Pierwszy tom serii o Agacie Raisin przeczytałam w kilka godzin... gdzie? Tak, zgadza się, w pociągu :D Wcześniej czytałam podobny sznur książkowy, "Kot, który..." Był fantastyczny, przeczytałam wszystkie i jedynie ostatni tom mnie nie zachwycił, bo nie traktował o moich kocich ulubieńcach ;-) Wracając jednak do Agaty, to raczej nie czuję się zmotywowana do przeczytania kolejnych. Ale z drugiej strony jest to literatura przydatna w podróży :-)
Agata decyduje się zamknąć firmę PR, którą prowadzi, i przenieść się do małego miasteczka, gdzie kupiła chatkę, o której zawsze marzyła. Trochę się biedna miota między życiem pełnym sukcesów, hałasu, działania, a tym spokojnym, uregulowanym, żeby nie powiedzieć nudnym. Zaczyna tęsknić za światem, czuje się samotna, więc postanawia wkupić się w łaski mieszkańców swojej wioski. Aby to zrobić zapisuje się na listę uczestników konkursu na najlepsze ciasto francuskie. Co z tego, że nie potrafi piec? ;-) Ponieważ jest to seria kryminałów, pojawia się oczywiście trup, ale kto wygrał konkurs na uśmiercenie? Mogę powiedzieć tylko tyle, że nie Agata. Ona będzie w tej historii trochę jak panna Marple u Agaty Christie :-)