"Zawsze ma się wybór".
Najpierw zwróciłam uwagę na okładkę. Na pierwszy rzut oka baśniowa, jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się zawierająca pewne elementy związane z poważną fabułą.
Tytułowy lalkarz mieszka w Krakowie, nazywa się Cyryl Brzezik i prowadzi sklepik z zabawkami, które sam wytwarza. Na półkach jego sklepu rozpierają się mięciutkie pluszowe misie, piękne lalki i drewniane koniki na biegunach. Jest rok tysiąc dziewięćset trzydziesty dziewiąty.
Karolina to lalka, która budzi się w krakowskim sklepie lalkarza, a do tej pory mieszkała w Krainie Lalek, która została zaatakowana przez straszne szczury i doszczętnie zniszczona. Kiedy lalka budzi się w sklepie starszego pana, jest początkowo zaskoczona otoczeniem i tym, że w jej drewnianej piersi bije szklane serduszko. To dzięki niemu jest żywa. Kiedy decyduje się odezwać do lalkarza, mężczyzna jest przerażony, że postradał zmysły. Jednak okazuje się, że to on ożywił Karolinę i z czasem akceptuje mówiącą i poruszającą się lalkę, która staje się szybko jego przyjaciółką i pomocnicą. W swoim świecie Karolina była krawcową, zatem zabiera się za szycie ubranek dla lalek wytwarzanych przez pana Brzezika.
Kraków to ukochane miasto lalkarza, które pewnego dnia staje się areną strasznych wydarzeń. Kiedy pierwszego września trzydziestego dziewiątego roku rozpoczyna się II wojna światowa, ani Cyryl, ani Karolina nie spodziewają się, jak potoczy się ich życie i co przyjdzie im przeżyć. W ostatnich dniach wolności lalkarz dostarcza wykonany przez siebie domek dla lalek rodzinie Trzmielów, Żydów, którzy mieszkają na krakowskim Kazimierzu. Podczas spotkania poznają się bliżej. Rena, córka Józefa Trzmiela, jest zachwycona prezentem urodzinowym. Dodatkowo Karolina, którą lalkarz zabrał ze sobą, aby pokazać jej miasto, odzywa się w obecności Trzmielów, co dziewczynka przyjmuje z zachwytem, a jej ojciec z osłupieniem. Tak rozpoczyna się krótka lecz intensywna przyjaźń Cyryla, Karoliny, Józefa i Reny.
Książka składa się z dwóch warstw: wojennego Krakowa i wspomnień Karoliny z Krainy Lalek. W baśniowej krainie przestało być pięknie i bezpiecznie, kiedy napadły na nią okrutne szczury i wszystko zniszczyły, a jej mieszkańców pozabijały. Karolina bardzo przeżyła utratę domu, jednak szybko odnalazła się w świecie ludzi i zaskarbiła sobie przyjaźń, a nawet miłość starego lalkarza. Oboje uważali, że ich spotkanie nie było przypadkowe. Po prostu potrzebowali siebie nawzajem i razem dokonali rzeczy pięknych.
Jeszcze nie miałam okazji czytać o wojnie opisanej w tak niezwykły sposób. Boleśnie realny koszmar Holocaustu w połączeniu z magią i zaczarowaną lalką jako jedną z bohaterów tej opowieści, to coś zupełnie dla mnie nowego. Nie jestem pewna, czy dzieci, do których skierowana jest ta powieść, zrozumieją wszystkie odwołania i umieszczone w tekście informacje, jednak uważam, iż jest to naprawdę rewelacyjna książka. I warto czytać ją razem albo chociaż rozmawiać z młodym czytelnikiem o tym, co sam w niej znalazł.
Magia odrobinę łagodzi ogrom cierpienia, ale nie zakłamuje historycznej prawdy. Autorka pięknie wpłotła ją w mroczną opowieść o hitlerowskich czarownikach, ludziach, którzy musieli dokonywać trudnych wyborów, getcie, opaskach z gwiazdą Dawida i wywózce Żydów do obozów koncentracyjnych, gdzie czekała ich śmierć.
Jak opowiedzieć dziecku o koszmarze Holocaustu? Dziecku, które jeszcze nie jest gotowe na takie historie, a jednak chce wiedzieć? Myślę, że ta książka idealnie się do tego nadaje.
Moja ocena: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)