Moja ocena: 5/6
"Ręce Boga" to debiut Macieja Torebko. Wydawnictwo Initium nie raz już dostarczyło swoim czytelnikom wielu emocji z pomocą początkujących na literackiej ścieżce autorów. Czy i tym razem powieść ma moc?
Okładka przyciąga wzrok i intryguje. Od razu pojawia się myśl, że będzie to mocna historia. Mocna i brutalna.
W lesie niedaleko Białegostoku zostaje odnaleziony zbiorowy grób kobiet i dziewcząt. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że pochowane tam osoby zostały zamordowane. Podkomisarz Ariel Janicki ma akurat wolne i opiekuje się dziewięcioletnią córeczką Lenką, która na co dzień mieszka z jego byłą partnerką, jednak nie może sobie odmówić pojechania na miejsce zbrodni. Ta decyzja wpłynie na kolejne wydarzenia, ponieważ mała Lena w lesie spotyka... aniołka. Nastolatka przypominająca dziewczynce aniołka jest w strasznym stanie, wyraźnie widać, że przeżyła piekło. Zostaje umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie lekarze próbują wydostać ją z wewnętrznego świata, w którym się schroniła. Następnie ginie komornik. Biorąc pod uwagę jak wyglądało znalezione przez ochroniarza budynku ciało, ktoś musiał naprawdę nienawidzić tego mężczyzny. Pierwsze oględziny nie pozostawiają wątpliwości. Komornik został przebity maczetą, a morderca wypalił mu na powiekach tajemniczy symbol o nazwie Ręce Boga. Niestety szybko okazuje się, że zabójca jest perfekcjonistą i nie zostawił po sobie najmniejszego śladu. Śledczy pracują pełną parą, jednak morderca nie odpuszcza i wkrótce pojawia się kolejna ofiara. Czy te sprawy coś łączy?
Ariel nie jest zachwycony, kiedy zamiast wieloletniego partnera zostaje mu przydzielona świeżynka, sierżant Monika Dydek. Czy w tej sytuacji Ariel da radę na czas doprowadzić śledztwo do końca i znaleźć zabójcę? Czy młodziutka policjantka bez doświadczenia nie będzie bardziej przeszkadzać niż pomagać? Kim jest człowiek, który traktuje siebie jako narzędzie w rękach Boga i jest przekonany o tym, że jego celem jest unicestwienie tych, którzy nie zasłużyli na to, by żyć? Ile osób zginie, zanim Janicki i Dydek wpadną na jego trop?
Podkomisarz Ariel Janicki z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku to policjant z krwi i kości. Doświadczony wyga z ciemną przeszłością i rodzinną tragedią, którą od lat dźwiga na barkach. Dodajmy do tego problem z alkoholem i nieudane życie osobiste, a otrzymamy dość stereotypowy literacki portret gliny, który możemy spotkać w wielu kryminałach. Jego partnerką zostaje ładna, młoda policjantka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, chociaż ma również chwile słabości. To duet osobowościowy nierzadko spotykany w kryminałach. Ciut oklepany, często wykorzystywany motyw uzupełnia naprawdę dobrze skrojona fabuła i dynamiczna akcja. Taki zestaw obronił powieść i sprawił, że czytało mi się ją świetnie.
Na plus mogę zatem zaliczyć: poprowadzoną równocześnie z kryminalną warstwę obyczajową z psychologicznymi wątkami z przeszłości Ariela, ciekawą zagadkę i wciągające śledztwo, a także kilka świetnych scen z Lenką.
Na koniec dodam jeszcze, że możecie się tu spodziewać brutalnych opisów i wulgarnego języka, ale uważam, że wszystko jest we właściwych proporcjach. Dlatego jeśli takie powieści Was interesują, debiut Macieja Torebko z pewnością przypadnie Wam do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)