mimo podeszłego wieku mężczyzny. W krótkim czasie ginie kolejny członek wspólnoty i choć tym razem jest to młody chłopak, makabryczne okoliczności nie pozostawiają wątpliwości. Jego również zamordowano. Radca kryminalny Christian Abell rozpoczyna niezwykle trudne i zagmatwane śledztwo. 

Dochodzenie prowadzone przez głównego bohatera ewoluuje z każdą stroną. Wciąż wypływają nowe wątki i mnożą się ślepe tropy. Abell ma pełne ręce roboty, a my wraz z nim. Zagadka jest interesująca i daje do myślenia, a działania radcy gdańskiej Kripo wciągają w wir zdarzeń. 

Autor świetnie przedstawił atmosferę lat trzydziestych minionego wieku. Tło powieści idealnie koreluje z rozwiązywaną zagadką kryminalną, Abell zaś jest postacią tak plastyczną, że można go sobie bez trudu wyobrazić w kolejnych scenach powieści. Zwróciłam również uwagę na pojawiające się w powieści wątki osobiste, związane z życiem prywatnym Christiana. Fajnie było poznać go trochę bliżej. 

Jedynym minusem dla mnie, tak jak w przypadku pierwszego tomu tej serii, było umieszczenie wyjaśnień niektórych pojęć na końcu książki. Czytałam powieść na czytniku, więc trudno byłoby mi zaglądać tam za każdym razem, gdy natrafiałam na oznaczone słowo. 

Powieść jak najbardziej retro, a główny bohater, choć charakterny, to da się lubić. Jednak nie chciałabym nadepnąć mu na odcisk ;-) Po zastanowieniu chyba bardziej nie chciałabym zadrzeć z innym bohaterem, mężczyzną o wdzięcznym nazwisku Kukulka. Ten to dopiero jest zakapior... Znaczy, ten, no, też "kryminalny" typ. A zresztą, musicie sami przeczytać, bo o tych facetach nie da się tak po prostu opowiedzieć :)

Polecam całą serię wielbicielom kryminałów z atmosferą sprzed lat. Mają swój niepowtarzalny klimat. 
  


Recenzja powstała w związku z promocją książek biorących udział w niezależnym konkursie "Brakująca Litera"

"Nie umieraj do jutra" Wacław Gluth-Nowowiejski - recenzja




Historie warszawskich Robinsonów, które trafiły w moje ręce, to wydanie trzecie, poprawione i uzupełnione. Po raz pierwszy książka ujrzała światło dzienne w roku 1975, a drugi - w 1982. Radość to ogromna zatem, że Wydawnictwo Marginesy podjęło decyzję o ponownym zaprezentowaniu tych niezwykłych historii czytelnikom. 

Przede wszystkim warto wyjaśnić, kim są wspomniani Robinsonowie. To ludzie, którzy po kapitulacji powstania warszawskiego ukrywali się w ruinach stolicy, często aż do momentu, kiedy granice miasta przekroczyła Armia Czerwona i oddziały ludowego Wojska Polskiego. Najsłynniejszym Robinsonem był pianista żydowskiego pochodzenia, Władysław Szpilman. 

"Nie umieraj do jutra" to dziesięć opowiadań o życiu ludzi, którym przyszło trwać w gruzach, pod ostrzałem nieprzyjaciela, o głodzie i chłodzie. Sanitariuszki, żołnierze, powstańcy, cywile, bohaterscy i niezłomni, obywatele Rzeczpospolitej Gruzów. Dziewięć rozdziałów to historie autentyczne, a jeden zawiera pewną wojenną legendę. Jak napisał na pierwszych stronach sam autor: "Odchodzą świadkowie. Niechaj pozostanie zapis ich przeżyć". 

Książka Wacława Glutha-Nowowiejskiego jest dowodem na to, że Warszawa po upadku powstania nie stała się martwym gruzowiskiem. Najodważniejsi zostali, aby pokazać okupantowi, że nie czują się pokonani. Dali wyraz swojemu oburzeniu i wielokrotnie pokazali Niemcom, gdzie raki zimują. Przetrwali najgorsze dzięki respektowaniu praw grupy, które były niejednokrotnie ważniejsze od dobra własnego jednostki. Od poczucia wspólnoty i wzajemnej lojalności zależało, czy przeżyją i jak poradzą sobie w trudnych sytuacjach, które napotykali każdego dnia. 

Styl opowiadań jest prawie telegraficzny, oszczędny. Mimo skrótowej formy nie brakuje w nich emocji i obrazowego przedstawienia codzienności w ruinach. Poznajemy między innymi Pannę X, która całe życie ukrywała się w przebraniu mężczyzny, obserwujemy niezwykle odważną Danusię "Blondynkę", dzięki której powstańcy przetrwali najgorsze chwile, a ostatecznie możemy poznać również historię samego autora i jego przyjaciół.  
Ciekawym zabiegiem jest zakończenie każdego z rozdziałów, w którym autor informuje o powojennych losach bohaterów snutych opowieści. Na kolejnych kartach obejrzeć można również zdjęcia prezentujące wojenną rzeczywistość i bohaterów biografii. 

Jeśli literatura wojenna nie jest Ci obca, a opowieści o niezłomnych Polakach stanowią dla Ciebie dużą wartość, to książka ta musi znaleźć się wśród Twoich lektur. 




Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy