piątek, 18 września 2020

"Tygiel zła" James Rollins - recenzja


Tak się niedawno cieszyłam, że będę mogła spędzić trochę czasu z członkami grupy SIGMA, a tu kilka dni i znów muszę czekać na kolejny tom, który – mam nadzieję – już się pisze. Co tym razem zafundował nam autor?

Połączenie odkryć naukowych, które wydają się być jak z filmu science fiction, zagadek z przeszłości i niesamowicie szybkiej akcji to właśnie to, co lubię najbardziej. Tym razem ekipa DARPA też musi uratować świat, ale poza tym w niebezpieczeństwie znajduje się również ktoś  z nich. Czy uda im się zdążyć na czas?

W bibliotece naukowej w Portugalii ginie pięć kobiet. Ich spotkanie dotyczyło prezentacji sztucznej inteligencji o imieniu Ewa, którą stworzyła szósta z nich, Mara. Kobieta uchodzi z życiem tylko dlatego, że znajdowała się na łączach, a nie fizycznie w pomieszczeniu z pozostałymi naukowcami. Mara próbuje nauczyć Ewę odczuwania jak człowiek, a nie tylko wprowadzić do jej obwodów wiedzę. To trudne, ale wierzy w to, że jej „dziecko” podoła wyzwaniu. Może dzięki temu niewyobrażalnie rozwinięta technologicznie SI nie będzie taka niebezpieczna dla ludzkości? Jednak czy to w ogóle wykonalne?      

Kiedy komandor Gray Pierce zastaje swój dom splądrowany, a żonę przyjaciela Monka Kokkalisa ranną i nieprzytomną, wie, że czeka go niebezpieczna misja. Jego partnerka Seichan, będąca w zaawansowanej ciąży, oraz córeczki Monka zniknęły. Kto je porwał i dlaczego? Czy neurologom uda się czegoś dowiedzieć o napastnikach od pogrążonej w śpiączce Kat?

Gdy okazuje się, że te dwa wydarzenia są ze sobą powiązane, niezniszczalny duet Gray – Kokkalis rusza na ratunek światu i swoim najbliższym. W tym tomie walka o życie Seichan, Kat i dziewczynek zdecydowanie przeważa nad ratowaniem świata, jednak autor nie zapomina i o globalnej akcji. Tym razem kołowrotek zdarzeń kręci się wokół sztucznej inteligencji i… czarownic. Drużyna Sigmy wyrusza do Paryża, gdzie nieznani sprawcy planują wielkie zniszczenie miasta, oraz do Portugalii, za tajną organizacją Tygiel, która znajduje się po ciemnej stronie mocy. Kiedy orientują się, że ich wróg to znana im świetnie rosyjska zabójczyni, wiedzą już, że będzie trudniej niż przypuszczali. Wala nie spocznie, dopóki nie dostanie tego, czego chce, a chce Ewy…     

Niesamowicie ciekawe były dla mnie rozdziały, w których autor opisał poznawanie świata przez SI Ewę. Jej perspektywa była fascynująca, a jeszcze większym szokiem było zakończenie, czyli tradycyjne oddzielenie prawdy od fikcji. Okazuje się bowiem, że wiele z wykorzystanych w powieści informacji to najprawdziwsze naukowe fakty, a nie pomysł pisarza. Przyznam, że tak duże zaawansowanie w pracach nad SI jest odrobinę niepokojące.     

A teraz czas na mojego ulubieńca <3

„Kowalski poruszył się niespokojnie.
- Co to jest MSI?
- Mocna sztuczna inteligencja. Ludzki poziom inteligencji i świadomości.
- Nie martw się. – Gray spojrzał na Kowalskiego. – Też kiedyś do tego dojdziesz”.

- (…) Gray, pamiętaj, że te dwie młode kobiety się boją. Jeśli je wytropimy, postarajcie się ich nie przestraszyć.
- Więc może lepiej zostawię Kowalskiego na płycie lotniska”.

„- Dokąd idziecie?
- Do miasta zmarłych. – Gray poprowadził swoją ekipę w stronę klatki schodowej.
Kowalski obejrzał się gwałtownie.
- Co? Chyba żartujesz.
Monk popchnął wielkoluda w kierunku schodów.
- A skąd, on jest śmiertelnie poważny”.

„Kowalski wskazał na boczny tunel.
- Więc kto to poskładał? – spytał, starając się szeptać.
Na końcu przejścia stał tron sklecony z pożółkłych kości, z siedzeniem z klatek żebrowych, oparciem z kości udowych i poręczami z czaszek.
- Miejmy nadzieję, że zbudowały to ludzkie ręce. – Simon wzruszył ramionami. – Ale słyszy się różne historie, o kościach, które same się poruszają…
Kowalski wzdrygnął się i spojrzał wilkiem na Graya.
- Ostatni raz robisz za przewodnika wycieczki”.

„Silny podmuch zatrząsł maszyną, gdy wspinała się wśród chmur.
Siedzący obok Graya Kowalski jęknął i mocniej ścisnął w rękach pistolet maszynowy. Kolano mu podrygiwało w górę i w dół.
- Uspokój się – powiedział Gray. – Zanim kogoś tu postrzelisz.
- Już raz się dzisiaj rozbiłem. A to o jeden raz za dużo.
- Ale to nie ja pilotuję.
Kowalski zastanowił się nad tym i kolano przestało mu latać.
- Racja”.

Czyż Kowalski nie jest genialny? :D

 

Tytuł: „Tygiel zła”
Autor: James Rollins
Gatunek: archeologiczna przygodówka
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: SIGMA, tom 14 

Moja ocena: 6/6

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)