Skończyłam, skończyłam, skończyłam... Muszę przyznać, że chociaż nie straszne mi takie tomiszcza, to tą książką jednak się trochę zmęczyłam. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego i przez pierwszą 1/3 powieści czytałam i czekałam, kiedy wreszcie pojawi się w fabule to, o co mi chodzi. Z czasem stwierdziłam, że to zdecydowanie jest coś innego niż sądziłam, ale skoro już przez tyle stron przebrnęłam, to szkoda tak odpuścić... No i dałam radę, choć zajęło mi to znacznie więcej czasu niż zwykle. Ogólnie dość ciekawa, choć Artur jest w niej przedstawiony zupełnie inaczej niż w znanych nam legendach. Podsumowując - brnęłam przez średnio ciekawą akcję od jednego zrywu akcji do następnego. I już :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)