Moja ocena: 3/6
"629 kości" to pierwszy tom serii o podkomisarzu Robercie Lwie. Trafiłam na tę pozycję na Storytel i pomyślałam, że posłucham, bo opis był zachęcający.
Grupa maturzystów wędruje szlakiem bieszczadzkim ze swoim nauczycielem. Kiedy pogoda zmusza ich do szukania schronienia, trafiają do chaty, w której odkrywają coś makabrycznego. W ich ręce wpada trzydzieści skrzynek pełnych ludzkich kości i zeszyty ze szczegółowymi opisami ostatnich tygodni życia ofiar. Śledztwo prowadzi podkomisarz Robert Lew, okazuje się jednak, że nie będzie to prosta sprawa. Bardzo szybko zostaje złapany podejrzany o dokonanie wszystkich zbrodni mężczyzna. Czy jednak policja wytropiła właściwego człowieka? Czy zeszyty to zapis zbrodni czy raczej fikcja literacka?
Nie ma tu jakiegoś szczególnego napięcia, a akcja toczy się dość leniwie. Ratunkiem jest genialny lektor - Filip Kosior. Gdzieś przeczytałam, że w jego interpretacji nawet książka telefoniczna byłaby hitem i zgadzam się z tym stwierdzeniem :D Chyba tylko dlatego wysłuchałam tej historii do końca, ale nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejne tomy, których jest jeszcze trzy. Nie wiem, czy wszystkie opowiadają o tej samej zbrodni, ale pewne jest, że pierwszy tom nie rozwiązuje wątków i nie otrzymujemy zakończenia.
Nie przepadam za książkami, które zostawiają mnie z niczym... Nie czuję się zachęcona, by sięgnąć po kolejny tom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)