Moja ocena: 6/6
Trzeci tom serii Lockwood & Co przeleciał mi przez wyobraźnię, nie przymierzając, jak jakaś zjawa w wersji turbo. Tyle się działo, że gnałam z bohaterami na łeb, na szyję, aż dotarłam do finału, który jednak wcale jeszcze finałem cyklu nie jest ;-)
Trójka naszych bohaterów zyskała popularność po swoich ostatnich akcjach, jednak nie zawsze jest to pozytywna sytuacja, kiedy okazuje się, że nie masz czasu na odpoczynek i wciąż narażasz życie, Twoje życie osobiste leży odłogiem, a dom, w którym mieszkasz, zwyczajnie zarasta brudem. Pojawia się zatem pomysł zatrudnienia kogoś jeszcze. Asystentki? Sprzątaczki? Gosposi? Trudna decyzja, no bo przecież nie czwartego agenta! Z walką ze zjawiskami paranormalnymi Lockwood, George i Lucy radzą sobie wyśmienicie, a zgłoszeń nie brakuje. Kiedy pewnego dnia do ich zespołu dołącza niejaka Holly Munro, Lucy przestaje czuć się pewnie w swoim otoczeniu. Holly jest taka perfekcyjna, nieomylna, zorganizowana do obrzydliwości i z nienagannymi manierami, a na dokładkę zawsze schludna i śliczna. No nie sposób jej... polubić ;-). Ale chłopakom oczywiście przypadła do gustu natychmiast. W końcu sami ją zatrudnili, kiedy Lucy odwiedzała rodzinę. Hmmm...
Początkowo nasi agenci rozprawiają się z przeróżnymi pomniejszymi zjawami. Duża grupa duchów w hoteliku państwa Evans, kobieta w woalce wystająca w oknie, skąpy dziadek pewnej rodziny. Czekają na Was tutaj bardzo interesujące sprawy, wprowadzające odpowiedni klimat, ale to zaledwie wstęp do kolejnych wydarzeń.
Akcja nabiera jeszcze szybszego tempa, kiedy Holly, jako nowa sekretarka agencji, przyjmuje zgłoszenie od starszej pani Wintergarden o krwawych śladach na schodach w jej posiadłości. Agenci wyruszają na spotkanie z kolejnymi aparycjami, ledwo uchodząc z życiem. Wystarczyła mała pomyłka w interpretacji historii danego miejsca i naprawdę mogło zrobić się bardzo niebezpiecznie.
Lockwood nie był zadowolony, kiedy okazało się, że jego agencji nie wzięto pod uwagę podczas organizowania działań związanych z niespotykany wysypem zjawisk paranormalnych w Chelsea. No bo, że co? Za mała agencja? Niepoważna, bo prowadzona przez nastolatka? O co chodzi? Na szczęście pozytywne załatwienie sprawy krwawych śladów w posiadłości pani Wintergarden otwiera naszej trójce, a właściwie już czwórce drogę do kolejnej zagadki, właśnie w Chelsea. Jednak George ma zupełnie inną propozycję rozwiązania tego problemu. I typuje zupełnie inne miejsce, gdzie powinno się szukać Źródła. Komendant Barnes nie jest jednak zainteresowany jego odkryciem. Do akcji wkracza wróg numer jeden Anthony'ego, Kipps, który proponuje swoją pomoc. Czy jego propozycja nie jest podejrzana? Czemu miałby dołączyć do Lockwood & Co? Czy można mu zaufać w walce? Lucy przekonuje Lockwooda, aby zgodził się na współpracę i zaczyna się jazda bez trzymanki. Tutaj już milknę i zachęcam gorąco do sięgnięcia po ten i wcześniejsze tomy cyklu. Nie będziecie żałować, jeśli lubicie klimaty paranormalne i szybką akcję.
Na koniec dodam jeszcze, że w tym tomie autor postanowił rozwinąć bardziej cechy osobowościowe bohaterów, a także włączył sporo wątków związanych z ich prywatnymi emocjami. Dzięki temu oprócz częstych zwrotów akcji związanych z walką i poszukiwaniem rozwiązania zagadki wysypu zjawisk, możemy obserwować całą gamę uczuć targających przede wszystkim Lucy po pojawieniu się Holly, czyli jak by na to nie patrzeć, jej rywalki w relacjach z chłopakami. Dostajemy też trochę więcej informacji o prywatnym życiu Lockwooda i tragedii, która wydarzyła się sześć lat wcześniej w jego rodzinie. No i, rzecz jasna, moja ulubiona postać - CZASZKA. Daje radę, jej wypowiedzi i sceny z jej udziałem to moje ulubione fragmenty tego tekstu :D
Nie czekajcie, tylko czytajcie!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)