Moja ocena: 5/6
"Kuglarz" to druga powieść autorstwa Mai Opiłki. Po debiucie pt.: "Czarny żałobnik" liczyłam na dalszy ciąg przygód komisarza Adama Krugera i prokurator Alicji Ostrowskiej, jednak sprawa Kuglarza prowadzona jest przez inny duet, a właściwie trio bohaterów.
Akcja powieści rozgrywa się w Gliwicach, co dodatkowo mnie zaintrygowało, bo to prawie rzut beretem od mojego miejsca zamieszkania. Mamy tu do czynienia z dwoma torami czasowymi: współczesnym i z lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.
W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym trzecim roku schwytano mordercę piątki dzieci nazwanego Kuglarzem. Śledztwo nie należało do najłatwiejszych, jednak ostatecznie podejrzewany mężczyzna sam przyznał się do zarzucanych mu czynów i wylądował w więzieniu, gdzie spędził trzydzieści lat. Obecnie, kiedy zbrodniarz może starać się o zwolnienie warunkowe, koszmar powraca. Znów giną dzieci, a wiele wskazuje na to, że Kuglarz wrócił, ewentualnie pojawił się jego naśladowca. Policja rozpoczyna śledztwo, które prowadzi komisarz Artur Wrona. Wraz z nim sprawą zajmuje się adwokatka Kinga Wrońska, którą zbrodniarz Waldemar Karbownik wybrał na swoją obrończynię. Kobieta postanowiła podjąć wyzwanie i przeniosła się z Gdańska do Gliwic, gdzie czekała na nią jeszcze jedna bardzo osobista tajemnica... Trzecią istotną postacią współczesnego toru zdarzeń jest dziennikarka Monika Pietrzak. Cała trójka angażuje się bardzo w rozwikłanie naprawdę skomplikowanej zagadki. Co łączy sprawę sprzed lat z obecną? Dlaczego przy martwych dzieciach czekają na śledczych drewniane laleczki? Jakie tajemnice skrywa śledztwo z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku?
Ciekawy pomysł na fabułę i ogromna praca autorki nad powiązaniem wszystkich wątków oraz odmalowanie realiów tamtej epoki straciły trochę punktów przez niedopracowany tekst. Podczas lektury czytelnik natrafi na sporo błędów, źle odmienione lub nieprawidłowo użyte wyrazy czy związki frazeologiczne. Literówki i toporne zdania utrudniają czytanie, jeśli ktoś zwraca uwagę na warstwę językową. A ja mam takie zboczenie zawodowe, że zwracam. Szkoda, bo to naprawdę dobra i mocna historia.
Maja Opiłka tym razem wzięła na warsztat relacje międzyludzkie i konsekwencje płynące z ich zaburzenia. Miłość, oddanie, troska, uczucia, które powinny budować zdrowy związek, a tymczasem nie zawsze tak jest. Spora liczba wątków i bohaterów wymusza skupienie na lekturze. Warto sobie ustalić na początku powiązania między bohaterami, żeby później się nie pogubić. Fabuła bardzo szybko wciąga i zaciekawia, chociaż momentami miałam mętlik w głowie, a w powieści robiło się trochę chaotycznie. Bardzo interesowało mnie, jak autorka zakończy tę historię, ale kiedy dotarłam do końca, nie było efektu wow. Może sprawił to gabaryt? A może gabaryt w połączeniu z utrudnieniami natury językowej? Ciężko powiedzieć, bo zazwyczaj książki do pięciuset stron mnie nie przerażają ;-)
Nie wiem, czy polubiłam komisarza Wronę. Trochę mnie irytował taki idealny, bez wad i nałogów, ale z drugiej strony w innych powieściach jest zatrzęsienie policjantów ze skrzywioną przez traumy z przeszłości psychiką ;-) To już niech może taki będzie. Zobaczymy, czy pojawi się jeszcze w innych powieściach autorki.
Podsumowując, polecam "Kuglarza". Znajdziecie tu ciekawą intrygę i nieźle skonstruowane wątki z pułapkami, co pozwala uczestniczyć w śledztwie razem z komisarzem Wroną i jego pomocnikami. Dodam jeszcze, że nie jest to kryminał ociekający krwią i flakami. Autorka skupiła się na poszukiwaniach mordercy i powiązaniach ze starą sprawą, a opisywane zbrodnie są pozbawione krwawych szczegółów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)