Zacznę od tego, że spodziewałam się zupełnie innej książki. Nie umiem sprecyzować jakiej, ale z pewnością nie tego, co przeczytałam. Trochę mnie znudziła, nie ukrywam.
Autorka opowiada trzy wątki, które się wzajemnie przeplatają: swoje dzieciństwo po rozwodzie rodziców, problemy z nastoletnim synem uzależnionym od narkotyków i własne poszukiwania Mary Yelloly, dziewczyny, która 200 lat temu zmarła w wieku 21 lat.
Sama nie wiem, co jeszcze o niej napisać... Chyba tylko to, że mnie zmęczyło ciągłe przeskakiwanie z wątku w wątek (z czego ten o dzieciństwie autorki jest według mnie zupełnie zbędny, takie ni przypiął ni przyłatał) i ucieszyłam się, kiedy doczytałam do końca ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)