Kiedy
zaczynacie czytać książkę, z pewnością zwracacie uwagę na jej tytuł. Czy
zajmuje on Waszą uwagę? Zastanawiacie się, czy tytuł okaże się adekwatny do
treści? I wreszcie, czy sugeruje Wam on tematykę? Spodziewacie się wtedy czegoś konkretnego?
Tytuł
powieści często sugeruje przynajmniej główny zarys fabuły i sprawia, że
fiksujemy się na tym, co nam podpowiada. Zatem, czy „Dziewczyna kata”
faktycznie opowiada o tytułowej postaci?
Julia
Zan, dziennikarka i córka znanej niegdyś piosenkarki i kompozytorki tekstów
piosenek, prowadzi w radiu program o nietypowych, zabytkowych przedmiotach,
które mają swoją historię, wartą opowiedzenia na antenie. Pewnego dnia, dzięki
przyjacielowi Antoniemu, Julia natrafia na interesujący ślad dotyczący kufla
Messenhamera, będącego częścią znanego skarbu z Bremy. Dziennikarka poznaje
ekscentrycznego jubilera, który robi na niej wrażenie swoim niecodziennym
zachowaniem. Mężczyzna zwraca jej uwagę na pewien niezbyt znany szkicownik sprzed
wieków i narysowaną w nim broszę. Julia nie bardzo rozumie, o co mu chodzi, ale łapie haczyk i zaczyna szukać odpowiedzi
na rodzące się z każdą chwilą pytania.
W
siedemnastowiecznym Presslawiu obserwujemy Magdalenę, córkę karczmarza, której
marzeniem od zawsze było pomaganie ludziom. Niestety, prostota i dobroduszność,
którymi kierowała się w życiu, sprowadziły na nią nieszczęście. Zanim jednak do
tego doszło, między nią a katem Michaelem narodziło się nieśmiałe uczucie.
Niestety, profesja kata uważana była za nieczystą i w związku z tym kobieta nie
mogła tak po prostu wyjść za mężczyznę, który w ten sposób zarabiał na życie.
Wiązałoby się to bowiem z wykluczeniem i życiem na uboczu społeczności. Czy
Magdalena zdecyduje się poświęcić wszystko dla ukochanego? Czy splot wydarzeń pozwoli
im być razem? Jak potoczą się losy Michaela i kolejnych bohaterów z nim
związanych? Czego Julia dowie się w toku swojego prywatnego śledztwa?
Akcja
rozgrywa się niespiesznie w dwóch przestrzeniach czasowych: współczesnym
Wrocławiu i siedemnastowiecznym Presslawiu. Na chwilę lądujemy również na
Wileńszczyźnie podczas drugiej wojny światowej i w niemieckim miasteczku Stolpen.
Wszystkie te przeskoki służą wyjaśnieniu zagadki słynnego kufla, od której
wszystko się zaczęło. Kolejne tematy, odkrywane przez Julię podczas studiowania
dostępnych w bibliotece dokumentów sprzed lat, ubogacają fabułę i poszerzają
znacznie zakres zawartych w niej wątków.
Powieść
napisana jest pięknym językiem, czego się, rzecz jasna, spodziewałam. Pióro
Magdy Knedler jest nie do podrobienia. Jednocześnie jest to tekst trudny i
wymagający skupienia. Siedemnastowiecznym bohaterom powieści towarzyszymy przez
około dwadzieścia pięć lat. Przedmioty, o których mowa, mają skomplikowaną
historię, o czym szybko przekonuje się Julia. Znów widać ogromną pracę
badawczą, którą autorka musiała wykonać, by powieść była wiarygodna, choć wiele
opisanych w niej wydarzeń i postaci to fikcja literacka. Jednak po raz kolejny
przekonuję się, że żeby z garści faktów historycznych, wrocławskich legend i
mnóstwa fikcyjnych elementów stworzyć tak rozbudowaną i pełną emocji opowieść, to
trzeba być po prostu Magdą Knedler.
Fragment,
który najbardziej mnie zainteresował, dotyczył życia kata, jego codzienności,
przeżywanych emocji, radzenia sobie z tym, że codziennie pozbawia kogoś życia, i
obowiązków, które musiał wykonywać. Nie przypuszczałam, że temat ten okaże się
tak interesujący i wciągający. Mogłabym przeczytać książkę tylko i wyłącznie o
życiu Michaela, serio. Postać ta ma tak niesamowity potencjał, że aż mi się
przykro zrobiło, kiedy okazało się, że ten wątek to zaledwie jeden z elementów
całej powieści.
Wrócę
do pytania postawionego w pierwszym akapicie. Dla mnie ta powieść nie jest o
dziewczynie kata. Nie wyłącznie o niej. Bardziej jest to opowieść o nieszczęśliwej
miłości, tej zakazanej i tej nieodwzajemnionej. O bólu niespełnienia i
wyrzutach sumienia. Część współczesna zaś to historia o samotności i dwoistości
ludzkiej natury. To zaskakujące, jak często postrzegamy kogoś z perspektywy
jego zachowania w określonych okolicznościach, a nie potrafimy dostrzec jego
prawdziwego „ja”, które niejednokrotnie jest całkowicie odmienne od tego
prezentowanego światu.
Co
znajdziecie na kartach powieści? Będą procesy czarownic (z drastycznymi
szczegółami!), tajniki zawodu kata, poszukiwania tajemniczej broszy i ludzkie
namiętności. Polecam.
Tytuł: „Dziewczyna
kata”
Autor: Magda
Knedler
Gatunek:
literatura piękna
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: MANDO
Moja ocena: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)