"Dziennik Helgi" to świeżynka wśród książek określanych jako tzw. literatura obozowa, wydana w 2013 roku. Jest to historia nastolatki - Żydówki, której przyszło zmierzyć się z okrucieństwem wojny. Ktoś mógłby stwierdzić, że to kolejna książka tego typu, że wydawnictwo zarabia
na tym, że ktoś znów postanowił zarobić na zawierusze wojennej. Może tak, może nie. Mnie ta tematyka interesuje. Czytam wiele książek na temat Holokaustu, obozów pracy, obozów koncentracyjnych, obozów zagłady i gett. Uważam, że nie wolno zapomnieć o tym, co przeżyli nasi przodkowie, a także o tych, którym się nie udało dotrwać do końca wojny. Pamięć o nich i wydarzeniach związanych z eksterminacją ludności powinna uświadomić rządzącym, że to nie jest właściwa droga do przyszłości. Trudno jednak stwierdzić, czy mają oni czas na wyciąganie wniosków w drodze do "koryta"...
Autobiograficzną opowieść Helgi przeczytałam w kilka godzin. Choć książka na prawie 250 stron, to jest wydrukowana dość dużą czcionką, więc czyta się ją błyskawicznie. Helga zaczęła pisać swój pamiętnik w 1938 roku, kiedy miała osiem lat. Język dziennika jest więc typowo dziecięcy, ale to wcale nie przeszkadza w czytaniu, wręcz przeciwnie, jest on chyba dzięki temu bardziej wzruszający. Dziewczynka mieszka z rodzicami w Pradze. Opisuje ona zmiany, które zachodzą w jej życiu. Tata traci pracę, ona nie może już chodzić do publicznej szkoły, nie może przyjaźnić się z dawnymi koleżankami. Wciąż pojawiają się nowe rozporządzenia, nowe zasady zabraniające Żydom prawie wszystkiego. Ostatecznie Helga z rodzicami trafia do obozu w Terezinie, gdzie starają się żyć normalnie, na ile to możliwe w nowej dla nich sytuacji. Po trzech latach zaczynają się wywózki z Terezina. Cel: Auschwitz... Helga przeczuwając, że na miejscu naziści wszystko jej odbiorą, zostawia dwój dziennik wujowi, który zamurowuje go w ścianie. Po wojnie mężczyzna wróci w to miejsce, by wyciągnąć pamiętnik i oddać go Heldze. Dziewczyna zaraz po wojnie, już w Pradze, dopisze resztę wspomnień. Opowie o tym, co spotkało ją w Auschwitz, a także jak przeżyła ostatnie dni wojny.
Szkolne zeszyty, a później luźne kartki zapisane ołówkiem i rysunki, to świadectwo dziecka, które musiało zmierzyć się ze straszną rzeczywistością wojenną i przeżyło.
"Maluj, co widzisz" - rada ojca Helgi sprawiła, że mamy przed sobą historię opowiedzianą słowami i obrazami. Zachęcam do przeczytania, jeśli ktoś interesuje się tym wycinkiem historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)