piątek, 25 maja 2018

"Przesilenie" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja


Zakończenie trzeciego tomu serii zjeżyło mi włos na głowie. Przede wszystkim dlatego, że autorka zostawiła czytelników z niesamowitą niewiadomą, ale najgorsze chyba było to, że nie było wtedy możliwości sięgnięcia od razu po kolejny tom, ponieważ jeszcze nie został wydany! Doczekałam się jednak i mam już lekturę "Przesilenia" za sobą. Z jednej strony cieszę się, że poznałam zakończenie tej świetnej serii, a z drugiej trochę szkoda, że to już koniec. Jednak im dłużej myślę o możliwości poznania dalszych losów Gosi i Mieszka, tym bardziej przekonuję się, że kolejne tomy nie powinny powstać. Ta seria jest za dobra, żeby psuć ją niekończącymi się "dokrętkami". Autorka odpowiedziała na wszystkie dręczące czytelników podczas lektury pytania, połączyła wątki, wyjaśniła co trzeba i zgrabnie zakończyła tę historię.


Zapewne zauważyliście, że urwałam jeden punkt z mojej oceny. No musiałam, chociaż seria bardzo mi się podobała i zasmakowałam w mitologii słowiańskiej. Jednak w ostatnim tomie było, jak dla mnie, ciut za mało "powera". Przy trzech poprzednich częściach przyzwyczaiłam się do zaskakujących zwrotów akcji i sporej dawki emocji. Tutaj było znacznie spokojniej. Jak na wielki finał, trochę zbyt powolna dla mnie akcja sprawiła, że zakończyłam lekturę z satysfakcją, ale także bez ciar na plecach. No dobra, ostatnie strony trochę podniosły mi ciśnienie. Ale zanim dotarłam do naprawdę emocjonującego zakończenia, wędrowałam w zwolnionym tempie przez wątpliwości Gosi w różnych tematach, chmurne zachowania Mieszka, zagadkowe rozmowy widzącej ze Swarożycem i Welesem, przygotowania do Dziadów i tego typu historie.   


Ubawiłam się wymyślonymi przez autorkę imionami bohaterów. Mój typ numer jeden tego tomu? Jenczysława Jelonek. Mistrzyni! Nie zdradzę, kto to taki, sami się przekonajcie sięgając po "Przesilenie". Pojawi się wprawdzie na krótko, ale intensywnie :D


Słowiańskie wierzenia wplecione są w fabułę zgrabnie, więc podczas lektury wszystkich tomów z przyjemnością poznawałam kolejne bóstwa i tradycje, które przecież całkiem niedawno były dla ludzi częścią życia. Pierwiastek fantasy dodawał tej historii magii. Autorka osiągnęła ciekawy efekt łącząc znaną nam współczesność z "gusłami i zabobonami", jak to określała Gosia, obecnymi w mitologii słowiańskiej. 


Zakończenie nie jest definitywne. Mam wrażenie, że autorka zostawiła sobie kilka furtek do ewentualnego wykorzystania, ale już nie stricte o Gosi i Mieszku. Chętnie dowiedziałabym się więcej o Babie Jadze i jej życiu. Sporo zostało powiedziane i wyjaśnione, ale to, co zdradziła na swój temat, to wciąż mało. Materiału z jej historią wystarczyłoby na przynajmniej jeden tom nowej słowiańskiej serii ;-) 

Kto jest ojcem Gosi? Z kim przyjdzie jej walczyć tym razem? Kto poważnie poparzy Mieszka? Kim jest pewien dzielny ataman, którego poznała kandydatka na szeptuchę? Jak zakończy się historia tej słowiańskiej, nietypowej pary? Musicie się dowiedzieć! Ta seria jest fantastyczna i już :-) 

Całkiem na koniec muszę jeszcze dodać, że okładki tej serii są genialne. Świetnie się prezentują, bo co jedna, to piękniejsza. Na półce wyglądają wspaniale.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)