Po
lekturze „Wigilijnej przystani” mam wrażenie, jakbym naprawdę spędziła prawie
miesiąc w Niechorzu, niewielkiej wsi nad Bałtykiem. Sylwia Trojanowska potrafi
bowiem opisać miejsca, w których rozgrywa się akcja jej powieści, w tak
plastyczny sposób, że łatwo je sobie wyobrazić i wniknąć w ten świat.
Jeśli
spodziewacie się puszystej i mięciutkiej opowiastki, oświetlonej milionem światełek
rozwieszonych na udekorowanych słodkimi pierniczkami choinkach, to chyba
musicie wybrać inną książkę ;-) W tej historii nie brakuje, rzecz jasna, świątecznej
atmosfery, jednak nie tylko ją znajdziecie na kartach powieści. Jeśli
czytaliście wcześniejsze historie Sylwii Trojanowskiej, to wiecie, że
konstruowane przez nią fabuły są niebanalne, pełne zaskakujących wydarzeń i tajemnic,
do których rozwiązania podąża się z zapartym tchem. Nie inaczej jest i tym
razem. W powieści pojawia się tajemnica, która niesamowicie frapuje.
Nie
będę zdradzała fabuły, żeby nie psuć przyjemności z lektury, ale mogę zdradzić
co nieco o postaciach. Bohaterów poznajemy miesiąc przed Wigilią. Wśród tych na
pierwszym planie wyróżnia się na pewno Maja Lubińska, rozgadana i bardzo bystra
licealistka, której marzeniem jest dostać się na studia dziennikarskie. Bardzo
tajemniczą postacią jest stary latarnik o imieniu Hilary, samotnik i mruk. Najbardziej
apodyktyczna bohaterka to Jagoda, szefowa jednego z hoteli w Niechorzu, który
prowadzi wraz z mężem, Marcinem. Ich córką jest Klaudia, która uczy języka
polskiego Maję. Jest też ciepła, opiekuńcza Malwina i Iwona, która musi
zmierzyć się z ogromną tęsknotą i lękiem o zdrowie i życie bliskiej jej osoby.
Nie
zabrakło również postaci, które nie odgrywają dużej roli w fabule, ale stanowią
tak zwane „smaczki”. Moim zdecydowanym faworytem jest Józef, kuzyn Malwiny.
Kiedy go poznacie, zobaczycie, że jest wyjątkowy.
Wśród
wątków poruszonych w powieści znajdziecie nie tylko świąteczne przygotowania do
wigilijnej kolacji, ale także trudny temat niszczących nałogów i przemocy w rodzinie,
nieszczęśliwą miłość i tajemnicę z przeszłości. Gwarantuję Wam, że nie
będziecie się nudzić nawet przez chwilę. Wręcz przeciwnie, naprawdę trudno
odłożyć tę książkę na bok, kiedy już zacznie się czytać.
Podobało
mi się uporządkowanie chronologii przy pomocy kolejnych rozdziałów. Narrator
opowiada kolejno o poszczególnych postaciach. Dzięki temu łatwo zachować ciąg
zdarzeń i bez trudu można śledzić losy pojawiających się bohaterów. Wprawdzie jest
ich sporo, jednak wszyscy są ze sobą w jakiś sposób powiązani. Z każdą stroną
historia rozkręca się i nabiera kolorów. Postacie zaś są różnorodne charakterologicznie
i trójwymiarowe.
Pierwszą
powieść świąteczną Sylwii Trojanowskiej uważam za niezwykle klimatyczną. Niesie
głębsze przesłanie, które warto zachować w sercu. Święta Bożego Narodzenia to
nie ozdoby, prezenty czy wykwintne potrawy, ale ludzie i pozytywne uczucia,
które powinny królować nie tylko w tym świątecznym czasie, ale przez cały rok.
Polecam
Wam tę opowieść! Jestem przekonana, że zapadnie Wam w pamięć i serca.
Tytuł: „Wigilijna
przystań”
Autor: Sylwia
Trojanowska
Gatunek:
obyczajowa powieść świąteczna
Liczba stron: 376
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Moja ocena: 6/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)