"Wojna, którą w końcu wygrałam" to kontynuacja powieści "Wojna, która ocaliła mi życie". To dalsze losy rodzeństwa Smithów, Ady i Jamiego, którzy z powodu wojennej zawieruchy zostali ewakuowani z Londynu i zamieszkali w domu Susan Smith. Kobieta początkowo wcale ich nie chciała, co wyraziła głośno i dosadnie, gdy przywiozła ich do niej opiekunka. Nie zmieniło to decyzji kobiety, dzieci zostały w domu Susan i wszyscy musieli sobie jakoś poradzić z nową sytuacją.
Drugi tom zaczyna się niedługo po wydarzeniach z pierwszej części. Stopa Ady zostaje zoperowana, dzięki czemu dziewczynka powoli dochodzi do zdrowia i może wreszcie w miarę normalnie chodzić, bez kul i pomocy. Wciąż trwa wojna, o czym bohaterowie przekonują się każdego dnia. W wyniku bombardowania dom Susan zostaje całkowicie zniszczony, więc lady Thorton oferuje im mieszkanie w jej domku myśliwskim. Cała trójka wprowadza się do nowego lokum. Z czasem w domku myśliwskim ląduje również lady Thorton z córką Margaret, ponieważ ich posiadłość zajmują wojskowi. Atmosfera staje się momentami napięta, ponieważ lady Thorton trudno przestawić się na zwykłe życie, skoro do tej pory miała służbę, lokajów, pokojówki i kucharkę. Do tego jej ukochany syn jest pilotem i codziennie ryzykuje życiem na wojnie. Margaret wciąż jeździ do szkoły z internatem, ponieważ jej matce wydaje się, że tam będzie bezpieczniejsza. Kiedy pewnego dnia lord Thorton przywozi do domku myśliwskiego nastolatkę o imieniu Ruth, która pochodzi z Drezna, kruchy spokój w małym świecie Ady i Jamiego zostaje zaburzony. Kim jest Ruth? Czy skoro pochodzi z Niemiec, może być wrogiem? Szpiegiem?
Drugi tom jest napisany równie przystępnym językiem, co pierwszy. Zawiłości wojny przedstawione są tak, by młody czytelnik zrozumiał najważniejsze elementy tej koszmarnej układanki. Mimo prostych słów, autorka nie okłamuje dzieci. Pisze prawdę o śmierci żołnierzy, bólu, jaki wywołuje strata kogoś bliskiego czy o samotności wśród tłumu ludzi.
Były momenty, kiedy zachowanie Ady mnie irytowało, ale myślę, że po prostu nie rozumiałam jej reakcji, ponieważ sama nie przeżyłam tego, co ona. Z pewnością nie jest łatwo żyć bez wsparcia najważniejszej dla dziecka osoby - mamy. W drugim tomie matka Ady i Jamiego znów się pojawia, ale jej zachowanie wciąż jest straszne. Ada długo pracowała nad sobą, by zrozumieć, że jej stopa to nie powód do wstydu i nie ona jest winna swojej chorobie, a matka mogła jej zapobiec, ale widocznie tego nie chciała...
Bardzo podoba mi się postać Susan. W ciągu tych dwóch tomów przechodzi fantastyczną przemianę od totalnego niezadowolenia i wściekłości na to, że musi się zajmować dwójką obcych dzieciaków, do zupełnie innego uczucia. Cudownie było obserwować zmieniającą się relację tej trójki, odmienne spojrzenia na te same wydarzenia i próby dogadania się na różnych poziomach. Nie zabrakło emocji. Majstersztyk.
Koniecznie przeczytajcie i przekonajcie się, o jakiej wojnie mówi tytuł tej książki.
Moja ocena: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)